Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na naukowców z Rąbki pod Łebą polowały alianckie wywiady

Sylwia Lis [email protected]
Dziś w Rąbce znajduje się muzeum.
Dziś w Rąbce znajduje się muzeum. Sylwia Lis
Początek 1945 roku był gorączkowym czasem dla wywiadu. Zarówno alianci zachodni, jak i ZSRR polowali na niemieckich naukowców. A w Rąbce koło Łeby znajdował się ważny ośrodek badania broni rakietowej.

10 marca 1945 roku radzieckie patrole bez większego oporu weszły do Łeby. Po kilku dniach wyzwoliciele odkryli, że na wydmach dzielących morze od jeziora łebskiego znajdują się dziwne urządzenia o przeznaczeniu militarnym.

Szeregowcy przekazali swoje odkrycie dalej i na miejsce zjechali się spece od wywiadu. Na okoliczność odkrycia przesłuchano miejscową ludność i okazało się, że miejsce to było ważnym ośrodkiem doświadczalnym i poligonem rakiet zdolnych razić cele nawet oddalone o dwieście kilometrów.

Jednak na uzyskanie jakichkolwiek wyników badań, jak i zatrzymanie naukowców z ośrodka było już zbyt późno. Ewakuacja sprzętu oraz ludzi zaczęła się już w styczniu 1945 roku. Faszyści mieli po prostu czas na wywiezienie wszystkiego, co mogło wpaść w ręce Rosjan. Radziecki wywiad przespał swą szansę, bo nie miał pojęcia o tym, jaki "skarb" znajduje się w ich zasięgu. Później, gdy załamały się wszystkie niemieckie fronty, naukowcy uciekali na zachód, chcąc poddać się Amerykanom. Wiedzieli, że ich wiedza jest kartą przetargową w uniknięciu niewoli.

Poligon tajny i dobrze strzeżony
Trzeba dodać, że nie tylko wywiad radziecki, ale również wywiad aliantów zachodnich nie miał pojęcia o działaniu ośrodka w Rąbce. Gdyby tak było, ośrodek zostałby od razu zbombardowany przez latające fortece, które posiadały już na tyle duży zasięg, aby nadlecieć nad Pomorze wschodnie.

Przyczyn tej niewiedzy mogło być kilka. Jedną z nich, najważniejszą, był fakt, że umiejscowienie ośrodka było ściśle tajne i bardzo dobrze zamaskowane (urządzenia mieściły się wśród drzew, a dodatkowo były przykrywane zielonymi siatkami maskującymi). Ponadto do końca 1944 roku było ono poza zasięgiem sił powietrznych i morskich (dzięki niemieckim polom minowym na Bałtyku).

Poza tym na terenie Łeby nie działała żadna organizacja podziemna (a to właśnie z ich wiedzy wywiad bardzo często czerpał wiadomości na temat ważnych obiektów militarnych). Następną ważną przyczyną było to, że pracownicy przymusowi i jeńcy, którzy wykonywali prace na terenie ośrodka, byli więzieni wewnątrz i prawdopodobnie byli rozstrzeliwani, gdy nie byli już potrzebni. Bardzo mocno do tajemnicy przyczyniała się również ówczesna ludność Łeby, która pod groźbą śmierci zmuszona była do dyskrecji i informowania władzy o wszystkich spadających częściach rozbitych rakiet.

V-2 w Łebie to mit
Powodów badań nad bronią rakietową było kilka. Jednakże najważniejszą z nich było posiadanie przez Wehrmacht takiej broni, która mogła być produkowana na masową skalę i mogłaby razić cele strategiczne w odległości co najmniej 100 kilometrów od linii frontu. Dlatego rozpoczęto budowę ośrodka badawczego najpierw Pennemunde. Zaś w 1941 roku w Rąbce.

Badania prowadziła tutaj niemiecka firma Rheinmetall Borsig, która z doświadczeniami nad V-2 nie miała nic wspólnego. Rakiety, które testowano w Rąbce, miały być alternatywą i jednocześnie konkurencją dla V-2 testowanych w ośrodku w Peenemünde, który pracował od 1936 roku. Dlatego oba ośrodki pracowały pełną parą i strzegły swych tajemnic nie tylko przed wrogim wywiadem, ale i przed konkurencją. Wygranie wyścigu zapewniało splendor, jak i fortunę za zamówienia dla armii.

Ognista Lilia , Posłaniec Renu i Córka Renu
Feuerlilie (Ognista Lilia), Rheinbote (Posłaniec Renu) i Rheintochter (Córka Renu). Takimi kryptonimami opatrzono rakiety testowane w ośrodku w Rąbce.

Rheintochter była dwustopniowym pociskiem rakietowym typu ziemia-powietrze. W dolnej części znajdował się silnik na paliwo stałe w prototypie R-1, zaś w wersji bojowej R-3 na paliwo ciekłe, który po wystrzeleniu rakiety był odrzucany. Do rażenia wroga służyć miała głowica bojowa, która przy uderzeniu detonowała materiał wybuchowy. Dodatkowo dzieła zniszczenia dopełniać miały odłamki z rozrywanego kadłuba. Rakietę naprowadzano radiowo i służyć miała do zwalczania eskadr wrogich samolotów. Była sterowana za pomocą radia.

Feuerlilie była jedną z pierwszych rakiet testowanych w Rąbce. Napęd rakiety stanowił silnik napędzany najpierw paliwem stałym, zaś w późniejszych typach ciekłym. Była to rakieta, która służyć miała faszystom również do zwalczania celów powietrznych. Do zniszczenia celu służyć miała głowica z silnym środkiem wybuchowym, naprowadzana radiowo. Testy potwierdziły, że może osiągać pułap pięciu kilometrów. Zdatna więc była do rażenia wrogich eskadr samolotów. Rakietę testowano w dwóch typach, które oznaczono symbolami F25 i F55 (od średnicy kadłuba rakiety).

Jednak największym osiągnięciem naukowców niemieckich i jedną z największych tajemnic poligonu doświadczalnego jest projekt o nazwie Rheinbote. Była to rakieta typu ziemia-ziemia mająca razić cele na odległość do 200 km (czyli dalekiego zasięgu). Rakiet produkowano i testowano w kilku typach. Różniły się zasięgiem, budową, rodzajem napędu oraz ciężarem głowicy bojowej. Testowano je od 1942 roku. W ostatniej wersji testowano je jako rakiety tzw. czterostopniowe. W ostatniej fazie miała ciężar całkowity 8 ton oraz długość 15 metrów.

Jesienią 1944 roku pojawiły się pierwsze seryjne rakiety tego typu w liczbie około 200 sztuk. Jej faktyczny zasięg bojowy osiągnął wówczas około 230 kilometrów. Historycy twierdzą, że konstrukcja ta dorównywała parametrami rakiecie skonstruowanej przez Wernera von Brauna. Rakiet po raz pierwszy użyto bojowo podczas osławionej operacji Ardeńskiej w grudniu 1944 roku w ataku na Antwerpię. Nie przysporzyły one zbyt wielkich strat, gdyż źle obliczono ich zasięg. Jednak naukowcy niemieccy dowiedli, że mogły być skuteczną bronią.

Von Braun zasłużony dla... USA
Po podpisaniu kapitulacji wywiady prześcigały się w jak najszybszym dotarciu do naukowców i ich myśli technicznej. Von Braun wraz z kilkuset innymi naukowcami i ich rodzinami osiedlił się w USA. Tam kontynuował badania naukowe i jego myśl techniczna miała ogromny wpływ na podbój kosmosu i wyścigu zbrojeń podczas zimnej wojny. Jego myśl techniczna i zasługi dla USA zostały nagrodzone. Został on pierwszym dyrektorem Centrum Lotów Kosmicznych w Alabamie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza