- Napoczątku lutego dowiedziałem się, że nie żyję - mówi dalej pan Marek. - Na dworcu w Kołobrzegu wpadł na mnie syn, który przyjechał z Chorzowa na mój pogrzeb. Wykrzyczał do mnie : „to ty żyjesz?!”
Marek Przybysz opowiada spokojnie, ale to co wydarzyło się w jego życiu po 2 lutego ze spokojem nie ma wiele wspólnego. - Ponoć umarłem w sklepie Netto. Nagle upadłem między chłodniami - mówi dalej pan Marek. - Lekarz stwierdził zgon.
Taki dramat rozegrał się naprawdę. Mężczyzna, który wtedy nagle zmarł, nie miał przy sobie dokumentów. Ale ktoś rozpoznał w nim stałego klienta i taki trop podrzucił policji. Policjanci dotarli do rodziny. Identyfikacji zwłok dokonał brat pana Marka. Nasz rozmówca przyznaje, że ich rodzinne drogi trochę się rozeszły, nie widywali się często. - Kilka dni później chciałem wypłacić pieniądze z konta, a tu bankomat połknął mi kartę. To był początek kłopotów. W świetle prawa już nie istnieję.
Syn znalazł go w mieście niedługo przed planowanym pogrzebem. W poniedziałek przed sądem w Kołobrzegu odbyła się rozprawa o unieważnienie aktu zgonu. Pan Marek formalnie wróci jednak do żywych dopiero za 3 tygodnie.
Marek Przybysz, emerytowany wojskowy, ma poczucie humoru i do historii swojej rzekomej śmierci podchodzi z dystansem. Gdy wita się z nami rzuca: - Ręki lepiej nie podam. Trupio zimna... - rzuca z przymrużeniem oka. Ale to, jak musi sobie radzić w tym czasowym niebycie, zabawne nie jest. - Chciałem skorzystać z lekarza, ale nieboszczyka przecież nikt nie ubezpiecza. Usłyszałem, że mogę zostać przyjęty prywatnie.
Po odkryciu swojej formalnej śmierci Marek Przybysz poszedł do kołobrzeskiego Urzędu Stanu Cywilnego. - To pierwszy taki przypadek w Kołobrzegu - mówi kierowniczka USC Elżbieta Urlich: - Natychmiast powiadomiliśmy prokuraturę, by to stamtąd, jak najszybciej skierowano wniosek o unieważnienie aktu zgonu.
- Rozprawa przed sądem była szybka i w sumie nawet zabawna - mówi pan Marek. - Nawet pani sędzia się śmiała. Szkoda tylko, że tyle będę musiał czekać na uprawomocnienie.
Z prawomocnym wyrokiem pan Marek musi wrócić do USC. Czeka go też wędrówka do banku, odkręcanie formalności. Zanim dostanie zaległą emeryturę, będzie musiał sobie jakoś radzić: - I poradzę sobie - zapewnia. Marek Przybysz ma przy sobie zdjęcie mężczyzny, którego brat mylnie zidentyfikował: - Przecież nie jest podobny do mnie...? - pyta czekając na potwierdzenie. Ale my dostrzegamy pewne podobieństwo. Zmarłego jakiś czas później właściwie zidentyfikowała jego rodzina.
Popularne na gk24:
- Sprawdzian szóstoklasisty 2016. ODPOWIEDZI [wideo, zdjęcia]
- Śmiertelny wypadek w Złocieńcu. Nie żyje 6-latek
- Tak wygląda XXI w. w wydaniu koszalińskiego ratusza
- IPN: 500 pomników do usunięcia. Akcja budzi mieszane uczucia
- Sarbinowo, sierpień 1967 roku. Zabił dziewczynę, z którą wyszedł z zabawy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?