Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Modlą się po kilka godzin bez przerwy. Grupa Jerycho Różańcowe modliła się w Słupsku

Zbigniew Marecki
Uczestnicy czuwań modlą się po kilka godzin bez przerwy. Najintensywniej w nocy, bo wtedy łatwiej się skupić.
Uczestnicy czuwań modlą się po kilka godzin bez przerwy. Najintensywniej w nocy, bo wtedy łatwiej się skupić.
To nic trudnego wstać w nocy i się modlić kilka godzin. Wtedy najlepiej się skupić - mówi zamojszczanka Zofia Szczur z grupy Jerycho Różańcowe. Byli w Słupsku na marcowych modlitwach wyjazdowych.

Mówią do siebie bracie i siostro. Wolą nie używać nazwisk, bo ludzie różnie reagują na tych, którzy tak wiele się modlą. Do Słupska kilkunastoosobowe Jerycho, jedno z kilkuset w Polsce, przyjechało na tydzień.

Jechali własnymi samochodami albo pociągiem. Z różnych parafii diecezji zamojsko-lubaczowskiej. Mężczyźni i kobiety, wiek - od czterdziestki do 85 lat. Zatrzymali się w parafii garnizonowej św. Pawła w Słupsku, bo zaprosił ich proboszcz, mjr Eugeniusz Łabisz, którego poznali na pielgrzymkach w czasach, kiedy jeszcze studiował na KUL-u.

Kim są i skąd się wzięli
- Nie jesteśmy grupą zorganizowaną, która modli się ciągle w tym samym składzie. To są spotkania spontaniczne. W czuwaniu modlitewnym uczestniczą ci, którzy mogą i odczuwają taką potrzebę. Biorą specjalnie urlop albo nie mają akurat obowiązków. Nie pytam, jakie intencje nimi kierują - wyjaśnia szefowa grupy Zofia Szczur, emerytowana polonistka.

Uczyła języka polskiego w szkołach zamojskich, ale zawsze też znajdowała czas na wyprawy w góry z młodzieżą, pielgrzymki i różaniec. W 1984 roku w klasztorze Sióstr Misjonarek Maryi w Łabuniach spotkała Anatola Kaszczuka, byłego żołnierza Andersa. A. Kaszczuk w Polsce założył Legion Maryi i rozpropagował idee Jerycha Różańcowego, a ona pod wpływem osobowości pana Anatola zaczęła organizować grupy modlitewne.

Jerycha Różańcowe są popularne na południu i wschodzie Polski.

Co poczuł brat Anatol
Z 7 na 8 grudnia 1978 grupa z bratem Anatolem na czele zastanawiała się, co zrobić, aby do Polski mógł przyjechać Jan Paweł II.

- Wtedy brat Anatol poczuł, że Królowa Różańca chce, aby na Jasnej Górze zorganizował tygodniowe czuwania modlitewne, nieprzerwanie przez sześć nocy i siedem dni - opowiada pani Zofia. - Trochę na wzór biblijnego Jozuego, który przez siedem dni razem z narodem żydowskim obchodził Jerycho, aż w końcu pękły mury i Bóg wydał miasto swojemu ludowi.

- W czasie, gdy papieżem był Jan Paweł II, w naszej parafii czuwania modlitewne organizowaliśmy w trakcie każdej jego pielgrzymki po świecie - wspomina pani Zofia. - Od początku odbywały się także czuwania wyjazdowe. Uczestnicząc w nich, odwiedziłam już wszystkie miejsca objawień maryjnych w Europie.

Pani Maria lubi wstać nad ranem

Maria, emerytowana pracownica ogrodu botanicznego w Lublinie, uczestniczy w grupowych modlitwach od 16 lat.

- Najbardziej jednak lubię wstać o piątej rano, zapalić świecę i przez godzinę w różnych intencjach odmawiać różaniec do Królowej Polski. Od razu czuję się radośniejsza i mam poczucie, że jestem lepsza dla ludzi - zdradza swoja motywację.

Spartańskie warunki wyjazdowych czuwań nikomu nie przeszkadzają. W Słupsku grupa korzystała z polowych łóżek, które zorganizował proboszcz. Łóżek było mniej niż ludzi. Gdy jedni na nich spali, inni się modlili.

Pan Tadeusz się otworzył

Tadeusz, inżynier-górnik z kopalni Bogdanka w parafii Puchaczów, po 23 latach pracy pod ziemią przeszedł na emeryturę i trzy lata temu włączył się w modlitewne czuwania. Jest przekonany, że dzięki tym czuwaniom stał się mniej egocentryczny i bardziej otwarty na innych. Uważa też, że są one okazją do oczyszczenia fizycznego, bo część ich uczestników wtedy także pości.

- Ja zrezygnowałam tylko z cukru, ciastek, cukierków i czekolady , ale są wśród nas tacy, którzy w środy i piątki w ogóle nie jedzą. Piją tylko wodę - dodaje pani Zofia.

Kolacja za złotówkę zdziwiła organistę

Tadeusz Sopota, organista w kościele św. Pawła, gdzie zatrzymało się Jerycho, zdziwił się, gdy się przyjrzał skromności przyjezdnych. - Nie mogłem uwierzyć, gdy na kolację dla dwudziestu osób wydali kilkanaście złotych - zdradził nam.

Dla Zofii Szczur jednak to nic nadzwyczajnego. - Rzeczy proste są najlepsze. Poza tym korzystamy również z tego, co każdy z nas przywozi, aby obniżyć koszty; nie chcemy być obciążeniem dla parafii - tłumaczy. W miniony piątek na obiad dla grupy wynajęta przez proboszcza kucharka ugotowała tylko jeden garnek zupy warzywnej.

Zdarzają się omdlenia, gdy obcują z Duchem Św.

Słupscy parafianie, którzy w kościółku św. Pawła uczestniczyli w modlitwach z grupą Jerycho, nie wiedzieli, jak się zachować, gdy jej najstarsi członkowie w czasie modlitw nagle mdleli.

- To się zdarza. Kiedy człowiek obcuje z Duchem Świę-tym, może na chwilę stracić świadomość, ale po chwili wraca do siebie - uspokaja pani Maria z Lublina.

Bałtyk po raz pierwszy

Codziennie jeździli nad morze. - Byłam nad morzem we Włoszech, ale Bałtyk oglądałam po raz pierwszy. Robi niesamowite wrażenie. Pobudza do refleksji nad potęgą dzieła Stwórcy - mówi pani Bernadetta, katechetka z Oleszyc koło Lubartowa. Na plażę też zabierali różańce.

Tadeusz z Puchaczowa:
- Jeździmy tam, gdzie proboszczowie zdają sobie sprawę z siły modlitwy. Prosimy o łaski dla mieszkańców miejscowości, w których przebywamy. I siejemy ziarno, które może podejmą miejscowi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza