- Ministerstwo Infrastruktury nie jest stroną w sprawie wynajęcia detektywów przez pracowników Urzędu Morskiego w Słupsku do śledzenia dyrektora urzędu - tłumaczy Piotr Pastuszak z Biura Informacji i Promocji Ministerstwa Infrastruktury.
- Ministerstwo nie otrzymało w tej sprawie żadnych skarg ani zażaleń - dodaje rzecznik.
Pytanie o to, czy ministerstwo nadzorujące pracę urzędów morskich w całym kraju zajmie się relacjami między dyrektorem słupskiego urzędu morskiego i jego podwładnymi wysłaliśmy w piątek.
Lakoniczna odpowiedź dostaliśmy dopiero wczoraj po godzinie 17.
Przypomnijmy. W czwartek napisaliśmy, że pracownicy słupskiego Urzędu Morskiego wynajęli detektywów, aby ci śledzili dyrektora urzędu. Detektywi ustalili między innymi, że Mariusz Szubert przychodzi do pracy później niż powinien, w czasie pracy jeździ do hurtowni alkoholi na zakupy i ustala rejsy turystyczne kutrem należącym oficjalnie do jego żony.
Nasz komentarz: Głowa w piasek!
Marcin Barnowski
[email protected]
Ministerstwo Infrastruktury, które nie zamierza zająć się sprawą ujawnionych szczegółów stylu pracy dyrektora Urzędu Morskiego w Słupsku, wykazuje nie tylko lekceważenie pracowników tego słupskiego urzędu. Ono ostentacyjnie, po warszawsku, lekceważy opinię publiczną. Każdego z nas, w tym również samego dyrektora Mariusza Szuberta.
Zarzuty, jakie są wobec niego postawione, są na tyle poważne, że nie można przejść obok nich obojętnie. Sprawa jest bowiem na tyle bulwersująca, że wszystkim nam należy się jasna i konkretna informacja, co o niej sądzi resort nadzorujący pracę dyrektora: naruszył swoim postępowaniem obowiązujące normy czy nie.
Jeśli tak (ja tego nie przesądzam), powinien być ukarany. Jeśli nie - resort powinien to jasno oświadczyć, a nie chować głowę w piasek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?