Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Masakra w Żelazie. Oprawca żony stanął przed sądem (zdjęcia)

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
Masakra w Żelazie. Oprawca żony stanął przed sądem
Masakra w Żelazie. Oprawca żony stanął przed sądem Łukasz Capar
W środę przed Sądem Okręgowym w Słupsku rozpoczął się proces Romana R. z Żelaza w gminie Smołdzino, oskarżonego o wieloletnie znęcanie się nad żoną i jej zabójstwo. Mężczyzna wypiera się zbrodni i twierdzi, że żona, jego perełka, była dla niego wszystkim.

Życie 59-letniej Grażyny R. to jedno wielkie pasmo bólu - wysłuchiwanie nieustannych wulgarnych wyzwisk, przyjmowanie ciosów i noszenie siniaków, które nigdy nie znikają z obitego pięściami i butami ciała, morze alkoholu przelane z domowym oprawcą i zgody na to, by być ofiarą.

We wrześniu 2019 roku rodzina Grażyny R. po kolejnej awanturze domowej wezwała pomoc. Roman R. nie chciał wpuścić funkcjonariuszy do mieszkania. Dopiero wezwani na miejsce strażacy wybili okno, przez które policjanci weszli do środka. Grażyna R. leżała zakrwawiona w łóżku. Roman R. był kompletnie pijany. Obrażenia kobiety wskazywały na to, że mężczyzna maltretował swoją żonę od długiego czasu.

Przecież ją kochał

W szpitalu ofiara przeszła skomplikowaną operację głowy. Zmarła 5 grudnia 2019 roku. W środę zaczął się proces jej oprawcy.
Prokuratura Rejonowa w Słupsku oskarża Romana R. o psychiczne znęcanie się nad żoną od września 2012 roku do 10 września 2019 roku. Domowy kat wyzywał żonę obelżywie, groził jej pobiciem i pozbawieniem życia. Znęcał się nad żoną także fizycznie. Przemoc ta niosła ze sobą głównie obrażenia głowy. Dramat rozegrał się 11 września. Roman R. uderzał pokrzywdzoną z dużą siłą obutą stopą i pięściami po głowie i innych częściach ciała. Spowodował u żony obrażenia mózgu, połamał jej czaszkę i żebra. Kobieta zmarła po trzech miesiącach. Działanie sprawcy prokuratura uznała za zamiar bezpośredni pozbawienia życia Grażyny R.
- Żonaty. Byłem... - odpowiedział sądowi Roman R. na pytanie o dane personalne.
- A jest pan wdowcem? - dopytywała sędzia Aldona Chruściel-Struska.
- Tak... No, ja nie wiem... - zawahał się oskarżony.
- Czego pan nie wie, czy żona żyje, czy nie żyje?
- No, nie żyje.

Jednak jak to się stało, tego już Roman R. nie wie, nie pamięta, bo był pijany, nieprzytomny, miał zaniki pamięci, więc nie przyznaje się.
- Pamiętam tylko, że macnąłem żonę ze trzy razy w twarz, żeby mi wlała alkoholu. A ona cicho była, nie odzywała się. Myślałem, że śpi. Jeszcze ją pocałowałem i przeprosiłem - po tych słowach Roman R. nakreślił sądowi wizerunek żony, która piła więcej niż on, wałęsała się po wioskach. A "macnięcie" było, gdy ona była już pobita. Przez kogo? Tego już oskarżony nie wie.

- To żona nade mną się znęcała - oświadczył. - Wyzywała mnie od ślepaków, bo na jedno oko w ogóle nie widzę, od śmieci, od szmat. Kiedyś nago uciekła do szwagra.
- A przed czym uciekała? - pytała sędzia.
- Miała jakieś zaburzenia. Z synem po wioskach ją szukaliśmy - padła odpowiedź. - Ale zawsze jej wybaczałem. Jak dziecko się cieszyłem, gdy wracała do domu. Była moją perełką. Czterdzieści jeden lat małżeństwem byliśmy. Była dla nie wszystkim. Poza nią świata nie widziałem. Tak ją kochałem - słowo perełka oskarżony powtarzał kilkakrotnie.

Ryki i wrzaski za ścianą

- Powiedziało się też jakieś słowo - tyle odnośnie wyzwisk. Roman R. nie pamięta, by żonę kopał i bił. A we wrześniu według jego wersji było tak:
- Klapnąłem ją leciutko w twarz, żeby ją ocucić. Nie kopałem. Ja w butach nigdy w domu nie chodzę. Pięściami też nie - zapierał się oskarżony. Słyszałem walenie w drzwi- to na temat wejścia do mieszkania policji. - Chciałem, by żona ubranie mi dała, bo tylko w spodenkach byłem. Piliśmy wcześniej ze trzy tygodnie. Nie wiem, jak to się stało, że policja przyszła do mieszkania - rozkładał ręce oskarżony, którego zdaniem wobec jego żony mógł być agresywny nie on, lecz ktoś, komu ona coś ukradła.

A policji nie chciał wpuścić, bo żona była pijana, a w domu bałagan jakby trąba powietrzna przeszła. Sińce sama sobie robiła, przewracała się. Piła do nieprzytomności.

- Piliśmy odkąd się poznaliśmy. Jak bym planował żonę zabić, to już dawno bym to zrobił - stwierdził.
- Zna pan przyczynę zgonu żony? - pytała z kolei sędzia Aleksandra Szumińska.
- Trochę mi czytali. Nie wiem, czy ją pobiłem, więc jak się mam przyznać. To tak, jakbym miał się przyznać, że bombę podłożyłem pod sąd. Jak czytali sekcję, to jakby czołg po niej przejechał, w tym szpitalu coś się działo - Roman R. przedstawił też taką wersję.

W środę zeznawała też Anna P., od kilku lat sąsiadka zza ściany małżeństwa R. Świadek opisywała dantejskie sceny, które odbywały się obok. Przytaczała wyzwiska, wzywania policji, stukania w drzwi, aby sąsiad się uciszył.
- Ryki, krzyki, wyzwiska. Ty k..., wypier... Zabiję cię - cytowała sąsiadka. - Kobieta jakby się broniła, nie była stroną atakującą, a przed blokiem zapewniała mnie, że już będzie ciszej. Policja przyjeżdżała i odjeżdżała. To było nie do zniesienia. Spałam z zatyczkami w uszach.

- To trwało latami. Bił Grażynę, wyganiał z domu nagą, ale też nie pozwolił jej z nami się widywać. Spotykaliśmy się przypadkiem przed domem. Chciał ją wyrzucić przez okno. Musiała dostarczać mu alkohol i... piła razem z nim. Niestety, nie chciała dać sobie pomóc. Nawet go broniła - powiedzieli nam członkowie rodziny Grażyny R. - Kiedyś powiedziała, że on ją w końcu zabije. I tak się stało.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza