Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mistrz olimpijski Kostomarow po ampuacji kończyn walczy o życie na OIOM-ie. Jego stan się stabilizuje, a żona wierzy, że się odrodzi

Jacek Kmiecik
Jacek Kmiecik
Roman Kostomarow, walczący o życie w moskiewskiej klinice, stracił już stopę i obie ręce
Roman Kostomarow, walczący o życie w moskiewskiej klinice, stracił już stopę i obie ręce @romankostomarovkrs/Instagram
Od kilku dni mistrz olimpijski z Turynu 2006 w tańcach na lodzie, Rosjanin Roman Kostomarow walczy o życie na oddziale intensywnej terapii w moskiewskiej klinice „Kommunarka”, skąd dochodzą sprzeczne informacje, między innymi o niedoczynności wielu narządów, konieczności amputacji kończyn z powodu martwicy, zwłóknieniu jednego płuca i stanie krytycznym sportowca. „Argumenty i Fakty” uzyskały wypowiedzi o wydolności Kostomarowa naczelnego lekarza „Kommunarki” oraz żony hospitalizowanego łyżwiarza, mistrzyni świata w tańcach na lodzie, Oksany Domniny.

Od kilku dni Kostomarow oddycha samodzielnie

Kostomarow trafił do szpitala z zapaleniem płuc na początku stycznia. Jego stan z dnia na dzień się pogarszał i oceniono go jako wyjątkowo niestabilny, zwracając uwagę, że łyżwiarz nie może samodzielnie oddychać.

– W ciągu ostatnich 48 godzin dysfunkcja narządów zaczęła ustępować. Jego czynność nerek zaczyna się poprawiać. Chociaż wystąpiła ciężka niewydolność wielonarządowa z całkowitym bezmoczem – brakiem funkcji moczowej nerek. Były problemy z płucami, z pracą serca. Przy tak ciężkiej infekcji praktycznie nie ma narządów, które nie brałyby udziału w tym procesie. I bardzo chcemy wierzyć, że taka dynamika będzie się utrzymywać, ale nie da się prognozować. Od kilku dni Roman oddycha samodzielnie, ale zdajemy sobie sprawę, że sytuacja może się zmienić

– powiedział naczelny lekarz kliniki, Denis Proczenko.

Żona Kostomarow przerażona dementuje plotki medialne

Żona Kostomarowa, Domnina, odniosła się do spekulacji prasowych o stanie swojego małżonka.

– Teraz jest to dla mnie bardzo trudne i tak naprawdę chciałbym jak najwięcej abstrahować od wszystkiego, co dzieje się w prasie. Ponieważ nie uważałam za właściwe i konieczne komentowanie czegokolwiek w takim momencie. Ale nasi, moi i Romana, bliscy, nasi krewni to wszystko czytają i są przerażeni tym, co piszą. Dlatego opowiem, jak to wszystko się stało

– oznajmiła żona Kostomarowa.

Według niej, w momencie, gdy zaczęło się zapalenie płuc, ręka Kostomarowa bolała – brał leki przeciwzapalne i przeciwbólowe, które spowalniały początek choroby.

– Roman nie czuł się chory, a jedynym objawem był lekki kaszel, który pojawił się na początku stycznia. Myślę, że to nie jest coś nienormalnego, my, sportowcy, zawsze pracujemy, nawet jeśli mamy gorączkę – dopóki mamy siły. Mogę sobie powiedzieć: 30 grudnia leżałam z temperaturą 39, a dzień później już występowałam, dla łyżwiarzy to zwykła sytuacja

– wyznała Domnina.

Według wskaźników, Kostomarow powinien już dawno nie żyć

Żona łyżwiarza zaznaczyła, że ​​podczas leczenia w szpitalu rodzina była informowana o wszystkich możliwych wariantach rozwoju sytuacji.

– Wszyscy wiedzieliśmy i rozumieliśmy od samego początku, jakie mogą być konsekwencje. Kiedy Roman zachorował, zebrała się rada najlepszych lekarzy. Mój mąż miał bardzo trudną, złożoną sytuację, wszystkie wskaźniki wyszły poza skalę, to były właściwie liczby, z którymi się nie żyje, albo nie przeżywa. A mój mąż narodził się na nowo i to, że jest teraz z nami to wielki cud i zasługa lekarzy i wielkie szczęście, a to jest dla nas najważniejsze. Kiedy Roman wyzdrowieje – a na pewno tak się stanie! – i znajdzie siłę, by opowiedzieć o tym, co przeżył, na pewno sam wszystko opowie. Pozwólmy lekarzom pracować w spokoju, a Romanowi życzymy szybkiego powrotu do zdrowia

– dodała.

Żona Kostomarowa dziękuje za wsparcie i prosi o modlitwę

Domnina zdementowała też informację, że matce Romana, Walentinie Kostomarowej, nie pozwolono odwiedzić w szpitalu syna.

– Czytałam też spekulacje, że matka Romana nie może przebywać w szpitalu, a to jawne kłamstwo. Mama bardzo się martwi, jest jej bardzo ciężko zobaczyć „Romę” w takim stanie, więc wspólnie z nią i bratem „Romy” podjęliśmy decyzję, że lepiej dla niej na razie nie przyjeżdżać do szpitala. Ale nikt tego nie zabrania. Kiedy trafiliśmy do „Kommunarki”, Denis Protsenko (główny lekarz kliniki – przyp. red.) powiedział mi: „Oczywiście wiedziałem, że twój mąż jest dobrym łyżwiarzem. Ale nie wiedziałam, że to taki dobry człowiek! Tak wielu ludzi się o niego martwi”. I to prawda! Chciałabym bardzo wszystkim podziękować. I módlmy się dalej, aby Roman jak najszybciej wyzdrowiał, zaakceptował całą sytuację i dalej żył pełnią życia

– oznajmiła żona Kostomarowa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Mistrz olimpijski Kostomarow po ampuacji kończyn walczy o życie na OIOM-ie. Jego stan się stabilizuje, a żona wierzy, że się odrodzi - Sportowy24

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza