Ulica Jana Matejki to około 200-metrowa betonowa droga odchodząca od ul. Koszalińskiej na Zatorzu. Znajduje się na niej zaledwie kilka szeregowców, a na końcu przedszkole. Droga, choć publiczna, zapomniana przez urzędników. Pełno na niej dziur i wyrw.
Józef Sobczak, mieszkaniec tej ulicy, wziął sprawy w swoje ręce. W końcu - jak zaznacza w rozmowie z "Głosem" - ile można czekać na remont. Za własne pieniądze wylewa betonową zaprawę w dziury na publicznej jezdni. Fachowo odgradza naprawiany fragment pachołkami i taśmą. Wylana w piątek wylewka schła przez ten weekend. Przez dwa ostatnie dni ruch odbywał się tam wahadłowo.
Czytaj także: Wojciech Gajewski sugerował uczniom głosowanie na remont ul. Chełmońskiego
- Remont ulicy był w planach, ale z nich wypadł. Dziury jednak zostały - mówi Józef Sobczak. - Na co miałem czekać. Jakiś czas temu ktoś tu wpadł na latarnię, która do dziś stoi i jest krzywa. Miasto nie ma pieniędzy, za to ja mam umiejętności. Naprawiam tylko ten fragment koło mojego domu, ale cała ulica jest do poprawki.
Koszty? Rozmowę o pieniądzach słupszczanin ucina, kwitując, że koło jego domu ma być ładnie i tyle. Zaznacza, że nowa wylewka na publicznej drodze nie jest tylko dla niego, tylko dla wszystkich.
- Samowolka budowlana? Najwyżej mnie zamkną i posiedzę na państwowym wikcie - śmieje się pan Józef. - Powiem tak, jeśli coś jest zrobione dobrze i służy innym, to nikt nie ma prawa się do tego przyczepić. Co innego, gdybym wziął młotek i niszczył. Fakt, że niektórzy sąsiedzi mówią już, że teraz to nam miasto nic tu nie wyremontuje.
Przykład pana Józefa mobilizuje jednak innych mieszkańców z ul. Matejki.
- Proszę zobaczyć tę dziurę - wskazuje na wyrwę w jezdni Henryk Radomski. - Jak pada, mamy tu dużą kałużę. Jak wjedzie w nią auto, woda chlapie naokoło. Z drugiej strony, kiedy jest sucho, kurzy się. Ruch jest spory, bo na końcu ulicy znajduje się przedszkole. Sąsiad sfinansował już materiały, a ja zajmę się pracą. W poniedziałek będę łatał - mówi. I jak zapowiedział, tak zrobił.
Czytaj również: Kierowca: remont nawierzchni Armii Krajowej wykonano niechlujnie
Za stan dróg w Słupsku odpowiada Zarząd Infrastruktury Miejskiej. Jednak to rada miejska ustala roczny plan remontów. Niestety, wczoraj nie udało nam się skontaktować z dyrekcją ZIM-u. Komórki odbierali za to radni.
- Czy pan z ul. Matejki nas zawstydził? Po części tak. Na pewno dał przykład obywatelskiej aktywności - mówi Wojciech Gajewski, radny z okręgu, do którego przypisano ul. Matejki. - Miasto nie dostrzegło problemu, ale takich ulic jest cała masa, a potrzeby są ogromne. Zdaję sobie sprawę, że o drogach decydują radni. Ale każdy z rajców zabiega o swój okręg, trzeba mieć większość i uzyskać poparcie. Decydujemy jednak w ramach budżetu, który, niestety, na wszystko nie wystarcza - mówi.
Robert Kujawski, również radny z okręgu numer jeden dodaje: - Decydują radni, ale projekt budżetu przedkładają władze miasta - zauważa.
W podobnym tonie wypowiada się też Bogusław Dobkowski (PO). Zaznacza jednak, że budżet powinien być bardziej otwarty na mieszkańców. Rozwiązaniem, obok budżetu obywatelskiego, mógłby być nowy system remontów, w którym np. 10 procent kosztów współfinansowaliby mieszkańcy.
- Z jednej strony wiadomo, że pieniędzy w budżecie jest za mało. Z drugiej, jak się dowiedziałem, że droga do Leśnego Kota powstała w ramach bieżącego utrzymania, to już sam nie wiem, co na ten temat myśleć - podsumowuje Dobkowski.
Przypomnijmy, że zgodnie z zapowiedziami ZIM-u koszt drogi do dawnego prewentorium wycenił na około 70 tys. złotych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?