Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Główczyc nie mogą się doczekać wypłaty za pracę w Niemczech

Marcin Barnowski [email protected] Fot. Krzysztof Tomasik
Trzej mieszkańcy Główczyc przez miesiąc pracowali dla Niemca za darmo
Trzej mieszkańcy Główczyc przez miesiąc pracowali dla Niemca za darmo
Od lutego trzej mieszkańcy Główczyc daremnie czekają na wypłatę pieniędzy, które zarobili przez miesiąc układając kable w jednej z fabryk Mercedesa koło Stuttgartu w Niemczech. - Oszukał nas kolega, który współpracował z Niemcami - mówią.

Miało być fajnie. Marcin Nowaczyk, Dariusz Stenzel i Tobiasz Kuźnia, młodzi mężczyźni z Główczyc, dali się namówić koledze, który zachęcał, by razem z nim podjęli pracę w Niemczech.

Miała ona polegać przede wszystkim na układaniu kabli. Konczalski, jako architekt przedsięwzięcia, miał dostać od kolegów prowizję.

- Warunek był taki, że musieliśmy założyć w Niemczech własne firmy. Nasz kolega i jego brat mieli wszystko załatwić. Oni mieli dostawać zlecenie od Niemca, a my od nich. Rodzina kolegi współpracuje z tym Niemcem - opowiada Marcin Nowaczyk.

Robota była. Przez ponad miesiąc mężczyźni układali kable w fabryce luksusowych Mercedesów pod Stuttgartem. Ale potem nadszedł czas wypłaty.

- I wtedy okazało się, że nie tylko nie ma pieniędzy, ale nie ma już też pracy - opowiadają pokrzywdzeni. Każdemu z trójki należy się od 1,2 do 1,6 tys. euro.

Dopominają się o te wynagrodzenie i nachodzą kolegę co kilka dni, rejestrują rozmowy. Daremnie, bo ten rozkłada ręce. - Kryzys w motoryzacji. Mnie ten Niemiec też nie zapłacił. Z czego więc ja mam zapłacić im? - powiedział nam, gdy zadzwoniliśmy z interwencją.

Trzej poszkodowani są załamani. Na rzecz pracy w Niemczech zrezygnowali z pracy w Polsce. Uważają, że polski kolega ich oszukał.

- Dostałem pismo od Niemca, w którym pisze, że nie może wypłacić pieniędzy na faktury wystawione przez nas, bo wciąż nie mamy niemieckich NIP-ów. Tymczasem to brat naszego kolegi miał załatwić te formalności, bo my nie znamy języka niemieckiego. Dostał od nas wszystkie potrzebne dokumenty - tłumaczy Marcin Nowaczyk.

Sprawdziliśmy. Oczekiwanie na NIP w niemieckim Finanzamcie, odpowiedniku polskiego urzędu skarbowego, trwa zwykle siedem dni, rzadko kiedy dwa tygodnie. A trzej Polacy przekazali swoje papiery pośrednikowi jeszcze w styczniu.

- Sam się nad tym zastanawiam. Może to pismo od Niemca jest sfałszowane i ma nam tylko zamydlić oczy? - mówi Nowaczyk.

Starając się pomóc mieszkańcom Główczyc, próbowaliśmy nawiązać kontakt z niemiecką firmą, która rzekomo zalega z wypłatą, tłumacząc to brakiem NIP-u Polaków. Niestety, nie ma nawet internetowego adresu. W sieci jest tylko ogłoszenie, po polsku, że Niemiec szuka podwykonawców z Polski. Kontaktowy numer telefoniczny jednak już nie odpowiada. Trzej mieszkańcy Główczyc zgłosili sprawę policji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza