a spółdzielnia i miasto nie ma zamiaru wybudować im nowego. Urzędnicy wzajemnie obarczają się odpowiedzialnością za brak miejsc.
Mieszkańcy bloków spółdzielczych na popularnych usteckich "Żuławach" już teraz mają problemy ze znalezieniem miejsc parkingowych dla swoich samochodów. Gdy budowano ich bloki, nikt nie pomyślał o tym, żeby wyznaczyć tyle samo miejsc parkingowych, ile jest mieszkań. Efekt? Kierowcy na parkingi wykorzystują każde dogodne miejsce.
Największy dziki parking powstał w ten sposób przy byłym domu dziecka. Codziennie parkuje na nim 30-40 samochodów mieszkańców 4 pobliskich bloków. Od 1 czerwca nie zaparkuje już nikt.
Usteckie Towarzystwo Budownictwa Społecznego rozpoczyna w tym miejscu budowę 5 bloków i dotychczasowy parking zostanie zastawiony płotem. - To będzie tragedia, bo parkingów nie znajdziemy już nigdzie w pobliżu - mówi Janusz Czapliński, korzystający codziennie z parkingu.
- Niestety, nikt nie widzi w tym problemu i zostawiają nas samych z problemem.
Odpowiedzialnością mieszkańcy "Żuław" obarczają spółdzielnie mieszkaniową. Jej władze twierdzą, że parking nie należy do nich, ale do miasta.
- Zaproponowaliśmy UTBS-owi, aby nie zajmował od razu całego parkingu, ale zostawił go do czasu budowy w tym miejscu nowego parkingu dla swoich mieszkańców - mówi Wiesław Jakubowski, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Korab" w Ustce.
- Liczymy na to, że UTBS się zgodzi, bo nie mamy w okolicy innych miejsc, w których moglibyśmy wybudować parkingi. Nie zgodzę się na parkowanie samochodów między blokami, bo to zaszkodzi spokojowi mieszkańców.
Okazuje się jednak, że władze UTBS zostają nieugięte na prośby spółdzielni. Zarzucają jej wręcz opieszałość w działaniu.
- Już rok temu informowałem władze spółdzielni, gdzie będziemy budować bloki i że parking będzie musiał być zlikwidowany - tłumaczy Edward Rokosz, prezes Usteckiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego.
- Niestety, przez ten czas spółdzielnia nic nie zrobiła. Trudno. Teren parkingu jest potrzebny jako zaplecze dla budowy i nie mogę go zostawić. Parkingi będą potrzebne także mieszkańcom naszych bloków.
Pokrzywdzeni mieszkańcy oczekują pomocy od miasta. Urzędnicy miejscy twierdzą jednak, że nie mogą nic zrobić w tej sprawie i każą ludziom zwracać się o pomoc do spółdzielni mieszkaniowej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?