Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na meandrach Słupi [felieton rowerowy]

Ireneusz Wojtkiewicz
Koła cokolwiek koślawe przypominają pewne fragmenty podmiejskich tras rowerowych.
Koła cokolwiek koślawe przypominają pewne fragmenty podmiejskich tras rowerowych. Ireneusz Wojtkiewicz
Ten wypad łączy przeszłość i teraźniejszość z niedaleką, miejmy nadzieję, przyszłością komunikacyjną regionu słupskiego. Awizuje się kołami rowerowymi cokolwiek koślawymi, bo coś jest na rzeczy. Zdarzają się niemiłe niespodzianki, będące skutkiem zaniedbań w infrastrukturze turystycznej i komunikacyjnej. Ale jest też coś na pocieszenie lubiącym zarówno pedałowanie jak i wiosłowanie w meandrach Słupi.

Najpierw zapuszczamy się nad Słupię ciekawi jak przebiegnie planowana droga od Ronda Usteckiego na krańcu ringu do podmiejskich Siemianic. Ma być jedno jezdniowa, o ścieżkach pieszo – rowerowych na razie nic nie słychać. Ani z mapy ani z penetracji terenu nie wynika, że będzie to łatwa budowa, wszak trzeba będzie pokonać zakola i mokradła Słupi. Pewne wyobrażenie o skali tej inwestycji daje przejazd fragmentem zielonego szlaku rowerowego, wiodącego trasą zwiniętych torów, o której szerzej piszemy w ramce obok albo też odsyłamy do „Nadmorskiego przewodnika rowerowego” tego samego pióra co i ten felieton.

Na trasę zwiniętych torów wjeżdżamy tuż za wiaduktem kolejowym na styku ulic Bałtyckiej i Portowej (1,88 km narastającego przebiegu, licząc od monitora jakości powietrza na skwerze przy ul. Starzyńskiego i korzystając tylko z oznakowanych ścieżek pieszo – rowerowych). Przy kuźni na ul. Borchardta odbijamy w prawo skos (1,97 km) na nasyp nieczynnej, rozebranej linii kolejowej, równoległej do czynnej na trasie Słupsk – Gdańsk. Docieramy do zdewastowanego mostu kolejowego na Słupi (2,20 km), obok drugiego czynnego. Obie budowle są wiekowe, pewnie
już zabytkowe, ale ta pierwsza to jak przepaść – bez barier zabezpieczających przed upadkiem z dużej wysokości, ze zdruzgotanymi połączeniami przęseł i przyczółków. Strach się bać, chociaż to dość popularne miejsce biegania, spacerowania i rowerowej jazdy.

Docieramy do skrzyżowania szlaku zwiniętych torów z ul. Sportową na Ryczewie (3,39 km), gdzie skręcamy w lewo i przez uroczyska i dzikie śmietniska dojeżdżamy do budowy nowego schroniska dla zwierząt (4,11 km) oraz oczyszczalni ścieków (4,30 km). Na miejscu dowiadujemy się, że nowy kawałek ringu przebiegnie niedaleko ogrodzenia oczyszczalni ulicą Łotewską, przecinając ulice Szwedzką, Duńską i Fińską. Na mapie wygląda to ciekawie, a nawet imponująco. Ba, nie tylko Siemianice, ale i Redzikowo ma być przyłączone do nowego odcinka ringu, żeby nie trzeba było z i do Ustki przebijać się przez wąskie uliczki słupskiego Podgrodzia. Tymczasem zawracamy spod oczyszczalni do wiaduktu na Ryczewie (5,21 km). Też leciwy i się sypie jak wspomniane przeprawy na Słupi. Bez budowy nowego pewnie się nie obędzie.

Przez pętlę autobusową (5,94 km), skrzyżowanie ul. Drzymały, Kaszubskiej i Owocowej (6,11 km) docieramy ścieżkami rowerowymi do ronda A. Antkiewicza (7,51 km). Trzymając wydzielonej trasy pieszo rowerowej ulicami Kościuszki, Tramwajową, Kopernika, Sienkiewicza, Łajming i Jagiełły dotrzemy do Parku Kultury i Wypoczynku nad Słupią od strony ul. Zamkowej (9,81 km). Ponad 20-kilometrowa „dokrętka” (po ok. 11 km w jedną stronę) wskazana w celu zobaczenia postępu prac na przebudowie mostu na Słupi, łączącego Krępę i Łosino. Żelbetonowe przęsło już na przyczółkach, roboty w toku. Sypie się natomiast mostek na Glaźnej pod Krępą, zrobiła się pułapka.

Poza tym wszystkim mojego leciwego Raleigha zastępuje nowy Scott Aspect 910, który jest rowerem testowym, użyczonym przez salon rowerowy Kawisbike Krzysztofa Wiszniewskiego. Wkrótce wrażenia z testu. Oznaką wiosny są też nowe mapa i przewodnik ze słupskiego Centrum Informacji Turystycznej Ziemia Słupska: „Pomorskie kołem się kręci” oraz „Kajakiem przez Pomorze – szlak zabytków hydrotechniki” o czym też będzie więcej.

Warto wiedzieć- Linia Stolp – Gabel
Po polsku dosłownie to Słupsk – Widły. To rowerowy zielony szlak, prowadzący trasą zwiniętych torów przedwojennej, poniemieckiej linii kolejowej. Licząc od małego, nieistniejącego dworca kolejowego w Słupsku (nieopodal wiaduktu na ul. Grunwaldzkiej) do wymarłej po wojnie miejscowości i stacji o nazwie Gabel (niedaleko wsi Dominek w gminie Ustka) linia ta miała 14,8 km. Według przedwojennego rozkładu jazdy kursowało nią 8 pociągów dziennie (w obie strony) przystając na stacyjkach w Siemianicach, Swochowie i Karzcinie. Stacje Gabel oraz Komnino pełniły rolę sprzężonych węzłów komunikacyjnych na liniach łączących z Ustką, Cecenowem i Smołdzinem. W Gablu i Komninie składy pociągów rozczepiano lub łączono i odprawiano w różnych kierunkach. Pomiędzy Gablem a Ustką kursowało 10 pociągów dziennie, a Smołdzinem – 8. Składy pociągów formowano w zależności od potrzeb, bywały więc pasażersko – towarowe. Jeździły tu lokomotywy parowe, spalinowe lub z napędem gazowym. Takowy miały też samobieżne wagony pasażerskie.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slupsk.naszemiasto.pl Nasze Miasto