Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Pałucki ma też swój alfabet z kariery [zdjęcia]

Krzysztof Niekrasz
Marek Pałucki (rocznik 1962) jest prezesem Słupskiego Klubu Bokserskiego Energa Czarni. Wcześniej był pięściarzem Czarnych Słupsk. Przedstawiamy jego alfabet z życia prywatnego i bokserskiego.

A - jak Antkiewicz i Adach. Aleksy Antkiewicz wybitny pięściarz, dwukrotny medalista olimpijski (brąz - Londyn 1948, srebro - Helsinki 1952 - dop. K.N.). Popularny „Bombardier z Wybrzeża” zajmował się moim szkoleniem w grupie seniorów w latach 1979 - 1983. Kazimierz Adach to utytułowany zawodnik sekcji bokserskiej Czarnych Słupsk, który zdobył brązowy medal podczas igrzysk olimpijskich w Moskwie (1980 rok). Był kapitanem drużyny, w której miałem zaszczyt boksować. Przez wiele lat Kazik piastował funkcję prezesa Czarnych.

B - jak boks. To moja ulubiona dyscyplina sportu. Przygodę z boksem zacząłem w 1975 roku w Międzyzakładowym Związkowym Klubie Sportowym Czarni Słupsk. Jako osiemnastolatek stoczyłem decydującą walkę w wadze ciężkiej z mistrzem Europy z 1975 roku Andrzejem Biegalskim (GKS Jastrzębie-Zdrój) w meczu o trzecie miejsce drużynowych mistrzostw Polski. Dzięki mojej wygranej słupski klub po raz pierwszy wywalczył brązowy medal. Było to w 1980 roku w Lublinie. Od tego medalu rozpoczęła się dobra passa Czarnych. Przypomnę, że mój rywal z tego meczu już nie żyje. Andrzej Biegalski zmarł w marcu 2017 roku. Miał 64 lata.

C - jak Cetniewo. Słynęło z Ośrodka Przygotowań Olimpijskich, który był bazą szkoleniową pięściarzy z reprezentacji Polski. Tam też szlifowałem formę jako junior, a później jako senior. To miejsce dużego wysiłku i tytanicznej pracy.

D - jak dom. Zawsze chętnie wracałem do domu, bo to oaza wypoczynku po treningach, meczach i obozach.

E - jak Energa. W 2017 roku Słupski Klub Bokserski Czarni podpisał umowę z Grupą Kapitałową Energa. Dzięki pozyskaniu tytularnego sponsora możemy realizować wiele imprez bokserskich.

F - jak Feliks Stamm. Najwybitniejszy trener, twórca polskiej szkoły boksu. W 1983 roku został triumfatorem w wadze superciężkiej VI Turnieju im. F. Stamma w Warszawie. Pokonałem Janusza Zarenkiewicza.

G - jak Gortat i Gołębiewski. W 1980 roku w meczu ligowym w Warszawie stoczyłem bój z legionistą Januszem Gortatem. Dla mnie była to pięćdziesiąta, a dla warszawskiego pięściarza trzysta pięćdziesiąta walka. Sędziowie ocenili pojedynek na remis.

Eugeniusz Gołębiewski był wspaniałym technikiem. To bardzo dobry kolega, z którym obecnie współpracuję w klubie. Gienek szkoli młodzież.

H - jak hala i Holandia. W hali przy ulicy Ogrodowej w Słupsku stawiałem pierwsze kroki bokserskie i spędziłem w niej trzynaście lat jako zawodnik. Trenowałem razem z bratem Antonim. Wśród ćwiczących byli też między innymi: Andrzej Zaniewicz, Andrzej Włodarski, Janusz Misiak, Jerzy Stodulski, Józef Tereszko, Wiesław Adamski, śp. Jan Stec.

Holandia to kraj, który mile wspominam, bo zdobyłem pierwsze miejsce w silnie obsadzonym turnieju tulipanów.

I - jak igrzyska olimpijskie. W 1984 roku objęty byłem przygotowaniami olimpijskimi do Los Angeles. Stoczyłem dwie trudne walki kwalifikacyjne: pierwszą wygrałem z brązowym medalistą olimpijskim z Moskwy, drugą przegrałem z mistrzem świata, którym był bułgarski zawodnik. Te igrzyska olimpijskie zostały zbojkotowane przez Związek Radziecki i wiele państw socjalistycznych , a wśród nich znajdowała się Polska.

J- jak jedzenie. Jako przedstawiciel wagi superciężkiej lubiłem dobrze i dużo zjeść. Przepadałem za flaczkami i kotletem schabowym z kapustą. Zazdrościli mi tego koledzy z niższych kategorii wagowych, którzy nie mogli sobie pozwolić na taką rozpustę.

K - jak Kulej Jerzy. Ten świętej pamięci pięściarz był dwukrotnym mistrzem olimpijskim (Tokio - 1964, Meksyk - 1968). Często występował w roli komentatora sportowego ze specjalności boksu. Wystąpił gościnnie w filmie „Przepraszam , czy tu biją?”, który bardzo przypadł mi do gustu.

L - jak lato. Letnie obozy klubowe wspominam z sentymentem. Dotyczy to dwóch miejscowości. Chodzi o Człuchów i Charzykowy. Bardzo chętnie odwiedzam te miejsca wraz z rodziną.

Ł - jak Łakomiec Stanisław. Z tym pięściarzem wagi półciężkiej słupszczanin Edward Misiak zawsze toczył emocjonujące walki, obfitujące w soczyste ciosy. Od czasu do czasu z Edkiem wspominamy te boje.

M - jak mistrzostwa. Pięciokrotnie boksowałem w finałach mistrzostw Polski seniorów. Trzy razy zdobyłem złoty medal w wadze superciężkiej (1983, 1984 i 1985) i dwukrotnie byłem wicemistrzem Polski (1982, 1986). Mam ma koncie też tytuł mistrza Polski juniorów w wadze ciężkiej (1979) oraz złoto w młodzieżowych mistrzem Polski (1980). Zdobyłem pierwsze miejsce w mistrzostwach Europy Federacji Kolejarz w Debreczynie (Węgry). Dwa razy zwyciężyłem w turnieju „Złoty Pas Polusa” w wadze ciężkiej (1980) i w wadze superciężkiej (1981).

N - jak najładniejsza walka. Stoczyłem ją w finale mistrzostw Polski w Słupsku z Romanem Ślusarczykiem (Stal Stocznia Szczecin). Było to w 1984 roku. Wtedy mój złoty medal został przyjęty niezwykle entuzjastycznie przez słupską publiczność w hali Gryfia.

O - jak ostatnia walka. Ostatni pojedynek w mistrzostwach Polski stoczyłem w Gdańsku w 1986 roku z Januszem Zarenkiewiczem, z którym boksowałem czterokrotnie w karierze. W 1988 roku brałem udział w przygotowaniach Andrzeja Gołoty do igrzysk olimpijskich w Seulu, będąc jego sparingpartnerem. W stolicy Korei Południowej Gołota zdobył brązowy medal. Chciałbym też przypomnieć, że w Seulu brąz wywalczył również słupski pięściarz Czarnych - śp. Jan Dydak, którego darzyłem sympatią i ogromną przyjaźnią. Do ostatnich chwil życia byłem z Jankiem w kontakcie.

P - jak prezes. W obecnych czasach mam zaszczyt pełnić taką odpowiedzialną funkcję. To duże wyróżnienie być szefem wspaniałego klubu z medalową historią. Prowadzę zajęcia jako trener. Moim marzeniem jest, by do łask wróciła liga boksu.

R - jak rodzina. To mój największy skarb. Rodzina jest ostoją mojego życia. Stanowią ją wspaniała żona Ewa i dzieci: córka Mariola i syn Marek.

S - jak szacunek. Mam go dla wszystkich moich kolegów, takich jak Jan Kowalewski, Jarosław Margas, Edward Misiak.

T - jak trenerzy. Byli wspaniali. Bardzo dużo im zawdzięczam. W tym gronie były znakomite osoby, które już nie żyją: Edmund Włodkowski (pierwszy mój trener), Edwin Stoltz, Józef Mazur, Aleksy Antkiewicz.

W - jak Wodecki Jan. Wydał dwie dwie bardzo fajne książki o słupskim boksie.

Z - jak związek. Mam na myśli Pomorski Okręgowy Związek Bokserski w Gdańsku, z którym dobrze mi się współpracuje. Ż - jak żal. Szkoda, że tak szybko to minęło.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza