Mieszka ona w domu przy ulicy Stary Dworzec w Bytowie.
Marek Grzegorowski codziennie pilnie słucha prognozy pogody.
- Jak zapowiadają wiatry, to wszyscy drżymy. Lipy przechylają się i gubią gałęzie. Wprost do ogródków i na domy - skarży się. Przerażonych jest siedem rodzin. Wszystkie zajmują mieszkania w budynku numer 7. Drzewa znajdują się na wysokiej skarpie, która góruje nad domami. - Szczególnie groźna jest jedna z lip. Ma już odsłonięte korzenie. Jak będą mocniejsze podmuchy, to może przewrócić się wprost na nasze mieszkania - denerwuje się Maria Hinc.
Grzegorowski twierdzi, że drzewa są w środku puste. - Obok biegnie droga. Jeżdżą ciężarówki. Wstrząsy drzewom nie służą - uważa. Lokatorzy napisali list do ratusza. - Żądamy usunięcia lip. Może drzewa są wiekowe i pachną, ale nam zagrażają. Nie chcemy takiego sąsiedztwa - mówią mieszkańcy. Dodają, że dwa lata temu usunięto już jedno drzewo.
- Oglądałem te lipy i nie zauważyłem, aby któraś miała się przewrócić - mówi Ryszard Sylka, burmistrz Bytowa. Dodaje, że urzędnicy sprawdzą stan drzew. Marcin Chac z wydziału spraw rolnych i ochrony środowiska Urzędu Miejskiego nie dostał skargi mieszkańców. - Dwa drzewa, o których mówią lokatorzy, to część lipowej alei. Drzewa nie są zabytkami, ale mają sto lat. Szkoda byłoby je wycinać. Myślę, że ich stan nie jest tak dramatyczny, jak to przedstawiają ludzie - oznajmia Chac.
Dodaje, że sprawdzi lipy. - Może wystarczy je przyciąć - mówi urzędnik. Mieszkańcy twierdzą, że żadne przycinki nic nie dadzą. - Jak stanie się tragedia, to urzędnicy będą za wszystko odpowiadać - denerwuje się Hinc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?