Tym samym próba prywatyzacji na razie zakończyła się fiaskiem. Nadal jest więc ono jednoosobową spółką akcyjną. Wszystkie akcje należą do skarbu państwa. Gdy tylko pierwsza z nich zostanie sprzedana, to wtedy otrzymają je także pracownicy oraz rolnicy, którzy dostarczali tu zboże i zgłosili się w wyznaczonym przez ministerstwo terminie.
Na razie nie została sprzedana ani jedna, mimo iż w 2010 roku Ministerstwo Skarbu Państwa przeznaczyło firmę do szybkiej prywatyzacji. Została wyceniona i wystawiona na sprzedaż. Deklaracje chęci zakupu złożyło osiem firm, wnioski wpłynęły od cztery z nich. Ministerstwo zakwalifikowało trzy. Ostatecznie na placu boju została tylko spółdzielnia Spółdzielni Producentów i Przetwórców Zbóż Koszalina, utworzona przez rolnikow, pracowników firmy, piekarzy, cukierników itd. Resort skarbu przyznał jej wyłączność negocjacyjną. Miała zapłacić 73 mln złotych.
– Jesteśmy bardzo zaskoczeni decyzją ministerstwa – mówi Edward Sadłowski, szef Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej oraz prezes Spółdzielni. – Dotychczas rozmawialiśmy z jego przedstawicielami, przedstawiliśmy ofertę. Ponieważ minister nie chciał się zgodzić na niższą cenę, mieliśmy zapłacić 73 miliony złotych, ale w kilku transzach, bo nie jesteśmy w stanie od razu zebrać takiej kwoty. I właściwie mieliśmy na to zgodę.
Teraz na najbliższym posiedzeniu zarządu spółdzielni podjęta zostanie decyzja o zwołaniu walnego zgromadzenia. Ono zadecyduje do dalej – czy spółdzielnia ma dalej zabiegać o kupno Stoisławia, czy też nie. Zarząd zbierze się w ciągu najbliższych dwóch tygodni. – Może do tego czasu dowiemy się, co zamierza ministerstwo – mówi prezes Sadłowski.
Albin Badwer prezes zarządu spółki PZZ w Stoisławiu jest przekonany, że procedura rozpocznie się od nowa. Ministerstwo ogłosi sprzedaż akcji i przez 6 tygodni będzie czekać na oferty. Czy złoży ją ponownie spółdzielnia rolników? To ustali jej walne zgromadzenie. A czy będę inni chętni? Wiadomo, że wcześniej kupnem przedsiębiorstwa zainteresowane były dwie spółki z Warszawy zajmujące się głównie konfekcjonowaniem żywności oraz jedna firma niemiecka, która nie ma nic wspólnego z branżą zbożową.
– Prywatyzacja nie jest potrzebna, bo przedsiębiorstwo dobrze sobie radzi i nie potrzebuje dodatkowego kapitału – twierdzi Albin Badower. – Decyzja o niej w naszym przypadku ma charakter polityczny i strukturalny. Jeśli ma nastąpić, najlepiej byłoby, ale właścicielami firmy zostali rolnicy, bo im naprawdę zależy, aby ona dobrze funkcjonowała. Gorzej gdyby nowym właścicielem została firma konkurencyjna.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?