Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na czworonogach ze schroniska szkolono psy do walk: jeden z wielu zarzutów fundacji Emir wobec słupskiego schroniska

Zbigniew Marecki
Wolontariusze fundacji twierdzą, że ze schroniska brano czworonogi do trenowania psów walczących.
Wolontariusze fundacji twierdzą, że ze schroniska brano czworonogi do trenowania psów walczących. Kamil Nagórek
Znęcanie się nad psami, głodzenie ich, pozbawienie leczenia i szczepień, nieuzasadnione eutanazje, nielegalne operacje, branie psów na "sparingpartnerów" dla psów biorących udział w walkach, a nawet handel psami do doświadczeń...

- takie zarzuty wobec gospodarzy słupskiego Schroniska dla Zwierząt przedstawiła słupskiej prokuraturze Fundacja Emir. Słupska prokuratura sprawę umorzyła.

Krystyna Sroczyńska z Warszawy, prezes Fundacji Emir, śledzi sposób działania Schroniska dla Zwierząt w Słupsku od kilku lat. - Udało się nam tam wprowadzić jako pracowników swoich wolontariuszy. Mieli okazję przyjrzeć się wszystkiemu od środka. To dzięki nim zgromadziliśmy bardzo bogaty materiał - tłumaczy K. Sroczyńska.

Odnotowywali nie tylko przypadki gryzienia się psów wskutek niewłaściwej opieki i segregacji, tolerowania okrucieństwa wobec zwierząt, ich głodzenia, akceptowania fikcyjnego nadzoru weterynaryjnego i przeprowadzania zabiegów przez osoby nieuprawnione, podawania w dokumentacji fałszywych powodów eutanazji i dopuszczanie do szerzenia się chorób zakaźnych.

- Zauważyliśmy także, że w schronisku lekarze weterynarii wybierali sobie zwierzęta, które potem już nie wracały - mówi Beata Pietkiewicz, szefowa wolontariatu Fundacji Emir w Słupsku. - Wszystko wskazuje na to, że służyły do doświadczeń.

Zdarzały się również przypadki pokątnego sprzedawania psów rasowych, a dochody te nie były rejestrowane. Z naszych informacji wynika również, że niektóre psy ze schroniska brano jako ofiary dla szkolenia psów wykorzystywanych w walkach. Wczoraj szef schroniska Jerzy Szyszko stwierdził, że zarzuty skomentuje dzisiaj.

Tymczasem 16 marca 2007 roku, mając dowody łamania ustawy o ochronie zwierząt, prawnik fundacji złożył zawiadomienie o przestępstwie do Prokuratury Rejonowej w Słupsku. Po dwóch miesiącach śledztwo... umorzono, bo po wykonaniu szeregu czynności procesowych prokurator Bogumiła Okoniewska nie znalazła "danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa" w zakresie znęcania się nad zwierzętami i poświadczania nieprawdy.

Wczoraj chcieliśmy uzyskać komentarz prokuratora rejonowego do tej sprawy, ale podlegli Marii Pawłynie pracownicy nie byli w stanie szybko znaleźć dokumentacji tej sprawy.

- Na dodatek naszej fundacji odmówiono prawa reprezentowania interesów pokrzywdzonych, czyli zwierząt, co było ewidentnym złamaniem ustawy o ochronie zwierząt. Dlatego teraz postanowiliśmy skierować sprawę do Prokuratury Okręgowej w Koszalinie, bo uważamy, że w Słupsku nie możemy liczyć na obiektywne zbadanie tej sprawy - dodaje Krystyna Sroczyńska.

Fundacja zamierza się także zwrócić o interwencję do krajowego lekarza weterynarii i NIK-u.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza