Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marian Krzaklewski. Emerytowany niedoszły zbawca narodu

Witold Głowacki
Marian Krzaklewski
Marian Krzaklewski Przemyslaw Swiderski
Dwadzieścia lat temu to Marian Krzaklewski był realnym „kingsmakerem” polskiej polityki. Dziś twórca AWS jest emerytem - zarówno politycznym, jak i zawodowym. Ale ludzie wywodzący się z jego formacji wciąż rozdają karty.

Dziś jest już na emeryturze, nie tylko politycznej, w kwietniu tego roku uroczyście żegnał go w imieniu ostatniego pracodawcy Piotr Duda, szef „Solidarności”. Marian Krzaklewski zwolnił wtedy etat w związkowej centrali, ale nadal pozostaje reprezentantem „Solidarności” w brukselskim Komitecie Ekonomiczno-Społecznym Unii Europejskiej zrzeszającym m.in. związki zawodowe i organizacje pracodawców. Podobno nieźle tam sobie radzi, wchodzi w skład delegacji do Komitetu od lat i spędza w Brukseli łącznie mniej więcej połowę każdego roku. Dobrze poznał środowisko, znacząco zmienił styl ubierania się. Cygara i dobre czerwone wino lubił już na długo przed Brukselą. Dziś stał się kimś w rodzaju związkowego eurokraty - eksperta od spraw pracowniczych.

Do momentu przejścia na emeryturę, Marian Krzaklewski przez 15 lat był nieprzerwanie członkiem Komisji Krajowej „Solidarności”. Wcześniej, od 1991 do 2002 roku był szefem związku. Przywództwo objął po Lechu Wałęsie, który wybrał prezydenturę. Sam przekazał je natomiast Januszowi Śniadkowi, zmuszony do rezygnacji z funkcji szefa „Solidarności” niedługo po swym największym politycznym upadku.

Emerytura polityczna zaczęła się dla Mariana Krzaklewskiego znacznie wcześniej niż ta związkowa. W polskiej polityce wystąpił po raz ostatni w 2009 roku. Jako lider listy wyborczej Platformy miał odbijać z rąk PiS-u Podkarpacie w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Wtedy też wyborcy mieli okazję do pokazania mu czerwonej kartki po raz ostatni. Choć był pierwszy na liście, nie dostał się do europarlamentu. Paradoksalnie Platformie częściowo udał się jednak plan europejskiej inwazji na mocno prawicowe Podkarpacie - do PE dostała się jednak Elżbieta Łukacijewska startująca z kolejnego miejsca na liście.

Od tego czasu Krzaklewski do polityki już nie próbował wracać. Tymczasem ledwie dwadzieścia lat temu to on był prawdziwym „kingsmakerem” polskiej polityki. Jego formacja - Akcja Wyborcza Solidarność wzięła w wyborach do Sejmu 34 proc. głosów - ledwie o ok. 4 pkt procentowych mniej niż rządzący dziś samodzielnie PiS. On sam mógł zostać premierem, ale wolał posadzić w fotelu szefa rządu niezbyt rozpoznawalnego Jerzego Buzka. Sam Krzaklewski zajął miejsce na tylnym siedzeniu - stamtąd miał rządzić i związkiem zawodowym, i koalicją polityczną, i klubem parlamentarnym, i wreszcie rządem. Należało mu się. To była nagroda za dokonanie niemożliwego. Krzaklewski zdołał bowiem zjednoczyć pod sztandarem AWS i pod patronatem „S” zarazem ok. 40 mniejszych i większych ugrupowań prawicy. Tym samym udało mu się przerwać epokę wielkiej prawicowej smuty, której symbolem był Konwent Świętej Katarzyny z przełomu 1994-95 roku potwierdzający całkowitą niezdolność prawicy do zjednoczenia. Pomagała w tym ostra kampania przedreferendalna przeciw projektowi Konstytucji RP z 1997 roku.

CZYTAJ TAKŻE: Krzaklewski: Popełniłem błąd. Gdybym został premierem, dłużej mógłbym utrzymać się na topie

AWS-owa prawica tę kampanię przegrała, ale wysiłki zwróciły się jeszcze w tym samym roku, podczas wyborów parlamentarnym. Formacja Krzaklewskiego okazała się ich niekwestionowanym zwycięzcą, choć z 200 mandatami trzeba było zapomnieć o samodzielnych rządach. AWS zawarła koalicję z Unią Wolności.

Jak szybko się okazało, o jedności prawicy, przynajmniej w tym znaczeniu, jakiego to pojęcie nabrało pod rządami Jarosława Kaczyńskiego w Prawie i Sprawiedliwości, w epoce AWS nie mogło być jeszcze mowy. Mimo wysiłków Krzaklewskiego i jego stronników koalicja nijak nie ewoluowała w kierunku partii wodzowskiej, przeciwnie - działały coraz bardziej intensywne siły odśrodkowe. Wprawdzie niedługo po wyborach Krzaklewski powołał wewnątrz AWS nową, własną partię - Ruch Społeczny AWS, początkowo weszło w jej skład 130 posłów, ale pod koniec kadencji liczba ta znacząco stopniała. W kłopotach AWS nie pomagał skomplikowany charakter Krzaklewskiego. Rządy koalicji szybko zaczęły być kojarzone z wiecznym wahaniem się, przeciągającymi się wewnętrznymi sporami, wielogodzinnymi bezkonkluzywnymi negocjacjami i naradami. Media szybko przypomniały sobie klimaty z czasów rządów Jana Olszewskiego - właśnie z tamtą koalicją najczęściej porównywano atmosferę panującą w AWS.
Rząd Jerzego Buzka zaczął urzędowanie od imperialnych zapowiedzi, ale tempo rządzenia szybko spadło. W połowie kadencji rząd AWS-UW musiał już płacić rachunki za swój sztandarowy program „czterech reform” - emerytalnej, edukacyjnej, służby zdrowia i administracyjnej. Szczególnie wiele w sensie politycznym kosztowały opóźnienia i chaos towarzyszące decentralizacji służby zdrowia, kosztowna okazała się też reforma administracyjna (16 województw w miejsce 49, wprowadzenie powiatów itp) - zarówno na poziomie „zdegradowanych” dotychczasowych 33 miast wojewódzkich, jak i z powodu serii sporów o docelową liczbę, granice i stolice nowych województw oraz powiatów. Niepokoje społeczne towarzyszyły także części zmian w systemie emerytalnym, zwłaszcza tam, gdzie rząd Buzka próbował ograniczać lub likwidować przywileje różnych grup zawodowych - górników czy służb mundurowych.

Preludium do upadku twórcy samego AWS okazały się wybory, które miały wynieść Krzaklewskiego na absolutny polityczny szczyt. Kampanię prezydencką przed wyborami 2000 roku zaczynał w nienajłatwiejszych warunkach - z elektoratem negatywnym sięgającym 40 proc. Stawał w szranki z Aleksandrem Kwaśniewskim walczącym wtedy o drugą kadencję i startującym z o wiele lepszej pozycji, z sondażami poparcia na poziomie powyżej 60. proc.

Wykonana z kapłańsko-jękliwym zaśpiewem przez satyryka Piotra Pręgowskiego na wiecu w Legionowie przyśpiewka „Marian Krzaklewski to nasz kandydat, piękny Maryjan, mądry Maryjan” mimo jak najlepszych intencji autora, przeszła do historii polityki jako chyba najbardziej przeciwskuteczna reklama kandydata na prezydenta. Wyborcze hasło „Krzak - tak” również nie chwyciło. Nie pomogła jego zmiana na znacznie lepsze, zwłaszcza z dzisiejszego punktu widzenia: „Bezpieczna przyszłość - rodzina na swoim”. Formalni sojusznicy z AWS nie bardzo chcieli odbierać telefony z wezwaniami do wsparcia, czuli że Krzaklewski nie jest już na fali wznoszącej i że wspólna fotografia z niedawnym zjednoczycielem postsolidarnościowej prawicy może być obciążeniem. Ba, nawet umieszczony w fotelu przez Krzaklewskiego premier Jerzy Buzek unikał wtedy jednoznacznego poparcia swego promotora, kandydata własnej formacji. W trakcie kampanii prezydenckiej zaczęli się też na dobre wykruszać z szeregów partii Krzaklewskiego (RS AWS) kolejni posłowie.

Ostatecznie Krzaklewski dostał ledwie 15 proc. głosów i nie wszedł do II tury wyborów - wyprzedzili go Andrzej Olechowski i oczywiście Kwaśniewski.

CZYTAJ TAKŻE: Krzaklewski: Popełniłem błąd. Gdybym został premierem, dłużej mógłbym utrzymać się na topie

W 2001 roku rządy AWS kończyły się w diametralnie odmiennej atmosferze niż ta, która towarzyszyła ich początkowi. Koalicja z Unią Wolności rozpadła się w czerwcu 2000 roku, jeszcze przed październikowymi wyborami prezydenckimi, przez ostatni rok kadencji rząd Jerzego Buzka miał charakter mniejszościowy. Notowania i rządu, i AWS, i Krzaklewskiego nieubłaganie słabły. Sondaże nie pozostawiały wątpliwości - po władzę szli postkomuniści pod wodzą Leszka Millera.

Do wyborów parlamentarnych udało się jeszcze Krzaklewskiemu poprowadzić kolejne wcielenie formacji z 1997 roku. Tyle tylko, że Akcja Wyborcza Solidarność Prawicy (bo tak się nazywał AWS-Bis) była już tylko cieniem dawnej AWS, w dodatku targanym ostrymi wewnętrznymi sporami i spętanym mocno zawikłanymi politycznymi węzłami - na przykład na mocy osobnego układu z dalszych miejsc na listach AWS mieli startować do Sejmu politycy Konfederacji Polski Niepodległej. Jeszcze przed wyborami doszło też w AWSP do pierwszego rozłamu, z koalicji wycofał się Ruch Odbudowy Polski, którego kandydaci wystartowali z list nowopowstałej Ligi Polskich Rodzin. Ostatecznie AWSP poniosła druzgocącą klęskę. Z wynikiem 5,6 proc nie weszła do Sejmu, do przekroczenia koalicyjnego progu 8 proc. zabrakło naprawdę wiele. W porównaniu z wynikiem AWS w poprzednich wyborach (34 proc.) skala upadku była bardzo wymowna. To był koniec marzeń Krzaklewskiego o politycznej potędze i o powrocie do roli kingsmakera z 1997 roku.

Polityczne sieroty po AWS błyskawicznie odnalazły się w szeregach trzech nowych, powstałych po części na gruzach imperium Krzaklewskiego, partii - Prawa i Sprawiedliwości, Platformy Obywatelskiej i Ligi Polskich Rodzin. Po wielu zakrętach i wirażach wciąż jest tak, że właściwie do dziś todawni politycy AWS (i ówczesnego koalicjanta Akcji - Unii Wolności) tworzą trzon estabilishmentu polskiej polityki. Nawet Jerzy Buzek, który swoje premierowanie kończył z beznadziejnymi notowaniami i z przypiętą przez media łatką politycznego nieudacznika, pozbierał się naprawdę szybko. W pierwszych polskich wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2004 roku uzyskał rekordowy wynik w skali kraju: 173 389 głosów. Trudno o lepszy dowód na to, że w polskiej polityce nigdy nie należy mówić „nigdy”.

A jednak Krzaklewski w polityce przepadł na amen. Niedługo po przegranych przez AWSP wyborach musiał ustąpić z funkcji szefa „Solidarności” - z pozycji, z której zaczynał swój polityczny marsz. Koledzy ze związku zadowololili się jedynie wymianą przewodniczącego. Krzaklewski wszedł w skład Komisji Krajowej „S” i zasiadał w niej odtąd nieprzerwanie. Po nieudanym powrocie w 2009 roku nie próbował już więcej wejść do polityki. Pozostała mu rola emerytowanego niedoszłego zbawcy narodu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Marian Krzaklewski. Emerytowany niedoszły zbawca narodu - Portal i.pl

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza