Napięcie pomiędzy mieszkańcami a miasteckim ratuszem w sprawie wycinki części kasztanowców nie ustępuje. W przedświąteczny piątek w sali herbowej odbyło się spotkanie mieszkańców z władzami. Z kamienic znajdujących się przy ulicy Kolejowej przyszło około 40 osób. Spotkanie było bardzo burzliwe i emocjonalne. Nie doszło do porozumienia. Pojutrze mieszkańcy zapraszają radnych na ulicę Kolejową, aby na miejscu pokazać im, dlaczego i o co walczą.
- Mam nadzieję, że przyjedzie też projektant kanalizacji deszczowej i drogi. Niech powie, dlaczego tak, a nie inaczej zostało wszystko zaplanowane - mówi Stanisław Fiszer, jeden z protestujących lokatorów.
Przypomnijmy, że kilka dni temu wycięto 13 kasztanowców znajdujących się przy ulicy Kolejowej. Tomasz Zielonka, wiceburmistrz Miastka, tłumaczy, że zrobiono to zgodnie z prawem i projektem. - Mamy wszelkie uzgodnienia - oznajmia Zielonka.
Mieszkańcy twierdzą, że kanalizację można było tak zaprojektować, aby uratować drzewa.
- Sam to przyznał wiceburmistrz w "Głosie Pomorza" - przypominają lokatorzy. Zielonka mówi jednak, że w niedługim czasie planowane jest też poszerzenie drogi i wtedy kasztanowce i tak zostałyby wycięte. - Ale my nie chcemy poszerzenia drogi, bo wtedy ulicą Kolejową będą jeździły samochody ciężarowe. Taki plan ma urząd, aby odciążyć ulicę Podlaską i Gawędy. Tam TiR-y nie mogą jeździć, a ulicą Kolejową mogą? - pytają zdenerwowani ludzie.
- Burmistrz i jego urzędnicy muszą odpowiedzieć za wycięcie 13 kasztanowców. Nie pozwolimy ściąć kolejnych.
Stanisław Fiszer nie ukrywa, że starają się o wstrzymanie inwestycji.
- Szukamy formalnych możliwości. Jesteśmy w tej sprawie stroną, jednak nie wszystkie pisma nam skutecznie doręczono - twierdzi Fiszer. - Drzewa wycięto w okresie ochronnym dla ptaków. Badamy jeszcze inne kwestie.
Tymczasem sprawa pierwszej wycinki ma swój ciąg dalszy na policji. Kamila Oleksiewicz, mieszkanka kamienicy przy ulicy Kolejowej, zawiadomiła miejscowy komisariat o naruszeniu jej
nietykalności cielesnej. Twierdzi, że została odepchnięta przez pilarzy, kiedy chciała bronić drzewa przed wycinką.
- Przyjęliśmy zawiadomienie. To przestępstwo ścigane z oskarżenia prywatnego, ale w sytuacjach szczególnych możemy skierować sprawę do sądu. Tak zrobiliśmy. Czy będzie ona miała swój dalszy ciąg, zależy od osoby, która złożyła zawiadomienie. Dalej już trzeba działać samemu - mówi Rafał Burnicki, wicekomendat Komisariatu Policji w Miastku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?