Stany alarmowe na rzekach. Jest wiele lokalnych podtopień

W Wąchocku są podtopione pojedyncze gospodarstwa.
(fot. Fot. Kazimierz Cuch)

Jarosław Samela, burmistrz Wąchocka:

- Stan rzeki Kamiennej jest powyżej stanu alarmowego o 25 cm. Podtopione są pojedyncze posesje. Gdy nie będzie padało to w Wąchocku nie powinno być powodzi. Nasz zbiornik retencyjny miał 1 metr zapasu i przyjął sporo wody powodziowej. Do poziomu maksymalnego zostało nam jeszcze 10 cm.

Gigantyczny, zalegający śnieg już praktycznie stopniał do tego doszły jeszcze opady deszczu - to oznacza, że zwiększyło się zagrożenie powodziowe. Wielkiej wody wprawdzie nie ma, są jednak lokalne podtopienia, które utrudniają życie ludziom i postawiły na nogi odpowiedzialne służby.

Niebezpiecznie wzrasta poziom wody w rzekach. Jak informowano nas w Centrum Zarządzania Kryzysowego Wojewody, stany alarmowe są przekroczone w ośmiu miejscach w województwie. Tak jest w Januszowicach na Czarnej Staszowskiej, Wąchocku i Bzinie na Kamiennej, Koprzywnicy na Koprzywiance, Połańcu na Czarnej, Brzegach na Nidzie, Morawicy na Czarnej Nidzie oraz na granicy województwa - w Annopolu na Wiśle.

PIERWSZY SYGNAŁ

Pierwsze zgłoszenie o zalanej piwnicy w domu w Gowarczanach w gminie Samborzec strażacy odebrali o godzinie 7.30. Potem podobnych alarmów był już wysyp. Ratownicy interweniowali ponad 30 razy, głównie w małych miejscowościach powiatu buskiego i sandomierskiego. Praktycznie wszystkie zgłoszenia dotyczyły zalanych piwnic lub kotłowni prywatnych posesji. - Są to lokalne podtopienia. Działania strażaków polegały na wypompowywaniu wody z zalanych pomieszczeń - mówi Arkadiusz Wesołowski, rzecznik świętokrzyskich strażaków. Wody roztopowe zalały też drogi dojazdowe do czterech posesji w miejscowości Ludwinów oraz siedmiu domów w Parchocinie w powiecie buskim.

KAMIENNA

Stan alarmowy rzeki Kamiennej w Wąchocku jest przekroczony o 25 cm, ale na razie nie ma zagrożenia powodziowego.

Burmistrz Jarosław Samela ogłosił alarm przeciwpowodziowy. Jest pełna mobilizacja ludzi i sprzętu. Są całonocne dyżury straży pożarnej, pracowników Urzędu Miasta i Gminy. Na bieżąco jest utrzymywany kontakt z obsługą zbiornika w skarżyskim Rejowie, dla skoordynowania ilości wody spuszczanej z tego zbiornika. Jak podkreśla burmistrz Jarosław Samela, to Rejów decyduje o tym, ile wody ostatecznie dopłynie do Wąchocka i czy tu będzie powódź.

Woda w rzece Kamiennej jest wysoka, ale tylko w niektórych miejscach wyszła z koryta.

Wody Nidy, które wystąpiły z koryta na terenie powiatu pińczowskiego zatopiły setki hektarów łąk i gruntów ornych pomiędzy Chrobrzem a Krzyżanowicami i Leszczami.
(fot. fot. Irena Imosa)

Młodszy brygadier Wojciech Buski - zastępca komendanta powiatowego PSP w Pińczowie:

Wraz z komendantem Władysławem Wegrzynowiczem monitorujemy tereny nad rzeką Nidą i uspokajamy, że na razie nie ma zagrożenia dla bezpieczeństwa ludzi i mienia, a wszystkie drogi są przejezdne.

PONIDZIE

Tysiące hektarów łąk i gruntów ornych zalanych zostało minionej doby przez Nidę na jej odcinku przebiegającym przez powiat pińczowski. We wtorek rano stan wód Nidy pod mostem w Pińczowie był wysoki i wynosił 275,1 centymetrów. Rzeka wystąpiła z koryta poniżej mostu w Pińczowie i rozlała swoje wody na pola w rejonie wsi: Pasturka, Kowala, Zakrzów i poniżej tych miejscowości, a więc Krzyżanowic, Leszczy, Chrobrza i Zagości. W rejonie Chrobrza można "podziwiać" często tu spotykane "chroberskie morze", bo tafla rozlanych wód sięga od Wojsławic i Chrobrza do Krzyżanowic i Leszczy. Tutaj zalane są setki hektarów i woda dochodzi do szosy Chroberz - Gacki. Domostwa są bezpieczne, bo stoją znacznie powyżej lustra wód.

- Monitorujemy zagrożone tereny, a zwłaszcza rejon gminy Kije w okolicach jazów w Umianowicach i Kliszowie. Na razie nie ma tam zagrożenia zalania czy podtopienia domostw. Optymistyczne jest to, że nie ma opadów i wiele wskazuje na to, że poziom wód Nidy przestanie się podnosić - mówi młodszy brygadier Wojciech Bucki - zastępca komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Pińczowie.

- Meldunki o sytuacji nad Nidą otrzymujemy ze straży pożarnej regularnie i uspokajam mieszkańców, bo nie ma zagrożenia powodzią. Jesteśmy przygotowani do wszelkich działań w zakresie niesienia pomocy poszkodowanym, ale na razie nie ma takiej potrzeby i mamy nadzieję, że nie będzie - uspokaja Jan Moskwa - szef Powiatowego Zespołu Reagowania Kryzysowego.

MRÓZ POMOŻE

Lokalne podtopienia łąk i pół występują w wielu miejscach, zwłaszcza przy niewielkich ciekach wodnych - dopływach Nidy. Dużo wody niesie także Mierzawa płynąca do Nidy od strony gminy Michałów. Tu także sporo łąk i pól jest pod wodą, która na szczęście zaczęła powoli opadać, a lekkie nocne przymrozki spowalniają spływ wód.