Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marsz Powstania Warszawskiego. Jak wyglądał w poprzednich latach? Podsumowanie najważniejszych wydarzeń

Mateusz Zbroja
Mateusz Zbroja
Władze Warszawy regularnie próbują utrudniać organizację Marszu Powstania Warszawskiego, a organizacje lewicowe urządzają prowokacje, nie potrafiąc uszanować dnia wspominającego powstańczy zryw. Na zdjęciu Marsz Powstania Warszawskiego w 2021 roku.
Władze Warszawy regularnie próbują utrudniać organizację Marszu Powstania Warszawskiego, a organizacje lewicowe urządzają prowokacje, nie potrafiąc uszanować dnia wspominającego powstańczy zryw. Na zdjęciu Marsz Powstania Warszawskiego w 2021 roku. Szymon Starnawski
Marsz Powstania Warszawskiego, organizowany przez środowiska narodowe w celu upamiętnienia tych, którzy walczyli o naszą wolność i podjęli zbrojny opór w stosunku do niemieckiego okupanta, regularnie spotyka się z krytyką ze strony części środowisk politycznych i mediów. "Faszyści", "neonaziści" czy "kibole" - to tylko niektóre z określeń, które na przestrzeni lat pojawiały się w odniesieniu do uczestników wydarzenia. Warszawski ratusz walczy o zablokowanie przemarszu, a na jego trasie niemal co roku dochodzi do prowokacji ze strony jego przeciwników.

Marsz Powstania Warszawskiego jest wydarzeniem, które co roku spotyka się z medialną krytyką oraz oporem władz Warszawy. Regularnie jest on również atakowany przez środowiska lewicowe, które urządzają różnego rodzaju prowokacje. W 2018 roku zgromadzenie przy Rotundzie zostało rozwiązane z powodu rzekomej koszulki z sierpem i młotem. Jak się później okazało, zakazane przez polskie prawo symbole komunizmu były na grafice przekreślone.

"Zgromadzenie przy Rotundzie zostało rozwiązane z powodu flag i koszulek uczestników z symboliką nawiązującą do org. propagujących ustrój totalitarny. Warszawa za dużo przeszła w historii, żeby nie reagować na takie sytuacje. Zwłaszcza w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego" - w ten sposób na oficjalnej stronie miasta tłumaczono wówczas powody rozwiązania zgromadzenia.

Jak ratusz tłumaczył decyzję o rozwiązaniu Marszu Powstania Warszawskiego?

Dzień po rozwiązaniu zgromadzenia przy Rotundzie w 2018 roku, ratusz próbował wytłumaczyć się ze swojej decyzji. Dyrektor Biura Bezpieczeństwa Ewa Gawor informowała, że część uczestników miała złamać prawo karne.

– Na początku pochodu znajdowały się osoby, w tym także jego przewodniczący, ubrane na czarno ze znakami falangi na ramieniu. Opaski miały kształt, sposób noszenia i symbolikę bezpośrednio nawiązującą, w naszej ocenie, do sposobu używania tożsamych elementów ubioru przez członków nazistowskiej organizacji NSDAP, jak i Ochotniczej Milicji Bezpieczeństwa Narodowego, tak zwanych czarnych koszul – włoskiej organizacji faszystowskiej – mówiła wtedy Ewa Gawor.

Wspomniała również o pojawiających się okrzykach: „Raz sierpem raz młotem czerwoną hołotę” czy „Śmierć wrogom ojczyzny”, które w opinii ratusza nawoływały do nienawiści.

Warto jednak zaznaczyć, że marsz upamiętniający Powstanie Warszawskie został porównany do tych, organizowanych przez NSDAP, co jasno pokazuje, jak widziani są w oczach warszawskich władz uczestnicy Marszu Powstania Warszawskiego.

– Na flagach również był znak falangi, mieczyk Chrobrego – ewidentnie symbole używane w okresie międzywojennym przez Obóz Wielkiej Polski, organizację zdelegalizowaną w 1933 roku, więc trudno powiedzieć, że nie naruszone zostały przepisy prawa karnego – dodawała Gawor.

Trzaskowski chciał delegalizacji ONR

O krok dalej posunął się, wtedy kandydujący na urząd prezydenta Warszawy z ramienia Platformy Obywatelskiej, obecny prezydent stolicy, Rafał Trzaskowski. Apelował on o delegalizację Obozu Narodowo-Radykalnego, który według niego jest organizacją faszystowską.

– 1 sierpnia byliśmy świadkami rażących incydentów na ulicach Warszawy. Marsz ONR-u, znowu hasła faszystowskie, znowu nawoływanie do nienawiści. Chciałem jasno powiedzieć, że w Warszawie, mieście dwóch powstań – Powstania Warszawskiego i w Getcie Warszawskim, nie ma miejsca na faszyzm i na rasizm, nie ma miejsca na tolerowanie tego typu wybryków. Nie ma żadnych odcieni szarości. Albo ktoś to potępia, tak jak my, albo ktoś daje na takie zachowania przyzwolenie – tłumaczył wtedy Rafał Trzaskowski.

Flaga LGBT z symbolem Polski Walczącej

Rok później środowiska lewicowe zdecydowały się na urządzenie licznych prowokacji, a ich organizatorzy nie potrafili uszanować rocznicy niepodległościowego zrywu. Na trasie przemarszu środowisk narodowych pojawiła się flaga w kolorach LGBT, na której narysowany został symbol Polski Walczącej - znaku, który podczas II wojny światowej dawał nadzieję i przypominał, że Polska nie poddała się, a walka z okupantem trwa.

Kontrmanifestacje na trasie zorganizowali również m.in. Obywatele RP, Akcja Demokracja czy Studencki Komitet Antyfaszystowski, które - pomimo utrudniania legalnie odbywającego się Marszu Powstania Warszawskiego - nie były krytykowane przez stołeczny ratusz. Organizacje, które w swoich założeniach miały walkę o demokrację i przestrzeganie prawa, same tego prawa nie przestrzegały, o czym świadczą liczne interwencje policji.

"Nacjonalistyczne bojówki gloryfikujące wojnę i przemoc zawłaszczyły rocznicę Powstania Warszawskiego i narzuciły własną narrację. Według tej narracji powstańcy walczyli o białą, czystą etnicznie i homofobiczną Polskę. Nie jest to prawdą, w Powstaniu walczyły również osoby LGBT+, imigranci, socjaliści, feministki i osoby o innym kolorze skóry" – napisali wtedy w oświadczeniu Obywatele RP.

Mężczyzna w slipkach i rzucanie butelkami w uczestników marszu

Do prowokacji ze strony środowisk lewicowych dochodziło także w 2020 roku. Najgłośniejszą z nich było pojawienie się na jednym z balkonów flagi LGBT oraz mężczyzny, który miał wykonywać obsceniczne gesty w kierunku tłumu. Jeden z lewicowych aktywistów, Bart Staszewski napisał na Twitterze, że „policja kazała zdjąć tęczową flagę z balkonu na Nowym Świecie”. Sprawę szybko zauważył jeden z czołowych polityków Platformy Obywatelskiej, Radosław Sikorski, który pytał na Twitterze, czy policja stała się "policją religijną".

Do zajścia odniósł się Rzecznik Prasowy Komendanta Głównego Policji Mariusz Ciarka, który podkreślił, że zachowanie mężczyzny na balkonie stanowiło zagrożenie zarówno dla niego samego jak i uczestników marszu.

„Jeżeli chodzi o policjantów to akurat nam żadne dekoracje na balkonie nie przeszkadzały, ale musieliśmy na tym konkretnym balkonie bardzo szybko tego Pana ratować. Mężczyzna stwarzał zagrożenie dla siebie i dla innych - to jedyny powód reakcji. Warto znać sprawę, zanim coś się napisze. Oprócz tego Pana nikt nic nie zdejmował” - napisał na Twitterze Ciarka.

Jak przekazywał wtedy nadkom. Sylwester Marczak, w trakcie marszu wylegitymowanych zostało ponad 45 osób. Policjanci byli zmuszeni wynieść kilkanaście osób z miejsca zgromadzenia marszu na placu Krasińskich.

"W tym przypadku organizator zwracał się do nich z prośbą o opuszczenie danego terenu zgromadzenia, a następnie pomimo braku reakcji na tę prośbę, skorzystał ze swoich praw i zwrócił się z prośbą o podjęcie interwencji do policji" - informował Marczak.

Policja informowała również o licznych przypadkach rzucania plastikowych butelek w kierunku uczestników Marszu Powstania Warszawskiego.

W 2021 było już spokojniej

Marsz zorganizowany w roku 2021 był zdecydowanie spokojniejszy. Nie dochodziło do tak licznych prowokacji, jednak środowiska lewicowe zdecydowały się na organizację kontrmanifestacji, która miała być "marszem ciszy". W niektórych mediach (oko.press, Gazeta Wyborcza) bardzo szybko zaczęły pojawiać się informacje o organizowanym "Marszu Milczenia", natomiast Marsz Powstania Warszawskiego spotykał się z krytyką. Media te powielały narrację o tym, że "faszyści i neonacjonaliści" zawłaszczyli sobie prawo do obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego.

Co z marszem w 2022 roku?

- Marsz Powstania Warszawskiego i tak się odbędzie, ponieważ mamy zgłoszony w zwykłym trybie wniosek o zgromadzenie – powiedział w opublikowanej w środę rozmowie z "Naszym Dziennikiem" prezes Stowarzyszenia Roty Marszu Niepodległości Robert Bąkiewicz.

W poniedziałek Sąd Okręgowy uchylił decyzję wojewody mazowieckiego, który wyraził zgodę na cykliczne organizowanie Marszu Powstania Warszawskiego stowarzyszeniu Roty Marszu Niepodległości do 2024 roku. Tym samym przychylił się do odwołania złożonego przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego.

"Z przykrością musimy stwierdzić, że sąd okręgowy przychylił się do argumentacji prezydenta (Rafała) Trzaskowskiego. Spór jest jakby przeniesiony z ubiegłego roku, w kontekście kwestii zgromadzenia cyklicznego dotyczącego Marszu Niepodległości. I miejmy nadzieję, że na ten temat wypowie się w tym roku Sąd Najwyższy" - powiedział "Naszemu Dziennikowi Robert Bąkiewicz.

Po złożeniu zażalenia sprawa trafi do sądu apelacyjnego, gdzie organizatorzy będą starali się udowodnić, "że decyzja wojewody była jak najbardziej zasadna".

"Nasza ocena jest następująca - prezydent Trzaskowski robi wszystko, żeby uderzać w środowiska patriotyczne niezwiązane z jego obozem politycznym, które podnoszą kwestię dumy narodowej, tożsamości, pamięci historycznej" - ocenił Bąkiewicz.

Źródła: polskatimes.pl/PAP

mm

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Marsz Powstania Warszawskiego. Jak wyglądał w poprzednich latach? Podsumowanie najważniejszych wydarzeń - Portal i.pl

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza