Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matka: Moje dziecko w szkole zaraziło się wszawicą

Alek Radomski [email protected]
– Moje dziecko w szkole zaraziło się wszawicą – twierdzi matka uczennicy podstawówki w Potęgowie.
– Moje dziecko w szkole zaraziło się wszawicą – twierdzi matka uczennicy podstawówki w Potęgowie. nto.pl
- Moje dziecko w szkole zaraziło się wszawicą - twierdzi matka uczennicy podstawówki w Potęgowie. Problem istnieje od dawna, a szkoła sobie z nim nie radzi - twierdzi kobieta.

- Moja córka znów ma wszy - mówi pani Monika z Potęgowa. - Nie wiem, czy nie będę musiała ściąć jej włosów. To już kolejny raz, kiedy do domu przyniosła insekty ze szkoły. Już nie wiem, co mam z tym robić. Od nauczycieli dostajemy tylko kartki z informacją. Taka jest reakcja szkoły na problem. Zamiast działać, dyrekcja i nauczyciele po prostu nic nie robią, a przecież doskonale wiedzą, gdzie jest źródło problemu, czyli kto wszy do szkoły przynosi z domu. Zwyczajnie z problemem sobie nie radzą, a cierpimy my - bulwersuje się kobieta.

Zaznacza, że wszawica w szkołach nie powinna być w dzisiejszych czasach problemem. Niestety, jest zupełnie inaczej. Wszy cyklicznie powracają, szczególnie na początku roku szkolnego.

- To typowy powakacyjny problem - mówi Grażyna Bartos, dyrektor Zespołu Szkół w Potęgowie. - Kiedy się pojawia, informujemy o tym rodziców i prosimy, aby zwrócili na to uwagę. We wrześniu faktycznie mieliśmy z tym kłopot. Ostatnio na ten temat ze mną nikt nie rozmawiał. O wszach nie informowali ani nauczyciele, ani rodzice - mówi dyrektorka.

Kiedy pytamy, co robi szkoła, aby zwalczyć problem, słyszymy, że w pierwszej kolejności informuje się rodziców. W dalszej kolejności placówki sprowadzają się do zorganizowania pogadanek na lekcjach wychowawczych, a kiedy uda się dostać ulotki np. z sanepidu, kolportuje się je dalej.

- Wsparcia z zewnątrz w tej kwestii nie mamy od nikogo. Wszyscy się tłumaczą, że to dyrektor powinien zapewnić czystość i higieniczne warunki w szkole. Ale my je zapewniamy, dezynfekujemy klamki, w szkole jest ciepła woda, papier toaletowy, wszystko, o czym mówi rozporządzenie. Ale ono nie pozwala zbadać dzieci i sprawdzić im głowy - tłumaczy dyrektor Bartos. - To nie jest problem, który powstał w szkole, ale na zewnątrz, z powodu braku higieny w domach. W szkole są sprzyjające warunki, a insekty szybko się rozwijają. Zapobiec temu bez udziału niektórych rodziców jest trudno - mówi.

Co ciekawe, z wszami nie ma problemu w gimnazjum. Jak zauważa dyrekcja, starsze dzieci potrafią zadbać o swoją higienę same. Młodsze już nie, dlatego to w podstawówce wszy się pojawiają.
Wszami nie zajmie się słupski sanepid. Henryka Kisiel, rzecznik instytucji, mówi, że wszawica została wykreślona z listy chorób zakaźnych kilka lat temu. Walka z insektami w tym wypadku została całkowicie scedowana na szkołę. - My zwyczajnie nie mamy uprawnień, by zająć się problemem - tłumaczy pani rzecznik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza