Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec Słupska twierdzi, że kierowcy pogotowia łamią przepisy

Daniel Klusek [email protected]
Irena Rozwandowicz zapowiada, że zbada tę sprawę i porozmawia z kierowcami karetek pogotowia.
Irena Rozwandowicz zapowiada, że zbada tę sprawę i porozmawia z kierowcami karetek pogotowia. Archiwum
- Kierowcy karetek pogotowia ratunkowego włączają sygnały dźwiękowe i świetlne, gdy dojeżdżają do swojej bazy przy ulicy Paderewskiego - poinformował nas słupszczanin mieszkający tuż obok bazy.

Pan Maciej z taką sytuacją spotkał się już kilka razy. Dlatego poinformował o niej "Głos Pomorza".

- Ostatnimi czasy zauważam jadące karetki na sygnale z zapalonym kogutem, które jadą z centrum miasta i wjeżdżają w ulicę Paderewskiego, a następnie na stację paliwową, tam gdzie mają postój - mówi pan Maciej.

- Gdy już są na ulicy Paderewskiego, wyłączają sygnał i bez nadmiernej prędkości zjeżdżają na postój. Po chwili oczywiście nie wyjeżdżają. Taka sytuacja zdarza się w przypadku, kiedy inne auta stoją na czerwonym świetle na ulicy Przemysłowej, w okolicach marketu Biedronka. Niby nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że taki pojazd uprzywilejowany zagraża bezpieczeństwu ruchy zupełnie bez powodu.

Zdaniem naszego czytelnika, kierowcy, widząc pojazdy jadące na sygnale, ustępują im miejsca i zjeżdżają na pobocze, aby karetki mogły szybko i bezpiecznie przejechać.

- Wniosek z tego taki, że kierowcom nie chce się czekać, tak jak powinni, i włączają sygnały, aby nie stać na czerwonym świetle, bo na pewno nie jechali z pacjentem - opowiada słupszczanin. - Niestety nie są to pojedyncze przypadki, ale po ostatniej podobnej akcji, która miała miejsce w czwartek rano, myślę, że trzeba jakoś na to zareagować. Ja też jestem kierowcą i wiem, jak czasami trzeba się nakombinować, aby przepuścić taki pojazd.

O zdarzeniu poinformowaliśmy słupskie pogotowie ratunkowe. Irena Rozwandowicz, starsza dyspozytorka w Stacji Pogotowia Ratunkowego, której podlegają kierowcy, nie kryła zaskoczenia sygnałem czytelnika.

- Jestem zszokowana taką sytuacją. Nigdy wcześniej nie spotkałam się ze skargami na kierowców karetek, którzy jechali na sygnałach bez przyczyny. Są oni często szkoleni i wiedzą, w jakich sytuacjach mogą używać sygnałów dźwię­kowych i świetlnych - mówi Irena Rozwandowicz z pogotowia. - Sprawdzę ten sygnał, ale nie wydaje mi się, aby takie zachowanie kierowców było nagminne. Nie widzę też powodów, aby musieli oni jechać do bazy na sygnale.

Irena Rozwandowicz zapowiada, że zbada tę sprawę i porozmawia z kierowcami karetek pogotowia.

- W przypadku czwartkowego zdarzenia włączenie sygnałów kierowcy poleciła dyspozytorka, pinieważ karetka miała za chwilę wyjechać do Poznania. Dyspozytorka nie wiedziała, że samochód jest
tuż za rogiem - mówi przedstawicielka pogotowia ratunkowego.

Zdaniem policji, za niewłaściwe korzystanie z sygnałów dźwiękowych i świetlnych grożą mandaty. - Pojazd staje się uprzywilejowanym, gdy uczestniczy w akcji ratowania życia i zdrowia ludzkiego i jednocześnie wysyła sygnały świetlne i dźwię­kowe. Szczegółowe warunki określa Kodeks drogowy - mówi Robert Czerwiński, rzecznik prasowy słupskiej policji.

Łamanie tych przepisów jest wykroczeniem, za które kierowcom grozi mandat nawet w wysokości 300 złotych.

- Dotychczas nie mieliśmy podobnego sygnału od słupszczan, jeśli jednak takie się
pojawią, sprawdzimy okoliczności zdarzeń - dodaje Czerwiński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza