Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mierzyn. Ludzie bez mieszkań i z kredytami

Piotr Jasina [email protected] 91 481 33 34 Fot. Andrzej Szkocki
Antonina Bajda i Piotr Berent pokazują feralne budynki, w których mieli mieszkać. Nadają się już tylko do rozbiórki.
Antonina Bajda i Piotr Berent pokazują feralne budynki, w których mieli mieszkać. Nadają się już tylko do rozbiórki.
Budowa przy ul. Grafitowej zamieniła się już w ruinę, nie ma szans na dokończenie inwestycji. Ludzie, którzy zostali z kredytami na kilkadziesiąt lat, proszą redakcję o pomoc. Prokuratura wciąż nie postawiła zarzutów a Bank Ochrony Środowiska nie poczuwa się do winy.

 Zdecydowali się na mieszkania własnościowe w Mierzynie. Wybudować je miała spółka Management. Developer zaproponował budowę w oparciu o rachunek powierniczy w Banku Ochrony Środowiska.

 Rachunek powierniczy miał być bezpeiczny

- Miał być bezpieczny, gwarantować, iż pieniądze zostaną wydane zgodnie z przeznaczeniem - podkreśla po raz kolejny Magdalena Kosobucka, reprezentująca poszkodowanych. - Zostali na lodzie, bez pieniędzy, mieszkań, z kredytami. Około 100 osób zostało oszukanych.

W kwietniu 2008 roku powinni już zamieszkać w kamienicach przy ul. Grafitowej w podszczecińskim Mierzynie. Nie mają nic. Zostali z kredytami na 30 i 40-lat. Płacą za wynajem i są zakładnikami banków, w których się zadłużyli. To ludzie młodzi, u progu kariery.

- Zdecydowaliśmy się na dwupoziomowe mieszkanie. Byliśmy przekonani że realizujemy swoje życiowe marzenie. - mówi Piotr Berent. - Wziąłem z partnerką 270 tys. zł kredytu, z czego 110 bank przelał na rachunek powierniczy. Miał być najbezpieczniejszą formą finansowania. Pieniądze przepadły. A kredyt trzeba spłacić. Pozbyliśmy się wszystkich oszczędności, 80 tys. zł. To były pieniądze na umeblowanie nowego mieszkania. Spłacamy jeszcze 1,7 tys. zł miesięcznie.

Antonina Bajda miała otrzymać 2-pokojowe mieszkanie o wartości blisko 200 tys. zł.

- Na szczęście wpłaciłam tylko 40 tys. - mówi. - Ale to były wszystkie oszczędności naszego życia. Mieszkanie miało być dla dzieci. Nie mamy nic. Jedyny plus, że nie musimy spłacać kredytu.

Nie chce mieć nic wspólnego z developerem, bankiem.

 - Chcę tylko odzyskać pieniądze - mówi.

Tomasz Królikowski ze swoją partnerką zainwestowali 280 tys. zł. Z banku pożyczyli 230, reszta to ich wkład własny.

- Gnieździmy się w kawalerce a miesięcznie musimy spłacać po 2,5 tys. zł - mówi. - Jedna pensja idzie na obsługę kredytu.

 Formalnie stroną dla ludzi i banku jest spółka Menagement. Developer z Mierzyna umowy z przyszłymi właścicielami mieszkań przy ul. Grafitowej zawierał w latach 2006 i 2007. Podpisał też umowę rachunku powierniczego z Bankiem Ochrony Środowiska. Bank miał nadzorować właściwe wydatkowanie pieniędzy z tego rachunku, chronić interes klientów i kontrolować przebieg budowy.

Jak to robił?

 Wybudowano zaledwie 15 procent tego, co powinno być. Wszystkie pieniądze wykorzystano a budowa stanęła na wysokości piętra.

W międzyczasie zmienił się prezes spółki developerskiej. Ludzi myśleli, że coś zmieni, budowa ruszy. Z jego wyliczeń brakowało około 5 mln zł. Nic nie zmienił. Większość pokrzywdzonych zerwała już umowy z developerem. Domagają się zwrotu pieniędzy. Należy im się także odszkodowanie wysokości 10 proc. Winią BOŚ.

 Bank umywa ręce

Rzecznik BOŚ Piotr Lemberg, jeszcze w ub.r. zapewniał w rozmowie z "Głosem", że nie ma możliwości by z kont powierniczych zniknęły jakieś pieniądze.

Przeczytaj także: Szczecin: Spór o osiedle za 150 mln zł

 - Bank wszystko wnikliwie sprawdzi, klienci są dla nas najważniejsi - mówił. Tylko mówił.

 - Przedstawiciele BOŚ powiedzieli nam, iż bank nie czuje się winny, i nie mamy co liczyć na odszkodowania, ponieważ nie jesteśmy stroną umowy. Był nią developer - dodaje Kosobucka.

Sprawą w ub.r. zajęła się szczecińska prokuratura. W Poznaniu w tym roku odbyła się też rozprawa dotycząca nieprawidłowego prowadzenia rachunku powierniczego. Pozew wobec BOŚ złożyła właśnie jedna z poszkodowanych z Mierzyna. Niestety, sąd zawiesił postępowanie czekając na efekty pracy szczecińskiej prokuratury.

Prokuratura opieszała

- Mamy wrażenie, że w u nas nic się nie dzieje - mówi poszkodowani. - Sprawę prowadzi młody, niedoświadczony prokurator, nie ma wsparcia, nie wiemy kiedy zaczną się rozprawy.

Zbigniew Bielawski, zastępca prokuratora Prokuratury Rejonowej Szczecin-Zachód uspokaja.

- Prowadzone są dwa postępowania - wyjaśnia. - To skomplikowana materia, wymagająca sprawdzenia wielu dokumentów, opinii biegłych, informacji bankowych, przesłuchania świadków. Prowadzi je jedna osoba, by nie dublować działań. Być może pod koniec roku będzie można postawić zarzuty, na razie są to postępowania w sprawie.

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza