Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mistrz świata marzy o igrzyskach. Siły dodaje mu rodzina

AK
Paweł Wojciechowski, utytułowany polski lekkoatleta, chce przypieczętować pełną sukcesów karierę podczas przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Paryżu. Ma zresztą dodatkową motywację, aby raz jeszcze wspiąć się na wyżyny swoich możliwości. – Nie odpuszczam żadnych marzeń. Wraz z narodzinami syna podwoiłem ich siłę i zyskałem dodatkową motywację. Życie stało się piękniejsze – przyznaje znakomity tyczkarz, który jest doskonałym przykładem sportowca łączącego z powodzeniem żmudną treningową pracę ze szczęśliwym życiem rodzinnym.

Od zdobycia przez Pawła Wojciechowskiego spektakularnego tytułu mistrza świata w 2011 roku w koreańskim Daegu minęło już sporo czasu, ale skali talentu lekkoatlety z Bydgoszczy dowodziły również osiągnięcia późniejsze, m.in. brąz mistrzostw świata w Pekinie w 2015 r., srebro mistrzostw Europy na otwartym stadionie w Zurychu rok wcześniej czy złoto podczas halowych mistrzostw Starego Kontynentu w Glasgow w 2019 r. Wyniki te, jak przyznaje lekkoatleta, były bez wątpienia konsekwencją wytrwałych treningów.

– Rozpoczynając swoją sportową przygodę byłem nastawiony na to, aby przychodzić na treningi i dobrze się bawić. Nie miałem właściwie z kim rywalizować z prostego względu, bo... każdy, kto przychodził był lepszy ode mnie, choć to ja trenowałem dłużej. Byłem mały, drobny, można powiedzieć, że „kręciłem się” pod nogami. Nagle zrobiłem 30 cm poprawy, później 40 cm, 50 cm i tak wszystko dobrze się potoczyło – wspomina Wojciechowski w filmie poświęconym jego życiu rodzinnemu i sportowemu, dofinansowanemu w konkursie Ministra Rodziny i Polityki Społecznej „Po pierwsze Rodzina!”.

Żona Aleksandra, z którą Paweł Wojciechowski zna się od wczesnych lat młodzieńczych, wspomina, że od zawsze miał zacięcie do sportu. – Kojarzę Pawła jako małego chłopca idącego na trening z dziadkiem i z torbą większą od siebie. Przyznam, że nie przepadałam za nim. Chodził na rękach, robił jakieś salta. Często było nawet tak, że gdy nasi wspólni znajomi wyciągali nas na podwórko, to pytałam czy Paweł też tam będzie – uśmiecha się. – Ola była później pilną studentkę, u mnie wyglądało to gorzej. Spędzałem czas na treningach dając z siebie 300 procent. Chciałem wykorzystać naszą rozłąkę na coś dobrego. Tak wpadliśmy w typowo życiowy rytm, a umiejętne pogodzenie tego wszystkiego także miało wpływ, że wkrótce zostałem mistrzem świata – opowiada tyczkarz.

Ogromne wsparcie najbliższych to w przypadku Pawła Wojciechowskiego czynnik bardzo ważny dla realizacji sportowych wyzwań. W październiku 2017 r. zmienił stan cywilny. – Życie ze sportowcem nie jest łatwe, bo wiąże się to z wyjazdami. Chyba wolę to, niż gdyby miał iść na 12 godzin do pracy. Paweł jest zresztą domatorem i zawsze ciężko przychodziły mu wyjazdy i zostawianie wszystkiego – wyjaśnia Aleksandra Wojciechowska. Po latach para doczekała się narodzin potomka – początkiem kwietnia tego roku na świat przyszedł Vincent. – Wiedziałem, że chcę być tatą, chciałem wychować tego młodego człowieka i jak najmniej stracić z tego, co się dzieje na początku życia. Wiedziałem też, że trochę „gasnę” sportowo i pojawił się moment, aby się wycofać. Nie było natomiast po narodzinach czegoś w rodzaju kompromisu sportowego. Ola jest doskonałą organizatorką i potrafi wszystko tak ogarnąć, abym nie musiał rezygnować ze stawiania sportu na pierwszym miejscu. Trening wykańcza psychicznie i fizycznie, doszedł Vincent, więc każdą wolną chwilę staram się poświęcać na regenerację, aby być gotowym na codzienne funkcjonowanie w takim trybie – dodaje mistrz świata.

Wojciechowscy prowadzą dziś spokojne życie rodzinne, którego sport wciąż pozostaje ważną częścią. – Muszę Pawła pochwalić, bo dużo znajomych pyta się czy pomaga mi przy dziecku. Tymczasem u nas to naturalne. Gdy tylko jest na miejscu, choć jest zmęczony po treningach, to chce z małym spędzać czas – przyznaje mama Vincenta. – Sportowych marzeń nie odpuszczam. Wraz z narodzinami syna podwoiłem ich siłę i zyskałem dodatkową motywację, aby młody zapamiętał coś z mojego sportowego życia – mówi Paweł Wojciechowski, marzący o olimpijskim starcie w Paryżu w przyszłym roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Mistrz świata marzy o igrzyskach. Siły dodaje mu rodzina - Gazeta Pomorska

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza