Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mińsk: awaryjne lądowanie samolotu wymuszone przez bezpiekę. Aresztowano opozycjonistę. Ostre oświadczenie MSZ

Kazimierz Sikorski
Kazimierz Sikorski
pixabay
W Mińsku, stolicy Białorusi, doszło do awaryjnego lądowania samolotu linii Ryanair. Wszystko wskazuje na to, że lądowanie było wymuszone przez tamtejsze służby, by aresztować znanego opozycjonistę, Ramana Pratasiewicza. Polskie MSZ nazwało ten czyn aktem terroryzmu państwowego. Oświadczenie wydał premier.

Białoruskie służby specjalne wymusiły awaryjne lądowanie samolotu, na pokładzie którego był Roman Protasiewicz. To znany opozycjonista i twórca kanału NEXTA, na którym prowadzono relacje z masowych protestów przeciwko prezydentowi Aleksandrowi Łukaszence.

Nexta jako pierwszy przekazał wiadomość o aresztowaniu Protasiewicza w Mińsku. Redaktor naczelny Nexta, Tadeusz Giczan, napisał na Twitterze, że Protasiewicz powiedział pasażerom, lecącym razem z nim samolotem, kim jest, kiedy maszyna wylądowała w Mińsku. Dodał: oni mnie tu zabiją. Na pokładzie samolotu, którą eskortował ukraiński myśliwiec, miała zostać odnaleziona bomba, co zmusiło pilota do skierowania lecącej z Aten maszyny do lądowania w Mińsku. Informacja o ładunku wybuchowym okazała się jednak nieprawdziwa. Prawdziwym powodem miał być Protasiewicz, który został aresztowany przez białoruską bezpiekę. Informacje oficjalnie potwierdziło tamtejsze MSW.

Zachodnie media mówią o działaniach białoruskich służb, że to terroryzm państwowy. Protasiewicz, dziennikarz i bloger, który trzy lata temu wyjechał z kraju, został wpisany na listę poszukiwanych przez reżim Łukaszenki.

Kraje europejskie zareagowały oburzeniem, oskarżając Białoruś o „terroryzm państwowy” i żądając kary. Politycy z całej Europy wezwali już UE i NATO do interwencji. Szef brytyjskie dyplomacji Dominic Raab ostrzegł, że „dziwaczna akcja” będzie miała „poważne konsekwencje”.

Minister spraw zagranicznych Łotwy Edgars Rinkevics powiedział, że działania Białorusi są sprzeczne z prawem międzynarodowym”, a reakcja powinna być silna i skuteczna. Grecja i Francja wyraziły złość. Szef unijnej polityki zagranicznej Josep Borrell powiedział, że Białoruś będzie odpowiedzialna za bezpieczeństwo wszystkich pasażerów samolotu. Tom Tugendhat, szef komisji spraw zagranicznych brytyjskiej Izby Gmin, powiedział, że zmuszenie samolotu do lądowania w celu uciszenia głosów opozycji jest atakiem na demokrację.

Politycy z całej Europy wezwali już UE i NATO do interwencji. Pojawiają się żądania nałożenia dalszych sankcji na rząd Białorusi, którego legalność jest kwestionowana przez wielu na Zachodzie po ubiegłorocznych, zdaniem opozycji, sparaliżowanych wyborach.

Lot FR4978 odbywał się z Aten do Wilna, stolicy Litwy, kiedy na krótko przed dotarciem do granicy z Litwą skręcił na wschód do Mińska. Na pokładzie maszyny było 171 pasażerów. W oświadczeniu Ryanair powiedziano, że załoga została powiadomiona przez Białoruś kontrolę ruchu lotniczego o potencjalnym zagrożeniu bezpieczeństwa na pokładzie i poinstruowana, aby skierowała się na najbliższe lotnisko w Mińsku.

Tor lotu widoczny na Flightradar24 sugerował, że samolot znajdował się bliżej Wilna niż Mińska w momencie wykonania skrętu. Po wylądowaniu w Mińsku okazało się, że kontrole nie wykazały nic groźnego w samolocie i maszyna po pięciu godzinach odleciała ze stolicy Białorusi. Ryanair powiadomił o tym incydencie krajowe i europejskie agencje ds. Bezpieczeństwa i ochrony i przeprosił wszystkich pasażerów za opóźnienie, na które przewoźnik nie miał wpływu. W oświadczeniu Ryanaira nie wspomniano o Protasiewiczu.

Belta, państwowa białoruska agencja informacyjna, podała, że Łukaszenko osobiście wydał rozkaz lądowania samolotu w Mińsku po alarmie bombowym, a eskortujący pasażerską maszynę myśliwiec MiG-29 miał być gwarantem, że samolot nie opuści przestrzeni powietrznej Białorusi.

Jeśli potwierdzą się doniesienia o zmuszeniu maszyny do lądowania, by ująć opozycjonistę, oznacza to, że białoruskie władze zagroziły życiu i bezpieczeństwu pasażerów lotu cywilnego i pod groźbą użycia samolotu wojskowego, zmusiły samolot do lądowania na terytorium Białorusi.

Protasiewiczowi grozi na Białorusi najwyższy wymiar kary, nawet kara śmierci. Na Telegramie prowadził on kanał medialny Nexta, który widoczny jest na Twitterze i YouTube. Relacjonował demonstracje odbywające się na Białorusi przeciwko Łukaszence. W tym czasie Protasiewicz przebywał w Polsce. Białoruś opuścił trzy lata temu. Odegrał on kluczową rolę dla białoruskiej opozycji w czasie wyborów i nadal to robił, zwłaszcza po wprowadzeniu przez rząd blokad informacyjnych.

Okazuje się, że samolot linii Ryanair, którym podróżował Protasiewicz, jest zarejestrowany w Polsce. W reakcji na zatrzymanie Protasiewicza premier Mateusz Morawiecki napisał na Twitterze:

"Zwróciłem się do Przewodniczącego Charlesa Michela o rozszerzenie agendy jutrzejszej Rady Europejskiej o punkt dot. natychmiastowych sankcji wobec reżimu A. Łukaszenki. Porwanie cywilnego samolotu to bezprecedensowy akt państwowego terroryzmu, który nie może pozostać bezkarny".

Oświadczenie w tej sprawie wydało też nasze MSZ: "23 maja 2021 roku, w trybie natychmiastowym, podsekretarz stanu Marcin Przydacz, wezwał do MSZ Chargé d’Affaires Ambasady Republiki Białorusi Aleksandra Czesnowskiego. Celem spotkania było przekazanie zdecydowanego protestu wobec zmuszenia do lądowania cywilnego statku powietrznego linii Ryanair należącego do spółki zarejestrowanej na terenie Rzeczypospolitej Polskiej.

Oświadczenie MSZ

"23 maja 2021 roku, w trybie natychmiastowym, podsekretarz stanu Marcin Przydacz, wezwał do MSZ Chargé d’Affaires Ambasady Republiki Białorusi Aleksandra Czesnowskiego. Celem spotkania było przekazanie zdecydowanego protestu wobec zmuszenia do lądowania cywilnego statku powietrznego linii Ryanair należącego do spółki zarejestrowanej na terenie Rzeczypospolitej Polskiej.

Pod pozorem zagrożenia ładunkiem wybuchowym i wykorzystując procedury bezpieczeństwa, samolot pokonujący trasę z Aten do Wilna z obywatelami wielu państw europejskich na pokładzie został zmuszony do lądowania w Mińsku, gdzie następnie aresztowano białoruskiego opozycjonistę Ramana Protasiewicza. Działania takie noszą znamiona aktu terroryzmu państwowego.

Ograniczając swobodę decyzji kapitana statku powietrznego, władze Republiki Białorusi spowodowały zagrożenie dla ruchu lotniczego oraz dla życia pasażerów i załogi samolotu. Okoliczności tego zdarzenia muszą zostać niezwłocznie wyjaśnione przed właściwymi instancjami międzynarodowymi. Społeczność międzynarodowa nie może pozostawić tych działań bez zdecydowanej odpowiedzi."

Sprawę skomentował też prezydent Andrzej Duda, pisząc na Twitterze:

"Wydarzenia na Białorusi związane z wymuszeniem lądowania samolotu pasażerskiego są kolejnym przykładem naruszania fundamentalnych zasad prawa międzynarodowego. Społeczność międzynarodowa nie może pozostawać obojętna. Konieczne jest zdecydowane działanie wobec władz białoruskich".

Pojawiają się pytania dotyczące wolności przestrzeni powietrznej: jak tego rodzaju zachowania mogą zagrozić innym przewoźnikom? Działania Białorusi już określa się mianem aktu agresji lub państwowym terroryzmem, formą porwania. Na jakie niebezpieczeństwie byli narażeni pasażerowie? Czy należy skierować samoloty poza przestrzeń powietrzną Białorusi?
Rodzą się pytania dotyczące prawa międzynarodowego: w jakim stopniu działania Mińska było niezgodna z prawem, jakie powinny być konsekwencje takich działań? I wreszcie kolejne: czy krytycy innych reżimów będą się bać, że im może im coś podobnego przytrafić?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Mińsk: awaryjne lądowanie samolotu wymuszone przez bezpiekę. Aresztowano opozycjonistę. Ostre oświadczenie MSZ - Portal i.pl

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza