Pomysłodawcą przedsięwzięcia jest dr Wacław Idziak, pracownik naukowy Politechniki Koszalińskiej, a realizują je mieszkańcy pod kierownictwem Mieczysławy Juszczyk, dyrektorki tutejszej szkoły podstawowej. - W miejscowości, w której trudno o jakąkolwiek pracę, dajemy w ten sposób mieszkańcom możliwość zarobkowania - mówi pani dyrektor. W akcje bardzo aktywnie włącza się szkoła wraz z uczniami oraz miejscowa młodzież i studenci. - Na razie odbywają się corocznie dwa jarmarki, ale planujemy działalność całoroczną. Naszą ofertę kierujemy głównie do dzieci, ale odwiedzać nas mogą wszyscy. Od czerwca gościliśmy około tysiaca dzieci z grup kolonijnych - szacuje Mieczysława Juszczyk.
Na placu targowym
W centrum osady, na placu targowym, wita nas nastrojowa muzyka i szereg atrakcji. Niełatwo poruszać się na kilkuosobowych nartach pod okiem złej czarownicy. - Jestem bardzo nierozmowna, nie mam imienia, pokutuję tu za to, że byłam zła - tyle udaje się nam z niej wydobyć. Przed domkami hobbitki uczą sztuki lepienia z gliny. Pod okiem Eweliny Zwolan, na co dzień uczennicy Liceum Plastycznego w Koszalinie, można samemu wyczarować naczynie lub rzeźbę. Ewelina maluje też twarze gości. - Malujemy wzory wesołe lub smutne, wedle życzenia - mówi. W malowaniu dzielnie pomaga 11-letnia Emilia Biernacka, która ozdabia chętnych wymyślnymi tatuażami.
Na trasie
Kilkuosobowe grupy zwiedzających wyruszają na trasę. Zabieramy się z jedną z nich. Przez chwilę obserwujemy strzelanie z łuku do tarczy, by za chwilę, przechodząc malowniczym mostkiem nad rzeczką, dotrzeć do miejsca budowy nowego domku hobbitów. W budowę zaangażowały się dwie panie: Ela Kaniewska z Koszalina i Karolina Jurak z Zawiercia. Obie z zapałem uszczelniają gliną ściany nowego domostwa. - To naprawdę wspaniała zabawa. Jesteśmy tu pierwszy raz, ale na pewno jeszcze kiedyś wrócimy - mówi pani Ela. Budowę nadzoruje hobbit Waldemar Ciołek, student spod Jeleniej Góry. - Ten dom budowało siedem osób w ciągu dwóch dni - mówi. To się nazywa wydajność.
Łąka elfów
Mijamy skansen ze starymi maszynami rolniczymi i docieramy do łąki elfów. Witają nas Elenai i Tintale, dwa przecudnej urody elfy z Valimoru. - Co siedem lat, zawsze w porze, kiedy usychają żarnowce, przybywamy tutaj, aby sprawdzić, czy ta kraina jest dobrze gospodarowana - mówi śpiewnym głosem Elenai, a Tintale tajemniczo się uśmiecha. Elfy uczą, jak z kwiatów rosnących na ich łące zrobić bukiet mający magiczną moc.
Krasnoludy...
Elfy proponują nam grę w kości - złotówki przeciw dukatom. Opierając się pokusie, trafiamy do kuźni, gdzie trzy krasnoludy w pocie czoła pracują dla dobra wioski. W role te wcielili się kilkunastoletni chłopcy: Rafał Patyk, jego brat Adrian i Tomasz Zyśko. - Opowiadamy o pracy w kuźni i pokazujemy, co tutaj się wytwarza - mówią.
... i inne atrakcje
Dochodzimy do smoczej jamy. Smok, niestety, zasnął twardo, bo to podobno niesamowity śpioch. Może wam uda się go zobaczyć? Nieco zmęczeni, wracamy na plac targowy z przeświadczeniem, że widzieliśmy tylko połowę atrakcji wioski hobbitów, bo jest jeszcze łąka pięknych perspektyw, mroczna puszcza, palantin itd. - Współpracujemy z innymi, podobnymi grupami i nasza oferta stale się poszerza - mówi Mieczysława Juszczyk
A na placu targowym można kupić gustowne pamiątki. Jest też coś dla ciała i coś dla ducha. Wyjeżdżamy z Sierakowa oczarowani i zaczarowani. Na pewno tu wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?