Zbrodnia przy ul. Lelewela w Słupsku. Nie wykryto sprawców
W nocy z 23 na 24 kwietnia 2010 do dyżurnego słupskiej komendy zadzwoniła mieszkanka bloku przy ul. Lelewela. Kobietę zaniepokoiły odgłosy bijatyki dochodzące z mieszkania jej sąsiada. Policjanci którzy przyjechali na miejsce, w przedpokoju mieszkania znaleźli leżącego mężczyznę. Lekarz stwierdził, że mężczyzna nie żyje. Przyczyną śmierci były ciężkie obrażenia ciała, zwłaszcza głowy. Ofiara - samotnie mieszkający 57-letni Zenon Sz. - zmarła od bicia pięściami, uderzania głową o podłogę, kopania, silnego uciskania klatki piersiowej, najprawdopodobniej duszenia, uciskania twarzy i klatki piersiowej aż do złamania żeber.
Śledczy ustalili, że mężczyzna był bardzo towarzyski i często odwiedzali go różni znajomi. Część osób, które wtedy gościł, udało się ustalić. Kim byli bandyci - nie wiadomo. Z mieszkania zginęło około tysiąca złotych, które Zenon Sz. wybrał tamtego dnia z banku. Badania daktyloskopijne, śladów biologicznych i analiza połączeń telefonicznych nie przyniosły efektów. Policja zwróciła się o pomoc do telewizji. Sprawę pokazano w programie 997. Również bez skutku.
- Prokuratura Rejonowa w Słupsku umorzyła sprawę z powodu niewykrycia sprawcy lub sprawców - informuje Jacek Korycki, rzecznik słupskiej Prokuratury Okręgowej. - Śledztwo trwało prawie rok. Zostało wszczęte w sprawie rozboju i spowodowania śmiertelnych obrażeń. Wykonano wiele czynności procesowych jak i pozaprocesowych, wytypowano określone osoby, ale zebrane dowody były niewystarczające do przedstawienia im zarzutu popełnienia przestępstwa - dodaje rzecznik. - Jednak sprawa nadal pozostaje w kręgu zainteresowania organów ścigania i w przypadku ujawnienia w przyszłości nowych, istotnych dowodów śledztwo zostanie podjęte.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?