Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matka: Moja córka była molestowana (wywiad)

Zbigniew Marecki [email protected]
Rozmawiamy z mamą mo­­le­stowanej dziewczynki, dziś już dorosłej kobiety.
Rozmawiamy z mamą mo­­le­stowanej dziewczynki, dziś już dorosłej kobiety. sxc.hu
Rozmawiamy z mamą mo­­le­stowanej dziewczynki, dziś już dorosłej kobiety.

24 maja opublikowaliśmy tekst pt. "Mój wujek mnie molestował". Opisaliśmy w niej historię słupszczanki, która gdy miała 13 lat, była molestowana seksualnie przez swojego wujka.

Przeczytaj więcej: Mój wujek mnie molestował

Pani Agnieszka dziś jest dorosłą kobietą i matką córki. Wspomnienia z dzieciństwa nie pozwalały jej jednak spokojnie żyć. Poszła do sądu i w I instancji wygrała sprawę z mężczyzną - słupskim biznesmenem, który pewnego dnia, podczas jazdy z kierow­cą służbowym samochodem, na tylnym siedzeniu dobierał się do wyglądającej jak dziec­ko zaprzyjaźnionej dziewczynki.

Według relacji bohaterki reportażu Agnieszka nie powiedziała swojej mamie wprost o tym wydarzeniu, a jedynie zasugerowała, że ten mężczyzna molestował jej przyjaciółkę. Mama nie zaangażowała się w wyjaśnie­nie tego wydarzenia. Za to zasugerowała, żeby sprawy nie ruszać, bo mężczyzna ma pieniądze i wpływy. Po tej publikacji w naszej redakcji pojawiła się mama bohaterki, aby przedstawić swój punkt widzenia.

Rozmawiamy z mamą mo­­le­stowanej kobiety.

- Jak pani odebrała informację od córki, że jej przyjaciółka była molestowana?
- To wszystko wydarzyło się 15 lat temu. Dlatego szczegółów już nie pamiętam, ale przypominam sobie, że córka poinformowała mnie o tym zdawkowo, poddenerwowana. Wtedy jeszcze nie było hipermarketów. Za to wiedziałam, że córka i jej koleżanka robiły czasem zakupy w sklepie tego pana. Skojarzyłam, że to się musiało wydarzyć w tym miejscu. A ponieważ do sklepu w każdej chwili może ktoś wejść i na dodatek dziewczynki były razem, więc uznałam, że tam nie mogło się stać nic groźnego.

- Córka zatem nie powiedziała pani szczegółowo o okolicznościach tego zdarzenia?
- Wtedy nie. Zrobiła to znacznie później. Wówczas jednak nie przypuszczałam, że moja - wyglądająca jak 10-latka - córka może zainteresować mężczyzn. Jej opowieść o zachowaniu znajomego, którego zna­łam od dzieciństwa, odebra­łam trochę jako głupi żart z jego strony. Dlatego być może podeszłam do tego wydarzenia dosyć lekko. Poza tym wtedy o molestowaniu dzieci mało się mówiło. Ja sama byłam młoda i właściwie sama wychowywałam dzieci, bo mąż pracował w terenie. Uspokajało mnie także to, że swoim dziew­czynkom często powtarzałam, aby nic nie brały od nieznajomych i nigdzie z nimi nie chodziły. Dlatego nie spodziewałam się, że coś tak okropnego może im się przydarzyć.

- Nie próbowała pani poinformować mamy przyjaciółki córki?
- Sama do niej nie poszłam. Nie pamiętam, czy wtedy nie powiedzia­łam, aby dziewczynki poinformowały o wszystkim mamę przyjaciółki córki. Ponieważ jednak myślałam, że nic poważnego się nie stało, to raczej tak nie zrobiłam, bo w takich sytuacjach pojawiają się jednak opory, aby nie przekroczyć pewnych granic.

- Kiedy córka zaczęła ponownie mówić o tym zdarzeniu?
- Już po maturze, gdy przebywała w Niemczech. To był 2006 lub 2007 rok. Wtedy się tam spotkałyśmy i dość zdawkowo wróciła do tej sprawy w obecności osób trzecich. Wówczas zrobiłam wielkie oczy, bo po raz pierw­szy usłyszałam, że ta sprawa dotyczyła bezpośrednio córki i że się wydarzyła w samochodzie znajomego. Generalnie nie pytałam o szczegóły, ale po pewnym czasie ten temat wracał i córka sa­ma coraz więcej opowiadała. W ten sposób sobie uświadomiłam, że problemy domowe, które zaczęły się z córką, gdy miała 13 lat, mogły wynikać z traumy, którą przeżyła.

- A jak pani reagowała na te problemy?
- Chodziłam z córką do różnych psychologów. Niestety, przed żadnym się nie otworzyła. Sprawa molestowania wtedy nie wypłynęła. Wszyscy konflikty kojarzyli z okresem dojrzewania córki.

- Pani córka sugeruje, że zniechęcała ją pani do podejmowania kroków prawnych wobec sprawcy molestowania?
- Nigdy nie powiedziałam, że nie ma zakładać sprawy sądowej. Nie mam jednak w sobie głębokiej wiary, że w sądzie można znaleźć sprawiedliwość. Dlatego jako matka chciałam jej uświadomić, że może przegrać, bo dowodów generalnie nie było, a proces wszczęty po latach był poszlakowy. Tymczasem ten mężczyzna jest bogaty i ma wpływy. Bałam się, że córka może ponieść porażkę i że dostanie drugi cios, a sprawca molestowania będzie jej się śmiał w nos. Jednak gdy już się zdecydowała na proces, to sama zaproponowałam, abyśmy wspólnie poszły do psychologa. Gdy poinformowała mnie o założeniu sprawy, powiedziałam córce, że dobrze zrobiła, jeśli uważa, że jej to pomoże.

- Ta wygrana córki pomogła jej?
- Trochę na pewno tak, ale jednocześnie widzę, jak ona pilnuje własnej córki. Sądzę jednak, że skutki psychiczne tego wydarzenie sprzed lat będą w niej tkwiły przez całe życie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza