Minister Żuk przyjedzie do POLIC

Jak już informowaliśmy, związki zawodowe działające w Zakładach Chemicznych przesłały pismo do władz państwowych domagając się dymisji całego zarządu POLIC. W ich ocenie obecna sytuacja spółki jest efektem błędów tego zarządu, złych decyzji, braku doświadczenia. Sugerowali, że zarząd dąży do upadłości spółki.

Przedstawiciele związków spotkali się w Warszawie m.in. z wiceministrem skarbu Krzysztofom Żukiem, odpowiedzialnym w resorcie za branżę chemiczną.

- Jesteśmy zadowoleni - przyznali zaraz po spotkaniu. - Mogliśmy w bezpośredniej rozmowie przybliżyć sytuację w firmie. Pan minister z uwagą nas wysłuchał i zapewnił, że przyjedzie do POLIC po świętach.

Prezes POLIC Ryszard Siwiec podczas rozmowy z "Głosem" zapewniał, że nikt z zarządu nie mówił o upadłości firmy, bo nie ma takiego zagrożenia.

Potwierdził, że sytuacja POLIC jest trudna, zakład pracuje na 60-70 proc. mocy a sprzedaż nie jest satysfakcjonująca. Dlatego trzeba podejmować trudne, często niepopularne decyzje.

- Nie służy nam to zamieszanie wokół zakładu - dodał. - Dlatego nie chcę się wdawać w medialne dywagacje, musimy skupić się na zarządzaniu firmą. Powtórzę tylko, że zarzuty sformułowane w piśmie związków są w większości nieuzasadnione.

Maciej Wewiór z Ministerstwa Skarbu zapewniał, że szef resortu nie ignoruje sygnałów płynących ze strony społecznej.

- Nie może jednak podejmować decyzji na podstawie tego typu żądań - dodał. - Dla ministra najważniejsze i najbardziej miarodajne są wyniki spółki. Niebawem, zgodnie z porządkiem korporacyjnym spółek giełdowych, dowiemy się o tym, jakie są wyniki ze sprzedaży po pierwszym kwartale. Ale na te informacje musimy jeszcze poczekać. Dopiero wówczas minister skarbu może zastanowić się, jako większościowy akcjonariusz, co robić dalej.

Ubiegły rok Zakłady Chemiczne zamknęły 30-milionowym zyskiem netto, chociaż po 9 miesiącach ubiegłego roku miały 340 mln zł zysku na czysto. W tej chwili firma zatrudnia 3 200 osób. POLICE uruchomiły właśnie program dobrowolnych odjeść. Zarząd liczy, że skorzysta z niego 250-300 osób.