Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Mostów: zabezpieczcie ten przejazd

Grzegorz Bryszewski, Marcin Barnowski, (map, ar)
Przedstawiciele PKP wstępnie ocenili straty w taborze na wysokość około 20 mln złotych.
Przedstawiciele PKP wstępnie ocenili straty w taborze na wysokość około 20 mln złotych. Hubert Tomasik
Nawet tydzień może trwać przywrócenie ruchu na linii kolejowej w kierunku Trójmiasta. Mieszkańcy Mostów od kilku lat walczyli o lepsze zabezpieczenie przejazdu kolejowego i będą zbierali podpisy na petycji w tej sprawie.

W piątek rano w Mostach rozpoczęły się prace przy "wkolejaniu" pociągu relacji Katowice-Gdynia, który w czwartek o godzinie 17.30 zderzył się z ciężarówką przewożącą cegły. Te wagony, które udało się wprowadzić na tory, pojechały z powrotem do Lęborka, w ich podnoszeniu pomógł dźwig kolejowy, który pojawił się rankiem na miejscu wypadku.

- Jest tam także nasz specjalista, który ocenia stan torowiska - poinformował Krzysztof Łańcucki, rzecznik prasowy spółki PKP Polskie Linie Kolejowe.

- Mamy informacje, że uległo ono znacznemu zniszczeniu, będziemy musieli odtworzyć długi odcinek torów i naprawić sieć trakcyjną. Wstępnie szacujemy, że prace potrwają około tygodnia. Zmobilizowaliśmy już wszystkich pracowników i cały niezbędny sprzęt. Będziemy pracować non stop i możemy już zapomnieć
o długim weekendzie.

Już teraz wiadomo, że gdy uda się przywrócić ruch na trasie kolejowej, jeszcze przez jakiś czas pociągi będą tam jeździły z prędkością około 20 km/h. PKP PLK: Ale przejazd jest bezpieczny

Jak udało nam się ustalić, spółka PKP Polskie Linie Kolejowe nie ma planów
związanych z lepszym zabezpieczeniem przejazdu w Mostach.

- Nie ma technicznej ani prawnej możliwości zainstalowania tam zapór. Ten przejazd był wystarczająco zabezpieczony i w momencie wypad-
ku sygnalizacja była sprawna. Trzeba stwierdzić, że przejazdy kolejowe są niebezpieczne głównie z powodu kierowców - tłumaczy Krzysztof Łańcucki.

W podobny sposób wypowiadał się także Andrzej Massel, wiceminister infrastruktury odpowiedzialny za kolejnictwo, który w nocy
z czwartku na piatek pojawił się na miejscu wypadku i odwiedził lęborski szpital.

- Czekałem na wiceministra do pierwszej w nocy i mówiłem o naszych staraniach dotyczących lepszego zabezpieczenia przejazdu w Mostach - mówi Ryszard Wittke, wójt gminy Nowa Wieś Lęborska.

- Wspominałem o groźnym wypadku w tym miejscu, który miał miejsce prawie dwa lata temu, gdy pociąg uderzył w cysternę. Tylko cudem wtedy nie doszło do wybuchu. My walczymy o rogatki albo inne zabezpieczenie na tym feralnym przejeździe w Mostach już od dłuższego czasu. Dlatego teraz będziemy zbierać podpisy mieszkańców Mostów i napiszemy specjalną petycję w tej sprawie. To smutne, że myśli się o bezpieczeństwie ludzi dopiero po takiej tragedii.

Kto zapłaci za tragedię
Przedstawiciele PKP wstępnie ocenili straty w taborze na wysokość około 20 mln złotych, do tego dochodzi prawie milion w uszkodzonej infrastrukturze.
Do szkód materialnych na pewno dojdą też osobowe: zadośćuczynienia i odszkodowania dla bliskich zabitych oraz dla tych, którzy zostali ranni.

Jak jednak szacuje Waldemar Jaroszewicz, słupski prawnik specjalizujący się w sprawach odszkodowawczych, polskie sądy, kierując się zasadą, że życia nie można przeliczać na pieniądze, z reguły nie zasądzają wyższych odszkodowań, niż kwoty paruset tysięcy złotych na jeden przypadek. W sumie łączna kwota odszkodowań i zadośćuczynień dla poszkodowanych w katastrofie pod Mostami może więc osiągnąć poziom 25-30 mln złotych.

Będzie musiał ją pokryć ten, kto zostanie uznany winnym spowodowania wypadku. Policja wskazuje na kierowcę, który miał nie zachować należytej ostrożności przy wjeździe na przejazd kolejowy.

Gdyby to potwierdziło się w postępowaniu sądowym, ubezpieczyciel, w którym właściciel samochodu miał wykupione OC, wypłaci odszkodowania tylko do wysokości sumy gwarancyjnej ubezpieczenia. To 500 tys. euro (ok. 2 mln zł) na szkody materialne i 2,5 mln euro (10 mln zł) na szkody na osobach. To może być o wiele za mało. Różnicę między sumą gwarancyjną ubezpieczenia a całkowitą wysokością świadczeń pokryć będzie musiał właściciel samochodu.

Jak jeżdżą pociągi?

Podróżni jadący pociągami SKM muszą się liczyć z przesiadką na autobus na odcinku Godętowo - Lębork.

Pociągi spółki Intercity (która prowadzi pociągi TLK) korzystają z komunikacji autobusowej na trochę dłuższej trasie Bożepole Wielkie - Lębork.

Pociąg TLK 54103 relacji Gdynia (8.43) - Słupsk (10.52) - Katowice i z powrotem, rozpoczyna i kończy bieg w Lęborku, a pasażerowie z Gdyni i Wejherowa są dowożeni autobusami.

Pociąg TLK 83202 relacji Kołobrzeg - Kraków Płaszów oraz TLK 38203 relacji Kraków Płaszów

- Kołobrzeg kursuje drogą okrężną przez Białogard, Szczecinek oraz Piłę i od Bydgoszczy stałą trasą.

Nie dojeżdża do Słupska ani do Trójmiasta. Pasażerowie z Gdyni będą mieli do Bydgoszczy dodatkowy pociąg. W okresie trwania robót obaj przewoźnicy, zarówno PKP Intercity, jak i SKM na odcinku Lębork - Wejherowo będą wzajemnie honorowali swoje bilety.

Kolejowe wypadki

16 maja 2008 roku o godz. 5.13 na przejeździe kolejowym w Sycewicach załadowany nawozami sztucznymi TIR odbił na lewy pas, ominął czekające przed rogatkami samochody, staranował szlaban i uderzył w pociąg relacji Słupsk

- Poznań. Wykoleiły się cztery wagony, została uszkodzona lokomotywa, torowisko, słupy trakcji

i sieć. Straty wyniosły ponad 430 tysięcy złotych. Sprawcą wypadku był kierowca TIR-a Jan D. z miejscowości Wyczechy pod Człuchowem. Mogło dojść do masakry. Na szczęście spośród 29 pasażerów tylko osiem osób odniosło obrażenia, a najpoważniejszym było pęknięcie kości ręki. Sąd skazał sprawcę wypadku na półtora roku więzienia w zawieszeniu na cztery lata.

7 sierpnia 2009 roku po godzinie 9 rano na przejeździe kolejowym w Mostach, tym samym, na którym doszło do czwartkowej katastrofy, pociąg SKM uderzył w tył przejeżdżającej cysterny. W wyniku zderzenia pękła komora cysterny i doszło do wycieku około pięciu tysięcy litrów oleju napędowego. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Kierowca i maszynista byli trzeźwi. Usuwanie skutków wycieku trwało około 10 godzin.

13 lipca 2010 roku doszło do zderzenia dwóch pociągów relacji Słupsk-Szczecinek jadących z przeciwnych kierunków. Wypadek zdarzył się o godzinie 9.10 na wysokości stacji w Korzybiu w powiecie słupskim. Jeden ze składów wjechał na stację przy czerwonym świetle. W wypadku rannych zostało 36 osób, w tym trzy ciężko. Większość poszkodowanych doznała jednak niegroźnych obrażeń, były też przypadki utraty przytomności czy złamania kończyn. Całkowity ruch pociągów na tej trasie przywrócono dopiero kilka miesięcy po wypadku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza