Koszty się nie zmieniły: rozłąka z rodziną i życie w niebezpieczeństwie.
Edward Zając, żeglarz z Ustki, zawsze marzył, aby zostać marynarzem. Niestety, nie dostał się do szkoły morskiej, ale i tak całe życie spędził na morzu. Pozostało mu pływanie dla przyjemności. - Kilkadziesiąt lat temu Polska była krajem odizolowanym, zawód marynarza był oknem na świat - mówi żeglarz. - Marynarz był uprzywilejowany, doskonale zarabiał, miał dostęp do dóbr w kraju nieosiągalnych.
- Dziś nie jest już to tak dobry zawód, zarabia się wciąż nieźle, ale to nie to samo - mówi Zając. - Marynarze są na łasce armatorów tanich bander, ciężej pracują, za mniejsze pieniądze i są bardziej narażeni na niebezpieczeństwo. Nawet ataki piratów.
- Dlaczego Niemcy czy Szwedzi nie pływają pod naszą banderą? Coś trzeba z tym zrobić - uważa Zając, który podkreśla, że problem wyjazdów dotyczy też np. lekarzy i pielęgniarek.
30-letni Kamil Lankiewicz z Tychowa pod Koszalinem jest absolwentem Akademii Morskiej w Gdyni, pływał pod banderami cypryjską, liberyjską i Wysp Bahama. - Trudno dziś pływać na polskich statkach, bo nasza flota jest bardzo słaba - mówi marynarz. - Na płatne studia nie byłoby chętnych, a sama nauka i tak jest droga. Trzeba się przecież jakoś utrzymać.
Kamil pływał przez trzy lata. Zarabiał bardzo dobrze, zwiedził kawał świata. Mimo to kilka miesięcy temu zrezygnował z pływania. - Ożeniłem się, urodziło mi się dziecko i postanowiłem pracować na lądzie - mówi Kamil. Nie ukrywa, że na początku żałował swojej decyzji, kiedy zobaczył pierwszą wypłatę.
- Dziś już się przyzwyczaiłem. Raczej nie wrócę na morze, choć uprawnienia będę odnawiał - dodaje marynarz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?