Chcemy natychmiastowych rozmów z rządem! Wspieramy koleżanki w Warszawie! - Krzyczeli przed szpitalem zebrani tam lekarze, pielęgniarki i technicy medyczni.
- Na 15 minut wszyscy odeszliśmy od łóżek pacjentów po to, aby głośno krzyknąć, że domagamy się godnych płac. Jesteśmy przez rząd poniżani i lekceważeni, a przecież zajmujemy się ludzkim zdrowiem. Nie możemy godzić się na takie traktowanie - mówił do zgromadzonych Wojciech Galla, przewodniczący Związku Zawodowego Lekarzy w Słupsku.
Wtórowała mu Halina Pioterek, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
- W Warszawie zostałyśmy potraktowane jak banda chuliganów. Byłyśmy spychane przez policjantów, koleżanki się przewracały. Jeżeli możemy coś wygrać, to właśnie teraz. Jeśli zjednoczymy siły z lekarzami, uda nam się - mówiła Pioterek.
Zrelacjonowała też sytuację Doroty Gardias, przewodniczącej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych ze Słupska, która jest w grupie zamkniętej w jednej z sal kancelarii premiera.
- Jest tam z kilkoma innymi osobami. Śpią pod gazetami na podłodze. Pani Dorota ma cukrzycę i był problem z podaniem jej leków. Dopiero o dziewiątej rano dostarczono im żywność - mówiła Pioterek.
Do Warszawy wyruszy dziś kolejny autokar z pracownikami służby zdrowia ze Słupska, którzy chcą wesprzeć koleżanki w stolicy. Kolejny pojedzie jutro. Jak zapewniali protestujący, na strajku nie cierpią pacjenci. Jednak tylko do końca września.
- 1 października słupski szpital de facto przestanie istnieć. 130 lekarzy nie przyjdzie już do pracy, bo złożyliśmy wypowiedzenia - przypomina Galla.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?