Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Może się okazać, że Lech Poznań został ograbiony z tytułu mistrzowskiego... Czy arbitrzy są dziś problemem ligowych rozgrywek? [Analiza]

Adam Godlewski
Adam Godlewski
W kluczowym momencie rywalizacji o mistrzostwo Polski sypnęło sędziowskimi pomyłkami. To przypadek czy skutek niewłaściwych rozwiązań w Kolegium Sędziów? Nawet po znajdującym się w bardzo wysokiej formie Szymonie Marciniaku ostatnio widać pewne przemęczenie...
W kluczowym momencie rywalizacji o mistrzostwo Polski sypnęło sędziowskimi pomyłkami. To przypadek czy skutek niewłaściwych rozwiązań w Kolegium Sędziów? Nawet po znajdującym się w bardzo wysokiej formie Szymonie Marciniaku ostatnio widać pewne przemęczenie... fot. andrzej banas / polska press
Jednym z aspektów w polskim futbolu, który wymagał nowego spojrzenia po 9-letnich rządach Zbigniewa Bońka bez wątpienia było sędziowanie. Cezary Kulesza zdradził mi to tuż po wyborach, że zgłosił się do niego… Zbigniew Przesmycki, czyli poprzedni szef arbitrów w PZPN - który na finiszu kampanii wyborczej złożył rezygnację - z propozycją dalszego pokierowania Kolegium Sędziów. Nowy prezes piłkarskiego związku nie przyjął tej oferty i stery przekazał Tomaszowi Mikulskiemu, który wcześniej był wiceprzewodniczącym KS. A że poprzednik uchodził za człowieka sprawującego rządy jednoosobowo, wszyscy w środowisku spodziewali się nowego otwarcia. Tymczasem w kluczowym momencie rywalizacji o mistrzostwo Polski sypnęło sędziowskimi pomyłkami. To przypadek czy skutek niewłaściwych rozwiązań? Czy arbitrzy są dziś problemem ligowych rozgrywek? I co zmieniło się w Kolegium Sędziów po zmianie władz tej organizacji?

- Niestety, ciągle tkwimy w kryzysie. Mamy bardzo dużo błędów sędziowskich wypaczających wyniki meczów. Na przykładzie meczu Lech - Legia możemy również postawić tezę, że być może wypaczających cały przebieg rozgrywek - mówi Marcin Borski, przed erą Szymona Marciniaka najwyżej notowany w UEFA i FIFA polski sędzia, a później obserwator.

Nawiązanie do rozegranego 9 kwietnia polskiego klasyku jest nieprzypadkowe. Prowadzący to spotkanie Damian Sylwestrzak miał obowiązek podyktować karnego dla gospodarzy w doliczonym czasie, jednak zespół VAR kierowany przez Krzysztofa Jakubika zanalizował... niewłaściwe kadry z powtórkami.

- Rzut karny to jeszcze nie gol, ale Lech miałby świetną okazję - która mu się absolutnie należała - na zmianę rezultatu. A jeśli strata dwóch punktów w tym akurat spotkaniu okaże się kluczowa, bo poznaniacy i Raków zakończą rozgrywki z identycznym dorobkiem, to wyjdzie na to, że Kolejorz został ograbiony z tytułu mistrzowskiego - mówi były prezes klubu z Bułgarskiej, a wcześniej współwłaściciel Widzewa Łódź Andrzej Grajewski. - Nasi sędziowie są słabi, na dodatek bardziej drobiazgowi od - na przykład - niemieckich. A jeszcze gorzej, że nie potrafią korzystać z VAR. Bo to wygląda na niedouczenie, na poważne braki już w teorii...

To prosta kontynuacja poprzedniej linii KS

Rażących błędów arbitrów było we wiosennych kolejkach znacznie więcej. Pokrzywdzeni mają prawo czuć się piłkarze Pogoni po meczu z Wisłą Płock. Prawo do narzekania ma również Jerzy Brzęczek. Po anulowaniu prawidłowo zdobytego gola na 2:0 w spotkaniu z Lechem, który - jak się okazało - dałby Wiśle Kraków dwa punkty więcej. I większy oddech w walce o utrzymanie.

- W mojej ocenie nie nastąpiła żadna wielka zmiana po wyborze nowych władz Kolegium Sędziów, to jest prosta kontynuacja poprzedniej linii. Tylko z pewnymi modyfikacjami, ale w sumie mało istotnymi. Natomiast - niestety z bagażem wszystkich błędów, które zostały poprzednio popełnione - ocenia były sędzia Borski. - Wiadomo jednak, że pan Tomasz Mikulski, czyli obecny szef organizacji sędziowskiej, to były długoletni, z bodajże dziesięcioletnim stażem, członek zarządu Kolegium Sędziów w PZPN, który tym samym firmował poprzednią politykę. I także dlatego ponosi konsekwencje tych zaniedbań i braku osób na odpowiednim poziomie, odpowiednio wyszkolonych do tego, aby prowadzić mecze w ekstraklasie.

Zdaniem znawcy przedmiotu obecna organizacja KS nie pozwala nawet na wykorzystanie pełni potencjału. Zdecydowana większość pomyłek nie wynika bowiem z braków warsztatowych poszczególnych arbitrów, tylko ze zbyt wielu obowiązków, jakie nakładają na nich obsadowi z Kolegium Sędziów.

- Uważam, że wielu z tych sędziów, którzy pracują w PKO Ekstraklasie, ma dużo wyższe umiejętności, niż prezentuje co tydzień. Może dzieje się tak przez to, że właśnie co tydzień muszą nie tylko występować na boiskach ligowych, ale też pracować na VAR. Co wiąże się na pewno ze zmęczeniem, w niektórych przypadkach także z wypaleniem zawodowym i zniechęceniem - dodaje Borski. - A obniżka formy na dłuższym dystansie spowodowana jest też brakiem rywalizacji i odczuwania konkurencji. Widzimy bowiem, co się dzieje na przykład z Krzysztofem Jakubikiem. Popełnił razem z Damianem Sylwestrzakiem olbrzymi błąd w meczu Lech - Legia, tymczasem obu sędziów już widzimy na boiskach; wrócili bardzo szybko do obsady. Myślę, że to wynika nie tyle z polityki personalnej pana Mikulskiego, ile z braku kandydatów, którzy mogliby zastąpić te opatrzone już na ligowej scenie nazwiska. Nawet na chwilę, nawet dla higieny psychicznej tych sędziów. A przede wszystkim dla uspokojenia opinii publicznej.

Zbyt mały dopływ świeżej krwi

Za normalną i zdrową uchodzi sytuacja, w której arbitrzy także ze sobą konkurują. A najsłabsi w tej rywalizacji spadają do niższej klasy. Bo trudno o lepszą motywację do rozwoju i nieustanną pracę nad formą.

- To trochę ryzykowna teza, że przez lata były sportowe zasady awansów i spadków, niemniej jednak w ostatniej dekadzie zamknięto się w bardzo wąskim gronie osób, które czują się nietykalne na najwyższym sędziowskim poziomie. I jedni mają tę wewnętrzną motywację, żeby swoją pracę wykonywać jak najlepiej, ale inni jej nie mają. A być może są tylko przemęczeni. Bardzo mały dopływ świeżej krwi i braki - przez lata - w szkoleniu zaplecza teraz odbijają się czkawką - analizuje Borski. - Już w 2018 roku pisałem publicznie, że większa zapaść dotyczy właśnie pierwszej ligi, bo często oglądałem te mecze jako obserwator PZPN. I widziałem, że ci arbitrzy prezentują naprawdę marny poziom. A w tej chwili ponosimy tego konsekwencje. Sędziowie PKO Ekstraklasy kiedyś muszą zacząć się wykruszać. Wiadomo, Mariusz Złotek już odszedł ze względu na wiek, natomiast Paweł Gil skończył sędziować i wszedł do zarządu KS PZPN. Dlatego, że też już ma swoje lata, jak zresztą znaczna część sędziów. Wiekowo, stażowo są wypaleni, natomiast nikt tak naprawdę na nich nie napiera. A na zapleczu nie ma fali, która mogłaby zastąpić starzejącą się czołówkę.

Mimo natężenia spektakularnych błędów wiosną - wynikających także z przepracowania czołowych arbitrów (na boisku i na aparaturze VAR) - nikt dotąd nie ogłosił podjęcia radykalnych kroków, zmierzających do naprawy sytuacji.

- Współczuję trenerowi Brzęczkowi, bo gdyby sędziowie nie przeszkodzili, ograłby Lecha w Krakowie. I napędził wtedy Wisłę. Niestety, może się okazać, że (wiel)błąd arbitrów będzie miał opłakane skutki dla tak zasłużonego dla polskiego futbolu klubu - dodaje Grajewski. - Nie rozumiem tej sytuacji, nie wiem, z jakiego powodu nowy przewodniczący Kolegium Sędziów nie zarządził niezbędnych reform. Wiem natomiast, że sytuacja dojrzała już do tego, żeby pochylił się nad nią prezes Cezary Kulesza i nadał sprawom sędziowskim inny bieg. Większość naszych arbitrów nie czuje - i mówię to z przykrością - futbolu. Spóźnili się na pociąg, który dawno odjechał, a oni zostali w peronach. Z jednym istotnym wyjątkiem - Szymona Marciniaka. Po nim akurat widać, że grał w piłkę i gwizdać potrafi, jak mało kto w Europie. Do niego można mieć tylko uwagę, że lepiej prezentuje się na arenie międzynarodowej niż w Polsce. Tak jakby tam prowadził zawody z maksymalną koncentracją, a u nas nie zawsze się przykładał na sto procent.

Półfinał LM, z szansami na osobne miejsce w historii

Marciniak w światku sędziowskim jest niczym Robert Lewandowski wśród piłkarzy; stanowi listek figowy przy ocenach całego środowiska. I daje alibi ludziom odpowiadającym za arbitrów. Tyle że - podobnie jak Lewy - jest wyjątkiem.

- Szymon Marciniak początku rundy był w bardzo wysokiej formie. Naprawdę, często ręce same składały się do oklasków podczas jego występów, zwłaszcza w Europie. Ostatnio ma moment może nie słaby, ale widać pewne przemęczenie. Być może nakładają się na to właśnie wspomniane częste obsady w Polsce i brak świeżości? - ocenia młodszego kolegę po fachu Borski.

Borski dodaje: - Natomiast nadal widzę duże szanse na mecz honorujący Szymona i jego dobrą formę w tym sezonie. Całym sezonie, bo mówimy też o bardzo dobrej jesieni, nie tylko o wiośnie. Pewnie nie na finał Ligi Mistrzów, bo logika UEFA pokazuje, że najpierw trzeba przetrzeć się w mniej prestiżowych pucharach, tam zaszczyty zdobywa się powoli. Z reguły nie przeskakuje się kilku szczebli naraz, więc oceniam, że bliżej Marciniakowi jest do finału Ligi Europy, ewentualnie Ligi Konferencji Europy. Czego oczywiście życzę mu i całej ekipie sędziów, która z nim sędziuje - z całego serca! Nikt z polskich arbitrów nie miał jeszcze okazji sędziować finału europejskich rozgrywek. Zatem byłoby to największe historycznie osiągnięcie.

Czy tak będzie - przekonamy się wkrótce. Na razie wiadomo, że Marciniak poprowadzi półfinał Ligi Mistrzów Liverpool - Villareal i jest na najlepszej drodze do największych zaszczytów. Nie ma się jednak sensu łudzić, że ten utalentowany i naprawdę bardzo ceniony w UEFA arbiter w pojedynkę zmieni poziom sędziowania w Polsce. Tym bardziej że to przede wszystkim on bywa (w rozmaitych rolach) obsadzany za często na najważniejsze krajowe spotkania…

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza