Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy słupskiego Zatorza wyzwali i próbowali pobić artystkę, która chciała pomalować osiedlowe ławki (wideo)

Fot. Krzysztof Tomasik
Fot. Krzysztof Tomasik
Artystka Nina Kosakowska, przyjechała na kilka dni do Słupska zrealizować swój projekt. Chciała pomalować osiedlowe ławki według własnego pomysłu. Jej sztuka nie spodobała się mieszkańcom. Wyzywano ją od czarownic i satanistek. Chciano ją pobić.

Nina Kosakowska lubi bawić się kolorem. W swoich pracach stara się eksponować aforyzmy znanych osób. Do tej pory swoje wystawy miała m.in. we Flensburgu czy w Warszawie.

Do Słupsku przyjechała zrealizować projekt pod tytułem "Gra w kolory - Farbenlehre".

Jej praca miała polegać na pomalowaniu elementów małej architektury - ławek czy nieużytkowanych osiedlowych ścian. Dada dostarczyła swoje projekty do Spółdzielni Mieszkaniowej Czyn. Dostała stamtąd pozwolenie na pomalowanie kilku ławek na osiedlu Zatorze.

- Wybrałam ławkę koło bloku numer 1 przy ulicy Banacha - mówi Nina Kosakowska. - Chciałam ją pomalować na czarno-biało. Miał ją też zdobić napis "Ani czarny, ani biały nie jest transparentny".

Rozpoczęła malowanie ławki w sobotę. Następnego dnia zobaczyła ślady butów na białej farbie. - Pomalowałam wszystko jeszcze raz - mówi Kosakowska. - Niestety, na następny dzień ławka była znów podeptana oraz znajdowały się na niej przyklejone szkła po rozbitej butelce.
Artystka, chociaż powinna już wyjechać, nie poddała się, ponownie przyszła malować. Jednak mieszkańcy osiedla stali się w stosunku do niej agresywni.

- Na początku ostro dyskutowali - twierdzi Dada. - Pytali, dlaczego takie kolory. Potem ktoś powiedział, że nie usiądzie na czarnym, bo to kojarzy mu się ze śmiercią. Starsi ludzie zaczęli mnie wyzywać od wiedźm, kosmitek i satanistek.

- Nie podoba mi się to mazanie ławek - mówi Zofia, mieszkanka ul. Banacha. - To żadna sztuka. Jakieś bazgranie.

Dada musiała nawet uciekać, kiedy podeszło do niej kilka osób w dresach, które chciały ją pobić.

- Nie miałam innego wyjścia, jak uciec. Zauważyłam, że ci są groźni i zaraz dostanę - mówi.

Wczoraj Dada ponownie przyszła dokończyć swoją pracę. Tym razem towarzyszył jej Ludomir Franczak ze słupskiej Galerii Interdyscyplinarnej.

- Przyszedłem, bo nie mogę pozwolić na to, by ktoś bił artystkę związaną z naszą galerią - mówi Franczak. - Kiedy powiadomiłem o tym zdarzeniu pracowników spółdzielni Czyn, ci złapali się za głowę. Byli zaskoczeni.

Dada wczoraj dokończyła malowanie ławki. - Nigdy nie spotkałam się z takim przyjęciem. Nie myślałam, że kogoś może zbulwersować malowanie starej ławki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza