Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Milicja - służba porządkowa złożona z obywateli

Sylwia Lis [email protected]
Rok 1970. Milicjanci po służbie.
Rok 1970. Milicjanci po służbie.
15 kwietnia 1945 powołano do służby Milicję Obywatelską.

Miała ona strzec porządku w mieście. Najwięcej przestępstw popełniali stacjonujący tutaj żołnierze radzieccy. Karano też za brak karty woźnicy i jazdę po pijanemu.

Od 10 marca do 15 kwietnia 1945 roku Lębork był tzw. miastem przyfrontowym i podlegał prawom wojny. W praktyce wyglądało to tak, że porządku w mieście pilnować miała komendantura radziecka. Ale krasnoarmijcy robili, co chcieli. Na porządku dziennym były kradzieże, rozboje i gwałty.

Szczególnie cierpiała tutaj ludność niemiecka, która pozostała w mieście. Polacy również nie mieli lekko. 15 kwietnia 1945 roku powołana została pierwsza Komenda Obwodowa Milicji, która swą siedzibę miała w ratuszu, a jej dowódcą został plut. Kazimierz Borkowski.

W ciągu kilku tygodni przeniesiono jednak jej siedzibę na ulicę Skłodowskiej. Wcześniej mieścił się tam komisariat policji niemieckiej. Jeszcze tego samego roku powołano dwa komisariaty miejskie, a milicja przeprowadzała się jeszcze kilka razy. Najpierw na ulicę Łokietka i następnie na Zwycięstwa. W 1949 roku nastąpiła jeszcze jedna przeprowadzka, tym razem na plac Kopernika. Uzupełnieniem służb porządkowych było powołanie Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa.

Albo milicja, albo walka z UPA

Milicjantem mógł zostać wówczas każdy, kto posiadał wiedzę na temat używania broni, a takich osób było dużo. Osoba ta praktycznie nie musiała posiadać wykształcenia, wystarczyło, że potrafiła pisać i czytać. Co najważniejsze, kandydatura musiała być poparta pozytywną opinią polityczną. Najlepiej było, jeśli milicjant potrafił się wylegitymować służbą w lewicowej partyzantce. Brak wykształcenia był jednak tak dotkliwy, że przez kilka lat przy komendzie milicji funkcjonowały klasy, w których policjanci uzupełniali swoje wykształcenie podstawowe oraz średnie.

Odczuwalny był wówczas brak doświadczonych funkcjonariuszy, którzy mogliby prowadzić pracę operacyjną i śledczą.

Nie był to jednak popularny zawód z uwagi na niebezpieczeństwo, które stanowili żołnierze Armii Czerwonej i uzbrojeni szabrownicy (dostępność broni była powszechna). Po wybuchu walk z UPA młodzi ludzie mieli alternatywę - iść do wojska i walczyć z Ukraińską Powstańczą Armią lub zostać milicjantem. Druga opcja była bardziej opłacalna.

Potyczka z Rosjanami

Po umocnieniu się władzy ludowej i ustabilizowaniu sytuacji młodzi ludzie wstępowali do milicji chętniej. Rozwój kadrowy spowodował, że na początku lat 50. XX wieku w Lęborku służyło już ponad 60 osób, co zapewniało względny spokój w mieście. Zmieniło się również rozmieszczenie sił i środków, a rozwój kolei spowodował, że powołano do życia komisariat kolejowy do walki z przestępczością kolejową.

Zanim do tego doszło, w 1945 roku miał miejsce incydent, jakim był napad na posterunek MO dokonany przez kilkunastu czerwonoarmistów. Milicjanci po skardze obywateli zatrzymali trzech Rosjan podejrzanych o rozbój i kradzież bydła. Kilkunastu żołnierzy przyszło ich odbić i doszło do regularnej strzelaniny. Jej kres położyły siły NKWD, które przegoniły napastników. Aby ostudzić nastroje, władze wojskowe surowo ukarały żołnierzy biorących udział w potyczce i kilku z nich rozstrzelano. Zginąć miało również dwóch milicjantów.

Brak wszystkiego

Pierwszym milicjantom brakowało praktycznie wszystkiego oprócz broni. Mundury, które nosili milicjanci, posiadały krój wojskowy. Od żołnierzy odróżniali się tym, że nosili na prawej ręce biało- czerwone opaski z napisem MO. Praktycznie do 1949 roku mundury wymieniono i milicjanci nosili jednolity krój. Jednak największym problemem był brak pojazdów.

W opracowaniu Joanny Schodzińskiej i Bogdana Libicha "Lębork w czasach PRL" tak przedstawiają brak pojazdów: w 1945 roku KPMO miała w dyspozycji tylko jeden samochód i jeden motocykl. W roku następnym otrzymała również ciężarówkę i drugi samochód osobowy. Z tego też powodu wydział ruchu drogowego w pierwszym okresie istnienia pracował w zawężonym zakresie, ograniczając się przede wszystkim do kierowania ruchem na skrzyżowaniach". Faktem godnym wspomnienia jest również to, że lęborska milicja apelowała do ówczesnych władz o powstanie izby wytrzeźwień, która jednak nie rozpoczęła swej działalności z powodu braku pieniędzy.

Największą bolączka lęborskich milicjantów były tzw. przestępstwa pospolite, czyli kradzieże. Jednak najmocniej ścigano za tzw. kradzież mienia państwowego, które było przestępstwem surowiej karanym.

Problemem były również przestępstwa gospodarcze - pędzenie bimbru, za który również mocno ścigano. Godnym zauważenia jest fakt, że jeśli dokonano kradzieży na szkodę PKP, np. szyn czy śrub, można było zostać oskarżonym o tzw. sabotaż, za co groziło kilkuletnie więzienie. Jeśli chodzi o wykroczenia, bardzo poważnym problemem było pijaństwo wśród woźniców i błąkanie się bezpańskich koni, które stanowiło spore zagrożenie w ruchu drogowym. Innym poważnym wykroczeniem, za które karano, był brak karty woźnicy i brak oświetlenia wozów konnych.

Stanowiło to również poważny problem, w związku z rosnącym ruchem samochodowym i często zdarzało się, że auta zderzały się z nieoświetlonymi wozami. Ostre kary sypały się również za nieporządek na posesjach i stwarzanie zagrożenia pożarowego. W tym celu po każdym z domów chodziły specjalne komisje składające się z pracownika gminy, milicjanta lub strażaka. Co ciekawe, do lat 60. popełnienie przestępstwa czy wykroczenia w stanie nietrzeźwości było okolicznością łagodzącą, gdyż sprawca działał w stanie wyłączającym świadomość.

Milicjanci nie lubili się z pracownikami UB. Traktowali ich jak szpicli, którzy próbują po trupach dojść do celu, nasyłając np. komendę wojewódzką. Nic dziwnego, że weryfikacji nie przeszło wielu z esbeków (milicjanci prawie wszyscy). Koniec milicji nastąpił w 1990, kiedy to do życia powołano policję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza