- Przez lata jeździłem od urzędu do urzędu, odwiedzałem ministerstwa. Wszędzie tylko rozkładali ręce i mówili, że nie mogą mi pomóc - mówi 73-letni Zygmunt Potomski z Ruska pod Darłowem. - Pięć lat temu tak się zdenerwowałem, że sam z kolegą napisałem skargę do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Kilka dni temu przyszła odpowiedź, że mam rację - nie kryje zadowolenia pan Zygmunt.
Jego sprawa sięga 1974 roku. Wówczas kupił 12-arową działkę w Rusku pod Darłowem, na której chciał wybudować warsztat samochodowy, stację paliw i dom. - Do 1970 roku był tam cmentarz, ale działkę wystawiono na sprzedaż jako budowlaną. Spokojnie więc zaczynałem odkładać pieniądze na budowę, którą planowałem - mówi pan Zygmunt.
W 1987 roku wojewódzki konserwator zabytków wpisał działkę mieszkańca Ruska na listę zabytków, jako stary żydowski cmentarz. - No i w ten sposób stałem się właścicielem ziemi, na której nie mogłem nic zrobić - rozkłada ręce mężczyzna.
- Wielu może by się poddało, ale nie ja. Stwierdziłem, że skoro tak potraktowano moją własność, to nie dam za wygraną - relacjonuje nasz rozmówca, który zaczął ciągnącą się latami batalię z polskimi urzędami. - Gdzie ja się nie najeździłem. Proponowali mi w międzyczasie jakieś dziwne rozwiązania, zastępcze ziemie, które nie mogły mi zrekompensować strat.
Zygmunt Potomski podkreśla, że nie zakładał spraw polskim urzędom, bo nie widział w tym większego sensu. Początkowo też nie sądził, że w Strasburgu uda się wygrać.
- Ale nawiązali ze mną korespondencję w języku polskim, prosili o kolejne dokumenty w sprawie, nadali jej numer, aż wreszcie ogłosili wyrok.
Trybunał nakazał państwu polskiemu zawarcie ugody z Potomskim i wyznaczył termin: pół roku (do końca września). - To oznacza, że jeśli przez ten czas strony nie dojdą do porozumienia, wówczas trybunał wyda ostateczne rozstrzygnięcie i może zasądzić odszkodowanie - tłumaczy Magdalena Skrzypek-Terlecka z Regionalnego Centrum Informacji Europejskiej, która specjalizuje się w pisaniu skarg do Strasburga.
Zygmunt Potomski, składając pozew, domagał się 360 tysięcy złotych odszkodowania - jego zdaniem to kwota, którą utracił z racji tego, że nie mógł prowadzić zakładu mechanicznego. - Teraz ta kwota z pewnością urosła. I nie zadowolę się działką zastępczą - zapowiada mieszkaniec.
- Wyrok trybunału pokazuje niedoskonałość naszego prawa w zakresie ochrony własności i może być furtką dla innych osób, których prawo do dysponowania nieruchomością zostało ograniczone przez wpis do rejestru zabytków - powiedział nam jeden z prawników zapoznających się z tą sprawą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?