Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Mężczyźni nie załatwią sprawy" - rozmowa z przewodniczącą Szczecińskiej Izby Pielęgniarek i Położnych

Leszek Wójcik
Leszek Wójcik
archiwum
Rozmowa z Dr Gabrielą Hofman, przewodniczącą Szczecińskiej Izby Pielęgniarek i Położnych.

- Mam wrażenie, że za każdym razem, kiedy się spotykamy, rozmawiamy o tym samym.

- Tak. To prawda. Od lat wracamy do tego samego problemu, który wciąż nierozwiązywany nabrzmiewa aż w końcu wybuchnie. Dlatego nie musi Pan zadawać pytania. Wiem, czego chce się Pan dowiedzieć: Czy sytuacja się poprawiła? Otóż nie. Jest jeszcze gorzej. Pielęgniarek i położnych jest w kraju i w Zachodniopomorskiem, coraz mniej. Za kilka lat, kiedy na emerytury zaczną odchodzić koleżanki z najliczniejszej obecnie grupy wiekowej, w szpitalach zabraknie ludzi do pracy. Nawet nie chcę myśleć, co to będzie.

- Powiedzmy to: Nie ma chętnych do pracy w zawodzie pielęgniarz i położnik.

- Nie ma i nie będzie. W byłym województwie szczecińskim (na obszarze działalności Szczecińskiej Izby Pielęgniarek i Położnych) zarejestrowanych jest 9110 pielęgniarek i położnych (łącznie z emerytkami): pielęgniarek mamy 7860 a położnych 1250. Z tego aktywnych zawodowo pielęgniarek jest 6189 a położnych 936 (wliczając w to pracujące emerytki!).

- O czym nam te liczby mówią?

- Że jest nas dużo za mało.

- W praktyce to oznacza, że w każdym szpitalu w naszym regionie dramatycznie brakuje pielęgniarek. Z tego co wiem, tylko szpital przy ul. Arkońskiej przyjmie od ręki ponad sto osób. W innych szpitalach sytuacja jest podobna. Placówki te wciąż działają, bo pielęgniarki pracują wieloetatowo. To dlatego nikt dzisiaj nie powie dokładnie, jakie są niedobory. Mogę tylko powiedzieć, że z danych sprzed kilku lat wynikało, że jedna pielęgniarka pracowała średnio na 2,19 etatu. Wyliczono wtedy, że pracuje w ciągu doby 19 godzin! - dzień w dzień. Dzieje się tak, ponieważ są potrzebne a nie ma przepisów zabraniających takie działania. Szacunkowo mogę powiedzieć, że obecnie średnio każda pielęgniarka i położna pracuje 1,5 etatu. Ale są panie, które pracują po 300 i więcej godzin miesięcznie.

- W końcu się zmęczą.

- Lubię się posługiwać liczbami, korzystać z zestawień statystycznych, bo dopiero wtedy widać, jaka jest naprawdę sytuacja. Od lat bezrefleksyjnie powtarzamy: lekarzy jest za mało, pielęgniarek wkrótce zacznie brakować, starzejemy się jako społeczeństwo. Ale dopiero te liczby biją po oczach. Pokazują, że jesteśmy pod ścianą.

- Czuję, że nie ogłosiła Pani wszystkich złych wieści.

- W skrócie: Jest źle, będzie gorzej. Posłużę się raportem Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych o pielęgniarstwie i położnictwie. Pokazana jest w nim struktura wieku. Otóż najliczniejszą grupę pielęgniarek tworzą panie w wieku pomiędzy 51-60 r.ż., czyli tuż przed osiągnięciem wieku emerytalnego! Kolejną grupą pod względem liczby zatrudnionych są pielęgniarki w przedziale wieku od 61 do 70 r.ż. Proszę spojrzeć jest ich 4533. W przedziale wiekowym 41-50 lat zarejestrowano zaledwie 3845. Czyli się nie wyrównuje. Jak panie z ostatniej, najstarszej grupy odejdą na emeryturę, bo już mogą, młodsze koleżanki ich nie zastąpią, nie wyrównają braków.

- Nie wspomnę o tym, co się stanie, kiedy pielęgniarki z tej najliczniejszej grupy zaczną odchodzić z zawodu. Nie chcę nawet o tym myśleć. Analizując słupki ukazujące strukturę wiekową, widzimy, że im pielęgniarki są młodsze, tym jest ich mniej.

- Wśród położnych sytuacja jest podobna?

- Tak. Najwięcej jest pań w wieku 51-60 lat (845). Starszych, między 61 a 70 r.ż., jest 561, a młodszych (41-50 lat) jest: 510. Jesteśmy coraz starsze a następców nie ma.

- Nie trudno więc sobie wyobrazić, jaka będzie struktura wiekowa za 10 lat.

- Pielęgniarki, które mają obecnie 51-60 lat przejdą na emeryturę. Wtedy system się posypie. Tej luki nic nie jest w stanie wypełnić!

- Można kształcić młode kadry.

- W naszym województwie kształcą w zawodzie dokładnie dwie szkoły. W Szczecinie (na PUM) jest obecnie 147 studentów pierwszego roku pielęgniarstwa, a w Koszalinie uczy się 20 osób. Nie powstają nowe szkoły kształcące w tym kierunku, bo po pierwsze duża liczba szkół nie ma przełożenia na jakość kształcenia (nie ma przecież kadry). Poza tym nawet w tych szkołach, które już mamy, nie ma tłumów. Jeśli nie ma zainteresowania, to co da utworzenie nowej szkoły? Teraz przyjmowani są praktycznie wszyscy chętni. Mówią, że trzeba znów otworzyć licea pielęgniarskie. Uważam, że to też nic nie da. Bo kto się do nich zgłosi? I proszę zauważyć, dzieje się tak przy gwarancji zatrudnienia! Sytuację trochę łagodzi liczba ludności - jest nas mało.

- To nie jest raczej powód do dumy.

- Nasze społeczeństwo się starzeje - w naszym województwie wciąż jest mniej narodzin niż zgonów. Znów posłużę się danymi. Zgonów było w tym roku 21035 a narodzin 13730. Jesteśmy więc na minusie o 7305 osób. Jestem położną dlatego interesuje mnie też liczba ginekologów. I co? Okazuje się, że też jest ich coraz mniej. Niedługo w naszym województwie, to będzie specjalizacja na wagę złota.

- Co mogłoby tę sytuację zmienić? Jest jakieś lekarstwo?

- Podniesienie warunków pracy i płacy. Regulacje płacowe wprowadzone są dopiero od 1 lipca - nie znamy więc jeszcze efektu tych podwyżek. To się dopiero okaże, czy zaproponowane zarobki staną się dla młodzieży na tyle atrakcyjne, by wejść do zawodu. Skuszą ich do podjęcia ciężkiej pracy. No właśnie. Dochodzimy do sedna. Nie byłaby taka ciężka, gdyby nie warunki pracy. Jeżeli nasze koleżanki w Hiszpanii opiekują się sześcioma pacjentami a my w Polsce dwudziestoma, to jest różnica. Na dodatek mamy świadomość, że w najbliższym czasie niewiele się tu zmieni, bo nie ma ludzi.

- Wyjeżdżają za granicę?

- Jeszcze kilka lat temu powiedziałabym, że tak. Teraz to już nie jest problem. W tym roku wydaliśmy jedynie 23 kwalifikacje, dokumenty potrzebne osobom zamierzającym podjąć pracę za granicą; potwierdzające ich kwalifikacje zawodowe. Panie wyjeżdżały najczęściej do Niemiec (dziewięć), Irlandii (cztery) i Norwegii (trzy) a także do Wielkiej Brytanii, Austrii, Włoch i Francji - po jednej. A pamiętam lata, że wydawaliśmy rocznie ponad półsetki kwalifikacji.

- Może ratunkiem są mężczyźni?

- Rzeczywiście, coraz więcej mężczyzn pracuje w zawodzie. W Zachodniopomorskiem też. Ale to kropla w morzu potrzeb. Nie zmienia sytuacji nawet fakt, że wielu ratowników medycznych decyduje się na podjęcie studiów pielęgniarskich.

- Jak Pani zdaniem można z tego wybrnąć?

- Kiedyś narzekaliśmy na brak pieniędzy. Teraz inwestycje w ochronie zdrowia są. I to rzeczywiście duże. Największym problemem jest obecnie brak ludzi. Trzeba ich jakoś do zawodu przyciągnąć. Jak? Powtarzam, to mogą być tylko wysokie zarobki i godne warunki pracy. Oraz podniesienie prestiżu zawodu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Mężczyźni nie załatwią sprawy" - rozmowa z przewodniczącą Szczecińskiej Izby Pielęgniarek i Położnych - Głos Szczeciński

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza