Drogie masło budzi grozę
Ceny masła szaleją. Ten produkt powoli staje się niemal luksusowym i nie wiadomo, czy wkrótce wszyscy będą mogli sobie pozwolić na jego zakup. Już teraz za kostkę trzeba zapłacić ok. 8 zł, ale to nie koniec. Eksperci szacują, że cena może mocno podskoczyć. Niewykluczone, że na święta Bożego Narodzenia zapłacimy nawet 10 zł za kostkę. Drogo wprawdzie już było, kiedy jakiś czas temu ten produkt również kosztował ok. 10 zł, ale kilka ostatnich miesięcy pozwoliło złapać maślany oddech. W popularnych marketach w promocji można było go kupić nawet za ok. 3 zł. Dlatego też to, co teraz dzieje się na rynku, wielu przyprawia o ból głowy. Co się zatem wydarzyło?
Dodajmy, że ceny masła w Polsce od kilku lat podlegają znaczącym wahaniom, jednak obecna sytuacja na rynku budzi obawy zarówno wśród konsumentów, jak i ekspertów. Od dawna mówi się, że rolnictwo to zawód "pod chmurką" i wiele zależy od pogody. Okazuje się, że ta ma również wpływ na produkcję masła. Podczas wakacji upalne lato cieszyło wypoczywających, ale zdecydowanie nie służyło krowom.
- W związku z upalnym i suchym latem, gdzie przez wiele dni z rzędu utrzymywały się temperatury przekraczające optymalną dla krów mlecznych, spadła wydajność stad - mówi Aleksander Mach, dyrektor Pomorskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Lubaniu. - Zadziało się to globalnie, stąd większa skala tego zjawiska. Krowy mleczne to zwierzęta wrażliwe na niekorzystne warunki środowiskowe. Przekroczenie temperatury i wilgotności optymalnej skutkuje wystąpieniem stresu cieplnego i natychmiastowym spadkiem wydajności mlecznej. Krowa będąca w stresie cieplnym ma mniejszy apetyt, mniejszą częstotliwość przeżuwania, mniejszą aktywność ruchową, pije więcej wody i wzmaga częstotliwość oddechów, tak by ochłodzić organizm.
Zwierzęta źle znoszą upały
Hodowcy mają swoje sposoby, aby walczyć z wysokimi temperaturami w oborach. Dbają o zwierzęta montując systemy mieszania i schładzania powietrza, jednak przy długotrwałych upałach w dzień i w nocy okazuje się to być niewystarczające i produkcja mleka spada.
- Uzyskanie mniejszego wolumenu mleka do przerobu spowodowało wzrost cen produktów mleczarskich m. in. masła - mówi Aleksander Mach. - Na giełdzie Global Dairy Trade już od lipca ceny surowców mlecznych zyskiwały i osiągały wysokie notowania. 20 sierpnia indeks GDT zyskiwał 5,5 %, a masło 3,7% w porównaniu do poprzednich notowań. Jednak po ostatniej aukcji z 3 września widać spadki- indeks GDT wynosi 0,4 %, a cena masła spadła o 0,9% w porównaniu do aukcji wcześniejszej. Doprowadzić to może do stabilizacji cen surowców mlecznych. W dalszej perspektywie stres cieplny odbije się negatywnie także na rozrodzie stad i może prowadzić do ich redukcji, a co za tym idzie mniejszej produkcji mleka i dalszym wzroście cen surowca. Sytuacja jest bardzo dynamiczna i warto śledzić jej przebieg.
Wysokie ceny masła i innych produktów mlecznych, są nie tylko polskim problemem, ale mają charakter międzynarodowy. Wiąże się to głównie ze spadkiem produkcji mleka we wszystkich praktycznie regionach świata, spowodowanym przyczynami klimatycznymi oraz gwałtownie rosnącymi kosztami hodowców utrzymujących krowy mleczne.
- Naturalnie istnieją czysto ekonomiczne, a nawet społeczne powody wzrostu ceny masła - mówi Mateusz Uciński,
redaktor naczelny „Hodowla i Chów Bydła” Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka. - Analizując rynek, łatwo można zauważyć, że ostatnie lata charakteryzowały się relatywnie niskimi cenami masła, co przyczyniło się do wzrostu jego popularności w kuchni. Zwłaszcza, że ceny równie popularnej oliwy od trzech lat mocno rosną i końca tego trendu cenowego nie widać, co doprowadziło do tego, że produkt ten awansował do grupy premium. Oprócz tego zmienił się sposób odbierania masła przez samych konsumentów, którzy zaczęli znowu uważać je jako produkt „zdrowy”, przez co również zyskało ono na atrakcyjności.
Masło drogie, a rolnicy nie dostali więcej za mleko
Nie od dziś wiadomo, jak działa rynek. Zwiększony popyt na masło, przy jego malejącej podaży, to jeden z najważniejszych czynników odpowiedzialnych za wzrost cen tego tłuszczu. Drożej w sklepach wcale nie oznacza, że do portfela rolników trafia więcej pieniędzy. Ci z dużym zaskoczeniem obserwują sytuację i sami często nie mogą się nadziwić, jak do tego doszło.
- Uważam, że są to typowe działania spekulacyjne - mówi Andrzej Krefta, producent mleka ze Sztofrowej Huty. - Na pewno nie ma to żadnego związku z cenami mleka. Na pastwiskach wprawdzie zapanowała susza, ale i tak mniejsza niż w ubiegłym roku. Nie zapominajmy, że producenci mleka karmią krowy w oborach kiszonkami, sianem, zbożem. Niestety my nie mamy żadnego wpływu na ceny. Nie decydujemy też o tym, ile nam płacą w skupach za litr surowca. A nic nie wskazuje na to, abyśmy mogli liczyć na więcej.
Stawki rolników za produkowane mleko są indywidualnie ustalane z obsługującymi ich gospodarstwa mleczarniami. W jednym rejonie Polski hodowcy bydła mogą dostawać większe wynagrodzenie, w innym może ono być mniejsze.
- W Polsce średnia cena w lipcu r. ukształtowała się na poziomie 45,86 euro/100 kg i była o 0,7% wyższa niż w czerwcu 2024 r. oraz o 8,8% wyższa niż w lipcu 2023 r. W analizowanym miesiącu cena mleka w Polsce była niższa od ceny unijnej o 1,19% - mówi Mateusz Uciński.
Wśród rolników nie brakuje też opinii, że tanie masło, które można było kupić jeszcze całkiem niedawno, było efektem zalewania rynku tańszym mlekiem z Ukrainy.
- Często w kuluarach mówi się, że niektóre mleczarnie sprowadzają tańszy surowiec, jednak pamiętajmy, że jego jakość jest nieporównywalnie gorsza - mówi Roman z powiatu kościerskiego. - Polskie mleko spełnia najwyższe standardy. Jesteśmy nieustannie kontrolowani, mleko jest ciągle badane. Musimy spełniać wyśrubowane normy. Tymczasem słyszałem, że mleko z Ukrainy może być nawet zanieczyszczone antybiotykami. Nikt tego nie sprawdza.
Nie wszyscy jednak podzielają opinię, że ukraiński surowiec mógłby zalewać polski rynek.
- Byłbym ostrożny z takimi tezami, zwłaszcza, że jak wiadomo twierdzenia takie mogą być narzędziem rosyjskiej propagandy, chcącej zmienić nastroje Polaków wobec Ukraińców - mówi Mateusz Uciński. - Poza tym należy pamiętać o dwóch rzeczach. Po pierwsze, Polska eksportuje 6-krotnie więcej artykułów mleczarskich do Ukrainy niż z niej importuje. Po drugie, mleko mleku nierówne i jakość tego surowca w Ukrainie jest znacznie gorsza niż w naszym kraju i przyjmowanie go przez rodzime mleczarnie jest problematyczna, chociażby ze względu na możliwość pogorszenia jakości wytwarzanych produktów.
Konsumenci z coraz większym niepokojem obserwują sytuację. Masło to w końcu produkt codziennego użytku. Trudno byłoby z niego całkowicie zrezygnować.
- Uważam, że to kolejny towar, który padł ofiarą spekulantów - mówi Magdalena z Gdańska. - Wszyscy pamiętamy, co się działo z cenami cukru i kompletnie nie miało to żadnego uzasadnienia. Potem był problem z olejem, który znikał z półek i kosztował krocie i wreszcie papierem toaletowym. Daliśmy się wszyscy wpędzić w spiralę strachu i nadmiernych zakupów, opróżniając sklepowe półki i czyszcząc magazyny, z pewnością ku uciesze producentów. Teraz przyszedł czas na masło. Jestem ciekawa, kto i ile na tym zarobi, bo na pewno nie rolnicy.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!
Polacy opracowali lek na śmiertelną chorobę
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?