Ustczanin, który na statku m/s "Bogota" pełnił w ostatnim czasie funkcję pierwszego oficera, został aresztowany 30 kwietnia wraz z ośmioma innymi członkami załogi statku przez panamską policję, która znalazła na jednostce kokainę.
Obszernie pisaliśmy o tym w maju. Jak alarmowali jego koledzy, byli przetrzymywani w koszmarnych warunkach, nasz oficer musiał spać na gołym betonie.
Między innymi po naszej interwencji sprawą zajęło się polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Jednak rodzina jest rozczarowana efektami działania polskich służb konsularnych, zwłaszcza że Piotr Ch. ma nieskazitelną opinię i że - jak się zaklina - jest całkowicie niewinny.
- O wiele bardziej pomaga prawnik wynajęty przez niemieckiego armatora. Jest w trakcie załatwiania decyzji o zamianie formy aresztu na areszt domowy dla całej załogi statku. Armator już wynajął dla nich dom. Sąd przychyla się do tego, aby ich w nim umieścić, ale sprzeciwia się prokurator - powiedziała nam w piątek żona polskiego marynarza.
Dodała, że panamska sędzia stwierdziła już w jednym z pism, że brak jest jakichkolwiek podstaw dowodowych do formułowania wobec jej męża zarzutów. W Panamie jednak, jak powiedziała nam Aleksandra Ch., obowiązuje takie prawo, że ludzi można więzić nawet pół roku bez przedstawienia konkretnego zarzutu.
Dobrym prognostykiem jest to, że władze panamskie zwolniły już statek, na którym pływali uwięzieni i który formalnie mógłby być uznany za narzędzie przestępstwa. "APL Bogota" wznowił już rejsy. Pływa na nim nowa załoga. O losach marynarza będziemy informować.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?