Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mariola Rynkiewicz, szefowa MOPR, broniła się przed komisją rewizyjną

Zbigniew Marecki [email protected]
Mariola Rynkiewicz, szefowa MOPR, broniła się przed komisją rewizyjną.
Mariola Rynkiewicz, szefowa MOPR, broniła się przed komisją rewizyjną. Łukasz Capar
Zwolniona za przekroczenie uprawnień dyrektorka Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Słupsku broniła się w piątek przed komisją rewizyjną rady miasta. Poznaliśmy też szczegóły.

Jak już informowaliśmy, Mariola Rynkiewicz, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Słupsku, straci stanowisko. Została zwolniona przez nadzorujące pracę MOPR władze miasta. Miesięczne wypowiedzenie podpisał wiceprezydent Edward Zdzieborski.

Zobacz także: Mariola Rynkiewicz-Gończ, szefowa słupskiego MOPR została zwolniona

Sprawa zaczęła się od skargi byłego pracownika MOPR (zastrzegł sobie anonimowość). Według wiceprezydenta Zdzieborskiego kontrola potwierdziła stawiane dyrektorce zarzuty. A dotyczyły one polityki zatrudnieniowej dyrektorki.

W piątek sprawą zajmowała się komisja rewizyjna słupskiej rady miasta, gdzie skarga także trafiła. Zwolniona dyrektorka miała się na niej bronić. A co jej zarzucono?

Skarżący pracownik przez ostatnie sześć lat pracował w MOPR jako specjalista-informatyk. Otrzymywał wynagrodzenie 2000 zł brutto plus 200 zł dodatku stażowego. Choć firma refundowała mu część kosztów studiów, to jednak nie gwarantowała podwyżki, o którą nieustannie zabiegał. - Dojeżdżałem do pracy spod Słupska. Koszty utrzymania rosły. Straciłem nadzieję na podwyżkę i w lutym wypowiedziałem umowę o pracę - mówi pracownik. - Wkrótce pojawił się tam mój następca. Dowiedziałem się, że na dzień dobry dostał 3.000 zł i 600 zł dodatku.

Sprawa stała się bulwersująca, kiedy okazało się, że nowo zatrudniony to powinowaty dyrektorki. A dokładnie ojciec dziecka jej córki.

- Od mojego bezpośredniego przełożonego dowiedziałem się także, że mój następca został przyjęty do pracy bez rozmowy z głównym administratorem sieci, którą ja przeszedłem - mówi były pracownik.

- Uznałem to za ewidentny przejaw nepotyzmu, preferowania swoich. Zwłaszcza kiedy usłyszałem od jednego z najbliższych współpracowników dyrektorki, że "trzeba było jakoś urządzić jej córkę".

Wiceprezydent Zdzieborski podtrzymywał podczas posiedzenia komisji, że wypowiedzenie wiąże się ze sposobem zatrudniania w MOPR i utratą na tym tle zaufania do dyrektorki. Dodatkowo miała ona naruszyć ustawę o pracownikach samorządowych oraz regulamin pracy w MOPR w ten sposób, że w teczce personalnej nowo zatrudnionego nie znaleziono uzasadnienia przyznania mu dodatku specjalnego.

- Moja córka jest osobą dorosłą, więc sama decyduje o swoich związkach - mówiła komisji dyrektor Rynkiewicz. Broniła się, że kandydatura następcy skarżącego była wskazana przez kadrową, która wybrała akurat tę ofertę.

- Ja tylko sprawdziłam w MZK, gdzie ten pan pracował wcześniej, że cieszył się bardzo dobrą opinią. Nie ma mowy o faworyzowaniu. Podpisałam z nim umowę na trzy miesiące - tłumaczyła dyrektorka.
Zdymisjonowana dyrektor podkreślała, że sprawy kadrowe nie były dla niej najważniejsze. Przede wszystkim dbała o prawidłową opiekę nad podopiecznymi oraz zabiegała o przestrzeganie ochrony danych.

Jednocześnie Mariola Rynkiewicz, wcześniej wieloletnia pracownica wydziału zdrowia słupskiego ratusza zapowiedziała, że odwoła się do sądu pracy.

Ostatecznie komisja rewizyjna postanowiła odłożyć do września rozstrzygnięcie, czy skarga była zasadna. Radni twierdzili, że mają za mało danych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza