Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Monika czeka na decyzję PGM-u. Czy dług 40 tys. zł zostanie umorzony?

Fot. Krzysztof Tomasik
Monika Ziemkiewicz stara się o umorzenie długu, który PGM nałożyło na nią za mieszkanie, którego nie użytkowała.
Monika Ziemkiewicz stara się o umorzenie długu, który PGM nałożyło na nią za mieszkanie, którego nie użytkowała. Fot. Krzysztof Tomasik
W tym tygodniu PGM nie zdecyduje, czy słupszczanka Monika Ziemkiewicz zostanie uwolniona od czterdziestotysięcznego długu. W tej sprawie wychodzą na jaw nowe fakty.

Mimo że młoda słupszczanka Monika Ziemkiewicz wyprowadziła się z rodzinnego domu przed uzyskaniem pełnoletności, Przedsiębiorstwo Gospodarki Mieszkaniowej domaga się od niej zapłacenia 40 tys. zł.

To dług, jaki ciąży na mieszkaniu komunalnym za niezapłacone przez lata czynsze. Tę sprawę opisaliśmy w Głosie Pomorza w czwartek, 28 października - Monika przeżyła piekło, od życia dostała dług

Dziewczyna nie ma nic wspólnego z długiem. Mieszkanie zadłużyli jej zmarła już mama oraz wujek, który nigdzie nie pracuje, ale prowadzi hulaszczy tryb życia. Teraz tylko on mieszka w zadłużonym mieszkaniu. Jako że krewny słupszczanki nie ma dochodów, z których mógłby spłacić zadłużenie, PGM żąda, aby jego całość zapłaciła dziewczyna, która była przez lata zameldowana w mieszkaniu.

Dziewczyna zwróciła się do słupskiego PGM o umorzenie długu pod koniec października. Spółka obiecała, że na początku listopada zbierze się komisja, która rozważy ten wniosek. Wiadomo już, że decyzja w sprawie nie zapadnie na pewno w tym tygodniu.

- Zbieramy dokumenty spraw, którymi ma zająć się komisja - tłumaczy Aleksandra Podsiadły, rzecznik prasowy PGM w Słupsku. - Jeszcze nie ustalono daty.

Po opublikowaniu artykułu zgłosili się do naszej redakcji sąsiedzi zadłużonego mieszkania. - W tym mieszkaniu trwa nieustająca libacja alkoholowa, a jej uczestnicy grożą nam pobiciem i spaleniem mieszkań - mówi Mariusz Kraskowski, mieszkaniec kamienicy. - Wielokrotnie prosiliśmy PGM o usunięcie uciążliwych lokatorów, ale nikt nie chciał nas słuchać. A przecież to piękne mieszkanie o powierzchni 100 metrów kwadratowych, które niszczeje.

Lokator dostał sądowy wyrok eksmisyjny już w 2006 roku. Mieszka jednak do dziś. Dlaczego? - Aby eksmitować, trzeba znaleźć mieszkanie socjalne - tłumaczy Podsiadły.

- Wyroków jest tak wiele, że trzeba czekać kilka lat. Nadal nie wiemy, kiedy nastąpi eksmisja w tym przypadku.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza