Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na ulicy Niemcewicza w krótkim czasie padło 10 gołębi. Sprawą zajął się słupski TOnZ

Daniel Klusek
Martwe gołębie, które leżały na podwórku przy ul. Niemcewicza 5.
Martwe gołębie, które leżały na podwórku przy ul. Niemcewicza 5. Fot. TOnZ
Dziesięć martwych gołębi znaleźli słupscy strażnicy miejscy na jednym z podwórek przy ul. Niemcewicza. Sprawą zajął się też słupski oddział Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

O martwych gołębiach przy kamienicy przy ul. Niemcewicza 5 strażników miejskich powiadomił jeden z mieszkańców okolicy. Strażnicy wraz z przedstawicielką Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami natychmiast pojechali na miejsce.

- Gdy weszliśmy na strych, okazało się, że wszystkie okienka są szczelnie zamknięte - mówi Barbara Aziukiewicz, szefowa słupskiego oddziału TOnZ. - W pomieszczeniu zobaczyliśmy trzy żywe gołębie i pięć gniazd. W każdym były po dwa jajka. Trzeba zrobić wszystko, żeby uratować te ptaki. Martwe gołębie, które zobaczyliśmy przed budynkiem, najprawdopodobniej padły z głodu i zostały przez kogoś wyrzucone ze strychu. Nie wyglądały na otrute, nie ma też powodu sądzić, że ktoś na przykład do nich strzelał z wiatrówki.

Jedna z mieszkanek kamienicy powiedziała, że ptaki ze strychu mogli wyrzucić pracownicy administracji, którzy sprzątali pomieszczenie.

- Faktycznie, sprzątaliśmy strych, ale robiliśmy to na przełomie stycznia i lutego - mówi Marek Ziętek, kierownik działu wspólnot mieszkaniowych Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej w Słupsku.
- Nasi pracownicy uprzątnęli grubą warstwę odchodów i martwe ptaki. Żywe zostały stamtąd przegonione. Również w lutym przeprowadziliśmy profilaktyczną dezynfekcję pomieszczenia. Podczas dezynfekcji okna były zamknięte. Kilka dni później pracownicy naprawiali właz na dach. Wtedy okna były otwarte.

Kierownik Marek Ziętek zapewnia, że jego ludzie nie wyrzucali martwych ptaków na podwórko.

Barbara Aziukiewicz zapowiada, że będzie teraz walczyć o wypuszczenie trzech gołębi ze strychu na wolność. Ponownie poszła ona na miejsce, by nakarmić i napoić ptaki.
- Okna ponownie były szczelnie zamknięte - mówi szefowa słupskiego oddziału TOnZ.

- Dlatego domagam się od administracji natychmiastowego wypuszczenia gołębi ze strychu. Ci pracownicy administracji, którzy pozamykali okna, powinni ponieść konsekwencje. Pracownicy Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej muszą pamiętać, że jest okres ochronny na ptaki. Jeśli szybko nie wypuszczą gołębi ze strychu, ptaki zginą. Potem mogą pozamykać szczelnie okna, jeśli nie chcą, żeby gołębie więcej tam nie wracały.

Kierownik działu wspólnot mieszkaniowych zapowiada, że spełni oczekiwania Barbary Aziukiewicz.

- Wyślę kolejny raz administratora na strych przy ulicy Niemcewicza 5. Wypłoszy on gołębie, a potem zamknie okna. Rozważę również możliwość zainstalowania w
oknach siatek - zapowiada Marek Ziętek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza