Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na czerwonym nie warto przechodzić

Daniel Klusek
W straży miejskiej dowiedzieliśmy się, że funkcjonariusze wystawiają rocznie najwyżej kilkanaście mandatów za przechodzenie na czerwonym świetle. Najczęściej kończy się na pouczeniu.
W straży miejskiej dowiedzieliśmy się, że funkcjonariusze wystawiają rocznie najwyżej kilkanaście mandatów za przechodzenie na czerwonym świetle. Najczęściej kończy się na pouczeniu. Krzysztof Piotrkowski
Czytelniczka twierdzi, że strażnicy miejscy ukarali mandatem jej siostrę, która nie zdążyła przejść przez jezdnię.

Słupszczanka, która skontaktowała się z naszą redakcją, twierdzi, że strażnicy miejscy, którzy mają siedzibę przy ul. Jaracza, często karzą osoby, które nie zdążą przejść przez pasy na wysokości Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

- Moja siostra kilka dni temu padła ofiarą takiej akcji strażników. Oni, wychodząc ze swojej siedziby, łupią mandatami osoby starsze, które zaczęły przechodzić na zielonym świetle, ale skończyły już na czerwonym - opowiada kobieta. - Strażnicy nie słuchają żadnych tłumaczeń. Dla nich liczy się tylko mandat i pieniądze. Moja siostra nie zdążyła przejść i musiała zapłacić mandat, bo usłyszała, że w przeciwnym razie jej sprawą zająłby się sąd.

O zdarzeniu, o którym opowiedziała nam czytelniczka, poinformowaliśmy Iwonę Jakiel, zastępcę komendanta Straży Miejskiej w Słupsku. Twierdzi ona, że sytuacja wygląda nieco inaczej.

- Kobieta, która została ukarana mandatem, czekała na przejściu na czerwonym świetle razem z innymi osobami. Po przeciwnej stronie stali strażnicy, którzy właśnie wyszli na patrol. W pewnym momencie, jeszcze na czerwonym świetle, kobieta zaczęła przechodzić przez przejście. Świadkiem tego zdarzenia było nawet kilkanaście osób - relacjonuje Iwona Jakiel. - W takiej sytuacji funkcjonariusze nie mogli nie zareagować. Dla innych przechodniów byłby to sygnał, że można przechodzić na czerwonym świetle bez konsekwencji. Zaproponowali tej pani mandat w wysokości 100 złotych. Kobieta mandatu jednak nie przyjęła. Miała do tego prawo. Dlatego strażnicy poinformowali ją, że w takiej sytuacji tę kwestię rozstrzygnie sąd. Pani była w stosunku do nich opryskliwa. Ostatecznie kobieta stwierdziła, że mandat jednak przyjmie.

Jak dodaje, podobne przypadki zdarzają się sporadycznie. - Nikt, kto widzi strażników, raczej nie popełnia wykroczeń w ich obecności. Najczęściej funkcjonariusze ujawniają takie wykroczenia podczas partoli czy innych interwencji - mówi zastępca komendanta słupskiej straży miejskiej. - Takich przypadków jednak nie ma dużo. Rocznie nakładamy najwyżej kilkanaście mandatów za przejście przez pasy na czerwonym świetle czy w miejscu niedozwolonym. Najczęściej jednak kończy się na pouczeniach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza