Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michael Jordan obchodzi 60 urodziny. W USA każdy chciał być jak on

OPRAC.:
Filip Bares
Filip Bares
epa/pap
Jeden z najbardziej rozpoznawalnych sportowców globu, legenda i ikona koszykarskiej ligi NBA Michael Jordan, obecnie miliarder i współwłaściciel klubu Charlotte Hornets oraz teamu startującego w samochodowych wyścigach NASCAR, 17 lutego świętuje 60. urodziny.

Największy z największych

Sześciokrotny mistrz z Chicago Bulls (1991-1993 i 1996-1998), dwukrotny złoty medalista igrzysk olimpijskich (1984, 1992) sprawił, że koszykówka NBA uzyskała ponad trzy dekady temu status sportu globalnego.

Jego nazwisko to nie tylko symbol i marka (za sprawą podpisanie kontraktu z firmą Nike), ale i instytucja. Żaden inny sportowiec nie miał tak silnego wpływu na światową popkulturę jak Jordan. Dzieci grające w koszykówkę pod koniec XX wieku od Chin po Chile chciały być "jak Jordan" i marzyły o założeniu magicznych butów firmowanych przez niego.

Popularność "Air Jordan" (36 modeli wyprodukowanych w latach 1984-2022 w ponad trzech tysiącach kolorystycznych wersji) sprawiła, że firma Nike przekształciła się w potentata na rynku producentów obuwia sportowego.

Obecnie koszulki, buty czy inne gadżety związane z Jordanem biją na aukcjach kolejne rekordy. We wrześniu 2022 roku za koszulkę legendarnego "Byka" z finałów NBA 1998 przeciw Utah Jazz (4-2) zapłacono 10,1 mln dolarów, a buty z debiutanckiego sezonu (1984) z jego autografem jesienią 2021 roku kupiono za 1,47 mln dol.

Podobne rekordy, ale pod względem milionowej publiczności, bił dokumentalny serial o karierze koszykarza urodzonego w Nowym Jorku, a dorastającego w Karolinie Północnej - "Last Dance", wyprodukowany w 2020 r. Bezapelacyjnie stał się produkcją o największej oglądalności w historii Netflixa. Pierwszy odcinek obejrzało na tej platformie oraz w stacji ESPN 6,3 mln, a średnia z 10 części emitowanych jako odcinki premierowe wyniosła 5,6 mln widzów.

Zdjęcie Jordana pojawiło się 50 razy na okładce wpływowego amerykańskiego tygodnika "Sports Illustrated", co oznacza, że zajmuje pierwsze miejsce w rankingu sportowców wyróżnionych w ten sposób (drugi jest słynny bokser Muhammad Ali - 40).

Koszykarz stał się miliarderem w 2014 roku, w wieku 51 lat - jak wyliczył "Forbes". W 2022 r. ten sam magazyn umieścił go na 1732. miejscu w globalnym rankingu miliarderów, z majątkiem szacowanym na 1,7 mld dolarów.

W sportowym dossier ma 11 wyróżnień MVP dla najlepszego gracza (sezonu zasadniczego i finałów). Jego "łupem" padło dziesięć trofeów dla najlepszego strzelca rozgrywek. W 39 meczach zdobywał co najmniej 50 punktów, co sprawia, że zajmuje obecnie piąte miejsce w klasyfikacji najskuteczniejszych koszykarzy w historii ligi (32 292 pkt). 14 razy wybierany był do Meczu Gwiazd Wschód - Zachód. Został wprowadzony do Galerii Sław NBA w 2009 roku, a do Galerii Sław FIBA w 2015.

Fachowcy są zgodni, że "Jego Powietrzność" jest najwybitniejszym koszykarzem wszech czasów, a jego nazwisko będzie pamiętane dopóty, dopóki ludzie będą uprawiać tę dyscyplinę. Za życia wystawiono mu pomnik przed halą Chicago Bulls.

Niezwykła skoczność, ale i atletyzm, a także "wywalony" język, szczególnie przy wsadach piłki do kosza, stały się jego wizytówkami. Najbardziej znaczącą cechą mentalną była... chęć rywalizacji i wygrywania za wszelką cenę, nie tylko w meczach, ale i na treningach, także w każdej innej grze - w baseballu, w karty, na polu golfowym czy choćby zwykłych zakładach przyjacielskich.

"Chciałem wygrywać za wszelką cenę. Jeśli nie podzielasz tego nastawienia, nie ma dla ciebie miejsca u mojego boku. Będę ci dokuczał aż wskoczysz na ten poziom, a jeśli tego nie zrobisz, to urządzę ci piekło" - mówił Jordan w jednym z odcinków „Ostatnim tańcu”.

Takie podejście przyczyniło się nie tylko do popularności Jordana czy prosperity klubu Chicago Bulls w latach 90. XX wieku, ale także do rozkwitu ligi za oceanem. Jak obliczył magazyn "Fortune", Jordan jako "żywa reklama" przyniósł NBA łącznie 10 mld dol. zysku w ciągu trwającej 15 sezonów kariery.

"Jego długoletnia kariera nigdy nie była przeplatana skandalami. Był wiernym zawodnikiem drużyny, miasta, ligi, sportu, a przede wszystkim całego narodu" - napisano nieco apologetycznie w "Chicago Tribune", gdy po zdobyciu szóstego mistrzowskiego pierścienia z "Bykami" podjął decyzję o zakończeniu kariery.

Nie była to pierwsza i ostatnie decyzja Jordana o rozstaniu z tym, co kochał tak bardzo. Po raz pierwszy zrezygnował z zawodowego uprawiania koszykówki w 1993 roku, po tragicznej śmierci ojca, zastrzelonego przez chcących go obrabować dwóch nastolatków. Spróbował wówczas sił w lidze baseballu, ale po dwóch latach powrócił na parkiety NBA i zdobył trzy kolejne tytuły z Bulls.

Epizod w stolicy USA

Po drugim rozstaniu z "Bykami" (1998) wrócił do NBA jesienią 2001 jako zawodnik Washington Wizards. Podpisał dwuletni kontrakt ze stołecznym klubem, w którym został wcześniej dyrektorem ds. sportowych i współwłaścicielem (na czas gry zrezygnował z pełnionych stanowisk). Nie tylko nie powtórzył w nowym klubie sukcesów z Chicago, ale nie zdołał nawet awansować do play off w trakcie dwóch sezonów.

W ostatnim meczu w karierze, rozegranym 16 kwietnia 2003 roku przeciw Philadelphia 76ers, mając 40 lat uzyskał 15 punktów, cztery zbiórki i cztery asysty, grając 24 minuty. Otrzymał owację na stojąco, choć show skradł mu wówczas Allen Iverson z Sixers (rzucił 35 pkt, a Filadelfia wygrała). Kilkanaście dni później właściciel Wizards Abe Pollin zdymisjonował Jordana ze stanowiska dyrektora do spraw koszykarskich.

Sześciokrotny mistrz NBA bez koszykówki nie wytrzymał. W 2006 roku nabył mniejszościowe udziały w klubie z Charlotte z Karoliny Północnej, skąd pochodziła jego rodzina (pradziadek), z decydującym głosem w sprawach koszykarskich. W marcu 2010 Bobcats stali się jego własnością. W ten sposób wpisał się po raz kolejny na karty historii - został pierwszym byłym zawodnikiem, większościowym właścicielem klubu NBA i drugim czarnoskórym zarządzającym tego rodzaju organizacją, biorąc pod uwagę wszystkie amerykańskie ligi zawodowe w grach zespołowych. Pierwszym był... poprzedni właściciel Bobcats i przyjaciel Jordana Robert L Johnson.

O tym, że zarządzanie jest trudniejsze niż gra Jordan przekonał się i przekonuje do dziś. Od 2010 roku zespół z Karoliny Północnej, który w 2013 roku powrócił do poprzedniej nazwy - Hornets ("Szerszenie") w play off zameldował się tylko dwa razy - w 2014 i 2016 roku, gdy odpadł w pierwszej rundzie z Miami Heat. W 2012 i 2013 klub miał najgorszy bilans w NBA w sezonie zasadniczym.

Jordan nie jest jednak zrażony niepowodzeniami na tym polu. Koszykówkę kocha, a ponieważ interesy pozasportowe pomnażają majątek, realizuje się także poza NBA, m.in. w działalności charytatywnej. Przekazał m.in. milion dolarów szkole średniej, do której uczęszczał - Laney High School Wilmington, a samemu miastu Wilmington, które ucierpiało po przejściu huraganu (2018) darował 2 mln dol. W Charlotte otworzył dwa szpitale dla osób mających niskie dochody bądź nieobjętych ubezpieczeniem. Wspomaga banki żywności i angażuje się w wiele innych lokalnych akcji charytatywnych.

Jego inną miłością są samochody. W swoim garażu ma około 60 luksusowych aut. Ostatnio zainwestował w zespół wyścigowy - "23XI Racing Team" (jest współwłaścicielem z Dennym Hamlinem), który startuje m.in. w Nascar Cup Series.

"Dorastałem w Północnej Karolinie, gdzie rodzice zabierali moich braci, siostry i mnie na wyścigi. Jestem od małego fanem NASCAR i będę przez całe życie" - powiedział Jordan, pytany skąd się wziął pomysł na wejście do tej amerykańskiej serii wyścigowej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Michael Jordan obchodzi 60 urodziny. W USA każdy chciał być jak on - Sportowy24

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza