Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na Boga, żadnych rakiet

Piotr Kawałek [email protected]
Jerzy Wołoszyn ze Słupska okleił sześć swoich samochodów firmowych hasłami antyrakietowymi. Jest on współzałożycielem grupy protestującej przeciwko tarczy rakietowej.
Jerzy Wołoszyn ze Słupska okleił sześć swoich samochodów firmowych hasłami antyrakietowymi. Jest on współzałożycielem grupy protestującej przeciwko tarczy rakietowej. Krzysztof Tomasik
Przy kościele św. Jacka w Słupsku powstał społeczny komitet przeciw budowie w naszym regionie amerykańskiej tarczy antyrakietowej.

Na ulicach miasta pojawiły się samochody z napisami "Nie tarczy amerykańskiej". To inicjatywa słupszczan, którzy nie zgadzają się z jej lokalizacją w pobliżu Słupska. Wymieniane w planach Debrzno leży 104 km od miasta.

- Amerykanie obiecują nam pieniądze i inwestycje - mówi Jerzy Wołoszyn, przedsiębiorca ze Słupska, który jest inicjatorem akcji. - To jakiś absurd. Przecież to zwykły handel ludzkim życiem. Niech instalują rakiety na Grenlandii, gdzie nie ma ludzi, ale nie u nas. Wołoszyn nie kryje, że obawia się reakcji Rosji. - To nowa zimna wojna - uważa i przypomina, że jeszcze niedawno stacjonowali u nas Rosjanie, których za to znienawidziliśmy.

- Nie powinniśmy ulegać naciskom Waszyngtonu. Ci, którzy zdecydują o powstaniu tarczy, niedługo odejdą i zostawią nas z tym problemem. Nasze dzieci będą miały nam za złe, że pozwoliliśmy Amerykanom na stworzenie bazy. Ponadto przypomina, że rząd powinien najpierw spytać się mieszkańców o zdanie. - Nie ma żadnych konsultacji społecznych czy referendum - podkreśla. - Postawią nas przed faktem dokonanym. To skandal.

A gdzie nasze zdanie?

Protestujący oburzają się też, że nikt nie informuje opinii publicznej o skutkach i zagrożeniach związanych z rozlokowaniem rakiet.

- O wszystkim powinniśmy się dowiedzieć pierwsi, a nie ostatni - dodaje Wołoszyn. Grupa inicjatywna tworzy właśnie strategię działania. Chcą zyskać jak największe poparcie nie tylko słupszczan i niedługo zaczną zbierać podpisy przeciwko bazie.

Wspiera ich ksiądz prałat Jan Giriatowicz, który użycza plebani i dla spotkań grupy. - Jan Paweł II uczył, że ręce służą do pracy a nie wojowania - przypomina kapłan. - Nie dziwmy się Rosji, że czuje się zagrożona. Oni też są patriotami i obawiają się ataku. Jeśli do niego dojdzie, to będzie koniec świata! Przeciwnicy zwracają również uwagę, że ulokowanie tarczy na Pomorzu może odstraszyć turystów, którzy coraz chętniej odwiedzają nasz region.

Jakie tam zagrożenie

Gabriel Durys z Kobylnicy, który zauważył samochód z napisem przeciwko tarczy, bardzo się zdenerwował. - Przecież to zupełnie nie będzie miało wpływu na nasze bezpieczeństwo - uważa. - Jeszcze na tym zarobimy, będziemy budowali infrastrukturę, powstaną sklepy, lokale, a to oznacza wzrost gospodarczy i miejsca pracy.

Jolanta Szczypińska, do której już zwracali się przeciwnicy tarczy, uspokaja. - Szanuję odmienne poglądy i każdy ma prawo protestować, jednak będziemy się starali przekonywać przeciwników - zapowiada i przypomina, że rząd w sprawie tarczy jeszcze nie podjął żadnej decyzji. - Tarcza zwiększy przecież nasze bezpieczeństwo, poza tym jesteśmy członkiem NATO i spoczywają na nas pewne obowiązki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza