Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miasto zapłaci 125 tysięcy złotych za śmierć na przejściu dla pieszych (szczegóły)

Bogumiła Rzeczkowska
Michał Ślebioda w miejscu wypadku na ul. Wojska Polskiego.
Michał Ślebioda w miejscu wypadku na ul. Wojska Polskiego. Fot. Łukasz Capar
125 tysięcy złotych zadośćuczynienia ma dostać rodzina 59-letniej kobiety, która zginęła w wypadku. Wczoraj sąd uznał, że miasto niestarannie oznakowało ulicę Wojska Polskiego po zmianie organizacji ruchu.

Wczoraj słupski Sąd Okręgowy zasądził od gminy miejskiej Słupsk 125 tysięcy złotych dla rodziny Ewy Jakubowskiej-Ślebiody. Kobieta stała się śmiertelną ofiarą wypadku na drugi dzień po zmianie organizacji ruchu. Wtedy dwupasmowa ulica Wojska Polskiego, która przez dziesięciolecia była jednokierunkowa, stała się dwukierunkowa. Jednak pieszych nic o tym nie ostrzegało.
Słoneczny ranek 2 kwietnia 2008 roku.

Pani Ewa - jak co dzień od wielu lat - szła do pracy drogą z ul. Mickiewicza na Wojska Polskiego. Przed przejściem dla pieszych na wprost księgarni Pegaz spojrzała w prawo i upewniła się, że nic nie jedzie. Jednak w tym czasie z lewej strony autobus PKS z Bytowa jechał w kierunku dworca (patrz infografika u góry). Kierowca nie zwolnił i nie użył klaksonu. Kobieta po czterech dniach zmarła w szpitalu.

- Nie postawiono tam żadnych tablic informacyjnych, a przejście oznakowano dopiero po wypadku. Później wielu ludziom uratowały życie kwiaty, szarfy i znicze, które pojawiły się po wypadku żony - mówi Michał Ślebioda, mąż ofiary, który jest nauczycielem w szkole mechanicznej i instruktorem nauki jazdy. Pan Michał i jego studiujący synowie Maciej i Piotr stwierdzili, że stracili żonę i matkę z powodu zaniedbań urzędników i pozwali gminę miejską Słupsk o zadośćuczynienie za krzywdę. Domagali się - po 100 dla synów i 50 tysięcy złotych dla męża.

Proces był trudny, bo nie miał wsparcia w wyroku karnym. Słupska Prokuratura Rejonowa umorzyła sprawę wypadku. Wyszło na to, że piesza wtargnęła na jezdnię.

Tymczasem w procesie cywilnym wielu świadków zeznało, że zaskoczyła ich zmiana ruchu i zupełny brak informacji na ten temat. Wczoraj Sąd Okręgowy przyznał synom po 50, a mężowi ofiary - 25 tysięcy złotych, czyli połowę żądanej kwoty. Sędzia Dorota Curzydło stwierdziła, że miasto powinno zachować szczególną staranność w oznakowaniu ulic, bo to na nim ciąży obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa. Jednak uznała, że także pani Ewa przyczyniła się do wypadku.

- To zadośćuczynienie za utratę prawa do pełnej rodziny, posiadania matki, do życia w związku małżeńskim - mówi mecenas Wojciech Kaczmarek, pełnomocnik Ślebiodów, który jednak ma wątpliwości co do uznania, że ofiara przyczyniła się do wypadku i zastanawia nad apelacją.
Ratusz nie chciał płacić. Teraz nie wie, czy uzna wyrok. - O tym, czy się odwołamy, zdecydujemy po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku - stwierdza Mariusz Smoliński, rzecznik prasowy ratusza i dodaje, że za organizację ruchu i oznakowanie ulic odpowiada Zarząd Dróg Miejskich.

Z Michałem Ślebiodą spotykamy się przy barierkach w miejscu tragedii. - Od niedawna tutaj w ogóle nie ma przejścia - mówi. - W Słupsku dochodzi do wielu wypadków z udziałem pieszych. Ten wyrok jest przestrogą także dla innych miast, by właściwie oznakowały ulice i zapewniły ludziom bezpieczeństwo.
Jeśli werdykt się uprawomocni, to otworzy także drogę do ubiegania się o zapłatę innym poszkodowanym, którzy ucierpieli w wyniku potrąceń po zmianie ruchu na ul. Wojska Polskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza