Nie chciała go. Wsadziła do foliowej torby. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że na policję zadzwonili rodzice dziewczyny. Wczoraj była jeszcze na oddziale ginekologicznym usteckiego szpitala, gdzie trafiła z komplikacjami. Ordynator jednak nie chciał udzielić nam informacji o jej stanie zdrowia.
- Kwalifikacja czynu będzie zależała od wyników sekcji zwłok noworodka. Wykaże ona, czy dziecko było już zdolne do samodzielnego życia, czy nie. Na pewno nie była to ciąża donoszona, bo dziecko było maleńkie - ocenia wstępnie Maria Pawłyna, prokurator rejonowy w Słupsku.
Sekcja zaplanowana jest na dziś w Akademii Medycznej w Gdańsku. Matka prawdopodobnie usłyszy zarzut dzieciobójstwa, o którym mówi artykuł 149 Kodeksu karnego. Mówi on, że "matka, która zabija noworodka pod wpływem silnego przeżycia związanego z przebiegiem porodu (...) lub ze szczególnie trudną sytuacją osobistą, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5".
Przypomnijmy, że w grudniu w Gogolewku 30-letnia Anna B. urodziła dziecko w ósmym miesiącu ciąży. Schowała je w szafce pod zlewozmywakiem. Usłyszała jeszcze poważniejszy zarzut - zabójstwa, bo dziecko urodziło się żywe i zdolne do samodzielnego życia. Kobieta po krótkim areszcie jest w domu.
Najprawdopodobniej jeszcze w marcu do sądu trafi akt oskarżenia. Zabójstwo zagrożone jest nawet karą dożywocia.
W usteckim szpitalu jest tzw. okno życia - łóżeczko dla dzieci niechcianych. Ma zapobiec porzucaniu noworodków.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
