Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ME w piłce ręcznej: Polska - Czechy 35:34 (18:19)

Grzegorz Hilarecki
W drugiej połowie Polacy postawili mocną strefę i wyszli po raz kolejny, trzeci na prowadzenie dwoma bramkami w tym meczu.
W drugiej połowie Polacy postawili mocną strefę i wyszli po raz kolejny, trzeci na prowadzenie dwoma bramkami w tym meczu. Fot. croatia2009.com
Nasi szczypiorniści weszli do historii, bo po raz pierwszy w dziejach zagrają w półfinale mistrzostw Europy. Pojutrze tylko o pierwsze miejsce w grupie zagrają z Francją.

Nasi rozegrali najważniejszy mecz w historii swoich startów w mistrzostwach Europy, bo nigdy nie byli w półfinałach tej imprezy, a z Czechami grali o wejście do najlepszej czwórki na Starym Kontynencie.

Wagę spotkania było widać od pierwszej minuty. Nasi ruszyli do zdecydowanych ataków, w których błyszczał Karol Bielecki. Po ośmiu minutach przy stanie 7:5 był on autorem czterech goli przy stuprocentowej skuteczności. Niestety, jako pierwszy zarobił w naszym zespole dwuminutową karę. Czesi wyrównali. Mecz stał się bardzo zacięty, a na gola naszych rywale odpowiadali celnym rzutem. Po 12 minutach Czesi wyszli na prowadzenie. Szalał, tradycyjnie Filip Jicha, najlepszy strzelec całych mistrzostw (40, najwięcej goli, śr. 10 na mecz, gdy najlepszy z Polaków Bartosz Jurecki miał 17 goli).

Na szczęście u naszych Bieleckiego wspomogli inni i trafiali do czeskiej bramki. To zrobił się mecz Jichy z Polakami. Co ciekawe, po 23 minutach był remis 15:15 i oba zespoły miały skuteczność rzutów na poziomie 70 procent. Trener Bogdan Wenta klął i mobilizował Polaków do obrony, bo ta nie funkcjonowała tak jak we wcześniejszych meczach. Szkoleniowiec wziął czas i apelował o twardszą obronę. Nasi nie wykorzystali szansy i do przerwy przegrywali jedną bramką.

W drugiej połowie Polacy postawili mocną strefę i wyszli po raz kolejny, trzeci na prowadzenie dwoma bramkami w tym meczu. Czesi kolejny raz doszli. Wzmógł się doping kibiców, w hali w Innsbrucku. Ponownie nasi odjechali na dwa gole, prowadząc 27:25. Znowu Czesi wyprowadzili na remis na 15 minut przed końcem. Dopiero na 12 minut przed końcem nasi pierwszy raz wyszli na prowadzenie trzema golami 30:27.

Rywale ponownie dogonili Polaków i nawet wyszli na prowadzenie. Końcówka to był horror. Nasi obstrzeliwali słupki. Dzięki Sławomirowi Szamalowi w bramce walczyliśmy ciągle o zwycięstwo. Na minutę przed końcem prowadziliśmy dwoma golami. Na 17 s do ostatniego gwizdka mieliśmy piłkę i prowadzenie jednym golem. Wenta się żegnał. Wygraliśmy.

Ten mecz pokazał to, że nasi nie wyróżniają się na turnieju indywidualnie, bo w statystykach mistrzostw bryluje z nich tylko Sławomir Szmal. Zajmuje pozycję numer jeden na bramce. Do dzisiaj na 164 strzały obronił 67, przy 41-procentowej skuteczności. Średnio broni 16,8 rzutów w meczu. Żaden inny bramkarz w tym turnieju nawet nie zbliża się do takich osiągnięć. Drugi, Szwed Nillis Landin Jacobsen na 77 rzutów obronił 30, ma 39 proc. skuteczności.

Bogdan Wenta, trener Polaków uważa, że siłą jego drużyny jest zgranie i zespołowa gra. Dlatego bronił też Piotr Wyszomirski. Zespołowość naszej kadry potwierdzają statystyki, bo skoro nasi w nich nie brylują, a wygrywają mecz za meczem, to muszą grać świetnie i rozkładać wysiłek na cały zespół. Dlatego nie biją indywidualnych rekordów, a są skoncentrowani na wygrywaniu i biją się o wymarzony medal.

Pojutrze Polacy grają z mistrzami świata Francuzami, transmisja o godz. 20.30 w Polsacie. Wyniki w naszej grupie.

Słowenia - Francja 28:37, Niemcy - Hiszpania 20:25. Polska - Czechy 35:34.

Tabela:

1. Francja 4 7 106-94
2. Polska 4 7 124-115
3. Hiszpania 4 5 113-101
4. Słowenia 4 2 127-138
5. Czechy 4 2 116-128
6. Niemcy 4 1 101-110

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza