- Czy można powiedzieć, że woźna jest na pierwszej linii szkolnego frontu i widzi to czego nie widzą nauczyciele?
- Tak, bo każdy kto przychodzi do szkoły najpierw ma kontakt z nami. Zawsze stoimy przy drzwiach i wszystko obserwujemy. Nikt obcy do nas nie wejdzie, bo znamy się bardzo dobrze ze wszystkimi uczniami. Nie ma więc mowy o żadnej agresji wobec nas.
- Jak reaguje pani na przemoc? Czy zdarzyło się na przykład wytargać za uszy niesfornego ucznia?
- Nigdy, nawet nie krzyczę, bo to nie są moje metody. Z młodzieżą o wiele lepiej jest rozmawiać po dobroci, wtedy można liczyć na ich zrozumienie i szacunek. Jeśli jednak to nie skutkuje, prowadzę ucznia do pedagoga.
- Czym różni się dzisiejsza szkoła, od tej, sprzed lat?
- Dziś uczniowie są bardziej na luzie, nie krępują się o coś poprosić, czy spytać, chętniej rozmawiają. Jednak częściej niż kiedyś rzucają papierki na ziemię, ale gdy zwrócę uwagę, zawsze posprzątają. Dawniej mało kto śmiecił, a uczniowie nawet wobec woźnych zachowywali się jakby stali na baczność. Nie było też takich zagrożeń, o których słyszymy dziś i nie musiałyśmy cały czas stać przy drzwiach i uważać. Nie można jednak powiedzieć o dzisiejszej młodzieży, że jest gorsza. Nikt nam nie dokucza, ani nie jest niemiły. Zmianę zauważyłam w rodzicach, z którymi dziś o wiele trudniej mi się rozmawia, dlatego wolę dzieci. To są nasze kochane aniołki, z którymi bez względu jakie nadejdą czasy zawsze znajdziemy wspólny język.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?