Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mario Lasota: słupszczanin w kolorach bluegrany

Rafał Szymański
Mario Lasota przyjechał niedawno do Słupska w związku z chorobą ojca.
Mario Lasota przyjechał niedawno do Słupska w związku z chorobą ojca. Jarosław Stencel
Rozmowa z Mario Lasotą, słupszczaninem, który pracował w FC Barcelona. Dzięki jego pośrednictwu udało się zaaranżować kontakty w katalońskim klubie.

Jak się zaczęło pańskie życie w Hiszpanii?

- Wyjechałem do pracy w Barcelonie w 1998 roku. To już 15 lat. Szybko nawiązałem kontakty. W Hiszpanii o Katalończykach mówiono El Polacco. Dla nich to nie ujma, ale dla innych była to taka obraźliwa forma. W Madrycie używano to jako coś złego. To podobieństwo istniało ze względu na język. A w Katalonii doszukują się podobieństwa, np. Matka Boska z Montserrat też jest czarna, jak obraz naszej Matki Boskiej. Utożsamiają się z Polakami. Ale Katalończycy są dumni z tego. Nawet jak Joan Laporta, poprzedni prezes FC Barcelona, uczestniczył w przybiciu na stadionie tabliczki z kolejnym fan klubem Barcelony z Polski, tzw. Penia Polska, FC Barcelona, mówił o tym podobieństwie. Ja tam byłem jako tłumacz, ale Laporta jest tak dumny ze swojego bycia Katalończykiem, że wolał aby nie tłumaczyć z polskiego na hiszpański. On wolał mówić po katalońsku. A gdy zorientował się, że ci Polacy z Kielc mówią po angielsku, to rozmawiał z nimi w tym języku. Tylko nie po hiszpańsku.

Znał pan Laportę?

- Tak. Wtedy w tej uroczystości filmował wszystko Canal +. Barcelona wygrała z Sewillą 5:0. A Laporta mówił mi, ty jesteś już tyle lat w Hiszpanii powinieneś znać już kataloński. Mówił także o podobieństwach w historii obu narodów: polskiego i katalońskiego. Powtarzał - was gnębił Hitler, nas Katalończyków Franco. Nie mogę powiedzieć, że jesteśmy bliskimi znajomymi. Bardziej poznałem się z weteranami FC Barcelona. Oni mieli siedzibę tuż przy wejściu na Camp Nou, Laporta już trochę dalej, w głąb obiektu. Poznałem go przy okazji spotkania z prezesem Energi Czarnych Słupsk Andrzejem Twardowskim. Kiedy oprowadzałem delegację ze Słupska po stadionie.

Pański syn grał w szkółce FC Barcelona.

- Tak, ta szkółka nazywała się Tar. Ściśle współpracuje z FC Barcelona. Jednym z jej założycieli był Josep Maria Fuste, teraz szef weteranów FC Barcelona, i Carles Rexach. Jemu przypisywano wyszukanie talentu Leo Messiego. To był kolega Cruyffa. Był też trenerem Barcy, a teraz jest dyrektorem Tar. Co do Messiego, mówił skromnie, że to nie on wylansował Messiego, tylko że Messi sam się wylansował.

Wygląda na to, że zna pan wiele osób związanych z Barcą.

- Nie. Proszę mnie dobrze zrozumieć. Ja mogę mówić, że kogoś tam znam, ale oni mnie niekoniecznie. To nie są moi koledzy. Tyle osób przewija się zawsze przez korytarze w FC Barcelona. Znałem np. dobrze ludzi z promocji i reklamy, a ich dobrym kolegą był Ronaldinho. Przez nich poznałem się z ludźmi z weteranów FC Barcelona. Też nie mogę przesadzać, że mnie wszędzie wpuszczają w biurach Barcy. Jak idę do biura Fuste, to mnie wpuszczają na wszystkich bramkach. Tak jak np. oprowadzałem chłopców ze Sparty Sycewice.

A jak w klubie przyjęto ostatnie słabsze mecze w Lidze Mistrzów?

- Mówią, że potrzebne są zmiany. Wszyscy mówią, że Vilanova to dobry trener, ale Jordi Roura, jego asystent, nie nadaje się na szkoleniowca. Nie ma szacunku wśród zawodników. Vilanova, prawa ręka Guardioli ma władzę, ale Roura nie. Nieraz sam się pytał zawodników, co ma robić. W Hiszpanii mówią, że czas Barcelony minął. Jak mógł on minąć, kiedy klub wygrał ligę? Teraz piłkarze idą, by zdobyć rekord 100 punktów, by prześcignąć Real. W tym roku klub nie miał szczęścia, przegrał z Bayernem Monachium. Akurat Mourinho znalazł sposób na Barcelonę, ale nic więcej. Real przegrywał z każdą drużyną z Andaluzji na wyjeździe: z Granadą, Malagą, Sewillą. W Barcelonie mówią, że trzeba wymienić dwóch - trzech graczy i wszystko będzie funkcjonować. Xavi miał kontuzje, Puyol nie jest już taki szybki. Kilka zmian i będzie dobrze.

A jak mówią w Barcelonie o Robercie Lewandowskim?

- Katalończycy dużo o nim mówią. Najczęściej jednak w tym kontekście, że człowiek, który strzelił cztery gole
Realowi Madryt, na pewno nadaje się do Barcelony. Ale jakby przyszedł do Barcelony i tak byłby drugim po Leo Messim. To człowiek pomnik.

Tak jest odbierany?

- Mam kontakty z osobami, które są blisko szatni FC Barcelona. I one mówią, że Messi nie jest - jak to się mówi w Polsce - osobą bardzo przyjazną. Jest trochę tyranem. Wszystko jest ustawione pod niego. Jak jemu ktoś nie pasuje, to nie pogra. Tego się nie mówi oficjalnie. Dlatego tak słabo idzie w Barcelonie Dawidowi Villi. Nawet na boisku Messi krzykiem wywiera presję na niego: "Dlaczego nie podałeś mi piłki".

To i pewnie dlatego Ibrahimović nie utrzymał się za długo w Barcy.

- Ale Szwed nie szanował Guardioli. A Pepe ustawił cały zespół pod Messiego. I nikt nie może wyjść przed szereg.

Często jest pan na meczach Barcelony?

- Po pierwsze to nie tak łatwo się na nie dostać. Mam znajomego, który ma karnet, chciał mi nawet odsprzedać. Jak mogę to zawsze jestem. Inna sprawa, że mogę pójść do Fuste i on ma wejściówki na sektor Klubu Kibica tuż za bramką.

Jak pan wyjeżdżał do Hiszpanii był już kibicem Barcelony?

- Tak.

A skąd się wzięło w Słupsku to kibicowanie temu klubowi?

- Fascynacja wzięła się od czasów, gdy Barcelona zdobywała pierwszy Puchar Europy na Wembley z Sampdorią 1:0 w 1992 r. To były czasy Ronalda Koemana. Wiadomo, że jak byłem w Słupsku, to miałem w sercu jeden klub - Gryf Słupsk. Mieszkałem niedaleko ulicy Zielonej przy ul. Wieniawskiego. Czasami, gdy rodzice pracowali w ogródku, słychać było, jak ludzie cieszą się po zdobyciu przez Gryfa gola. To ja się cieszyłem na stadionie! Rodzice mówili: "Pomógłbyś w ogródku". Sam grałem też w piłkę, ale szybko doznałem kontuzji. Teraz to wszystko przeszło na syna, który gra u nas w Barcelonie.

Dzięki pańskim kontaktom nasz region ma dużo kontaktów z Barceloną.

- Żałuję tylko, że koszykarze Energi Czarnych oprócz wizyty w Hiszpanii nie przedłużyli kontaktu i skończyło się tylko na rozmowach w trakcie tej jednej wizyty.




Mario Lasota

Pomagał przy meczu weteranów FC Barcelona w Gdyni. Dochód miał zostać przekazany na Dom Maleńkiej Miłości w Kobylnicy. Pośredniczył przy nawiązaniu kontaktów między FC Barcelona, a Energą Czarnymi Słupsk. Pomaga w testach w FC Barcelona i Espanyol Barcelona młodym zawodnikom Sparty Sycewice. Teraz trwają rozmowy by któryś z zespołów młodzieżowych FC Barcelona przyjechał do Słupska na turniej w trakcie Święta Ryby, by do Słupska przyjechali weterani FC Barcelona, a w trakcie Amber Cup odbył się mecz w futsalu Barcelona - reprezentacja Polski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza