- Czy po wygranej z Rosą Radom, wy, zawodnicy, poczuliście się pewniej?
- Myślę, że tak. Każdy poczuł się lepiej, chociaż wygrywali nie poszczególni zawodnicy, ale zespół. Dobrze pokazaliśmy się w obronie, mieliśmy asysty. Końcówka była nerwowa, Rosa Radom nas doszła, a my potrafiliśmy się obronić i wygrać. Na każdego z nas dobrze to zadziałało i powinno owocować w przyszłości.
- Czy po pierwszych trzech meczach czujesz się zadowolony ze swojej postawy?
- Mogę przyznać się, że nie. Nie czuję się dobrze. Może dlatego, że na początku miałem małe kontuzje, które przeszkadzały mi w treningach. Jedną z przyczyn mojej słabszej postawy może być fakt, że po sześciu latach przebywania w jednym miejscu zmieniłem otoczenie. Byłem długo w Gdyni. Może długo przestawiam się, może boję się zrobić błąd. Teraz pozostaję po zajęciach, nadrabiam braki. Czuję się coraz lepiej.
- W tych meczach widać, że zaskakuje cię jeszcze poziom ekstraklasy. Jest różnica między byciem liderem punktowym zespołu w I lidze a zdobywaniem doświadczenia w ekstraklasie?
- W ekstraklasie poziom jest wyższy, gra się bardziej siłowo, więcej trzeba myśleć na boisku i lepiej rozumieć się z drużyną. Tu nie wygrywają jednostki, ale drużyna. Potrafię się przestawić i zaprezentować z jak najlepszej strony.
- Jednak opinie są takie, że na razie rozczarowujesz.
- Nie czytam komentarzy, jesteśmy w Słupsku razem, mamy dobry sztab trenerski i on daje mi jak najlepsze rady.
- A nie jest tak, że jak ci słabiej idzie w ataku, to starasz się skupić na defensywie?
- Jeśli są mecze w których nie wychodzi nic w ataku, jeśli trudno wejść w grę, być skutecznym, to trzeba się skupić na obronie i w tym elemencie przydać się zespołowi. Chcę szybko wrócić do obrony, by odebrać piłkę, którą straciłem.
- Przed ostatnim meczem z Rosą Radom byłeś graczem, który przebywał na boisku prawie najwięcej (więcej minut miał tylko Levi Knutson). W meczu z Rosą było to już zdecydowanie krócej, nawet uwzględniając pięć fauli, za które zszedłeś z parkietu. Przyjąłeś z pokorą decyzję trenera?
- Jak drużyna wygrywa, a ja gram mało, to jest dobrze, nie jestem rozczarowany, że zabrakło dla mnie tych minut. Nie ma dla mnie znaczenia, czy grałem mało, czy dużo, naprawdę.
- Dużo fauli zebrałeś w meczu z Rosą na J.J. Montgomerym.
- To taki gracz, który nie szuka punktów z penetracji czy z rzutów za trzy, ale wpycha się pod kosz. Trzeba było zwracać uwagę na zastawienie niego. A że jest graczem cięższym, to był kłopot.
- Zmiana kapitana wpłynęła na was?
- Nie. Od początku było dwóch kapitanów, obaj mieli coś do powiedzenia, i Tomaszek, i Abernethy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?