Imię, nazwisko, data urodzenia, adres, wymiar wyroku i informacja, za co - to wszystko mogą sobie poczytać sąsiedzi, rodzina, znajomi i szef z pracy kierowcy, którego złapano, zwykle nie po raz pierwszy, na kierowaniu pod wpływem alkoholu.
Takie ogłoszenia coraz częściej pojawiają się w lokalnej prasie. Czasem po kilka w jednym wydaniu.
Bohaterem takiej publikacji był na przykład 36-latek z podsłupskiej wsi. Można powiedzieć, że i tak miał szczęście, że na tym się skończyło. Kiedy kierował autem, mając ponad 2,5 promila alkoholu, na tylnym siedzeniu wiózł dwójkę dzieci. Naprawdę mogło się skończyć inaczej. A czy wyciągnął z tego wnioski?
- Mała czcionka, mały wstyd. Na takich ludzi wyrok w gazecie nie działa. On pije i pił będzie, bo się powstrzymać nie może. I, skoro mu oddali auto, to na pewno będzie nim jeździł - przekonuje sąsiadka skazanego.
- Ogłaszanie wyroków w prasie jest mało skuteczne - uważa Jadwiga Rokicka-Ostapko, prokurator rejonowy w Lęborku. - Oddziaływanie wychowawcze i profilaktyczne takich publikacji jest dyskusyjne. Jednocześnie te ogłoszenia są zwykle kosztowne i opłacane przez Skarb Państwa. W dzisiejszych czasach nie stać nas na takie wydatki.
Raport o pijanych kierowcach na polskich drogach przeczytasz w piątek 8 maja w papierowym wydaniu "Głosu".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?